Proszę nie obawiać się, nie będzie tutaj żadnego nawoływania do nawrócenia się, ani też żadnych teologicznych wywodów. Podobnie jak to było z felietonem o święcie Bożego Narodzenia sprzed 2 lat (jak ten czas leci!), tak i teraz po prostu zdenerwowały mnie np. te wszystkie pocztówki i obrazki z zajączkami i innymi sympatycznymi dziwactwami nie mającymi nic wspólnego z tym Chrześcijańskim świętem. Stąd mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu moi Drodzy Znajomi przestaną wysyłać do mnie wszelkie takie idiotyzmy komercyjne, podobnie jak to nastąpiło po rozesłaniu im wspomnianego felietonu bożonarodzeniowego, dzięki czemu od tamtej pory w swoim życzeniach świątecznych nie używają już żadnych idiotycznych łosi, czerwononosych jeleni bądź też brodatych grubasów (lub wspaniale zbudowanych, pięknych kobiet) w czerwonych czapeczkach z workami prezentów, które to nigdy nie miały przecież nic wspólnego z Bożym Narodzeniem.
Święto Wielkiej Nocy jest najważniejszym świętem chrześcijańskim, nawiązującym do ukrzyżowania, śmierci, a następnie zmartwychwstania Pana Jezusa.
Dosłowna i symboliczna śmierć Jezusa Chrystusa za nasze grzechy jest podwaliną, kamieniem węgielnym całego Chrześcijaństwa i te właśnie wydarzenia są do dzisiaj upamiętniane przez Chrześcijan podczas Świąt Wielkanocnych.
Wielkanoc rozpoczyna się dużo wcześniej, albowiem jego „otwarciem” jest tzw. środa Popielcowa i następujący po niej Wielki Post, którego kulminacją jest Wielki Tydzień, rozpoczynający się od niedzieli Palmowej. Nazwa tego dnia pochodzi od wprowadzonego w XI wieku zwyczaju święcenia palm. Liturgia wspomina bowiem uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy, bezpośrednio poprzedzający Jego Mękę i Śmierć na Krzyżu. Witające go tłumy rzucały na drogę płaszcze oraz gałązki, wołając: "Hosanna Synowi Dawidowemu". O uroczystym wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy piszą wszyscy czterej Ewangeliści. Samo to świadczy, jak wielką rangę przywiązują do tego wydarzenia z życia Jezusa Chrystusa.
W Jerozolimie już w IV wieku patriarcha dosiadał oślicy i otoczony radującymi się tłumami na wzór Chrystusa wjeżdżał na niej z Góry Oliwnej do miasta. Zwyczaj ten wszedł w powszechną praktykę na Zachodzie w wieku V i VI. Zwyczaj poświęcania palm wprowadzono do liturgii dopiero w wieku XI. Aż do reformy z 1955 r. istniał zwyczaj, że celebrans wychodził w Niedzielę Palmową przed kościół, a bramę świątyni zamykano. Kapłan uderzał w nią krzyżem trzykrotnie, wtedy dopiero brama otwierała się i kapłan z uczestnikami procesji wstępował do wnętrza kościoła, aby odprawić Mszę świętą. Symbol ten miał wiernym przypominać, że zamknięte niebo zostało nam otworzone dzięki zasłudze krzyżowej śmierci Chrystusa. Obecnie kapłan w Niedzielę Palmową nie przywdziewa szat pokutnych, fioletowych, jak to było w zwyczaju dotąd, ale czerwone. Procesja zaś ma charakter triumfalny. Chrystus wkracza do świętego miasta jako jego Król i Pan, odbiera spontaniczny hołd od mieszkańców Jerozolimy. Przez to Kościół chce podkreślić, że kiedy Chrystus Pan za kilka dni podejmie się tak okrutnej śmierci, to jednak nigdy nie pozbawi się swojego majestatu królewskiego i prawa do panowania. Przez mękę zaś swoją i śmierć to prawo jedynie umocni. Godność królewską Chrystusa Pana akcentują antyfony i pieśni, które śpiewa się w czasie rozdawania palm i procesji.
W tym samym XI wieku pojawił się też zwyczaj święcenia palm. Wierni przechowują je przez cały rok, aby w następnym roku mogły zostać spalone na popiół, którym są posypywane nasze głowy w Środę Popielcową. Na Kurpiach palmy dochodzą do wielkości 2-3 metrów i są zwykle pięknie przystrojone w sztuczne kwiaty. Procesja z palmami jest z jednej strony upamiętnieniem wydarzenia sprzed wieków, z drugiej zaś - naszym kroczeniem wraz z Chrystusem ku ofierze, którą dzisiaj jest Msza święta. Ogłaszając Chrystusa Królem zgadzamy się w ten sposób na to, że nasza droga do Ojca prowadzi zawsze przez krzyż. Ponieważ palmy są (a właściwie były) roślinami raczej rzadko spotykanymi w Polsce, w naszym kraju przyjął się zwyczaj zastępowania ich gałązkami wierzbowymi z baziami i jest to jedyny powód używania bazi, a nie dlatego, że „przypominają futerko zajączków” (jak to myślał jeden ze znajomych).
W Polsce Niedziela Palmowa nosiła także nazwę Niedzieli Kwietnej, bo zwykle przypada w kwietniu, kiedy to pokazują się pierwsze kwiaty. W Niedzielę Palmową po sumie odbywały się w kościołach przedstawienia pasyjne. Za czasów króla Zygmunta III istniały zrzeszenia aktorów-amatorów, którzy w roli Chrystusa, Kajfasza, Piłata, Judasza itp. chodzili po miastach i wioskach i odtwarzali misterium męki Pańskiej. Najlepiej i najwystawniej organizowały ten rodzaj przedstawienia klasztory. Do dnia dzisiejszego pasyjne misteria ludowe odbywają się w każdy Wielki Tydzień w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Od Wielkiego Poniedziałku do Wielkiej Środy włącznie Pan Jezus spędzał dni na nauczaniu w Jerozolimie, a na noc udawał się do odległej o ok. 3 km Betanii, gdzie gościny Jemu i Jego uczniom prawdopodobnie udzielał w swoim domu Łazarz - z wdzięczności za niedawne wskrzeszenie go z grobu.
W Wielki Poniedziałek w drodze do Jerozolimy Chrystus uczynił uschłym figowe drzewo za to, że nie znalazł na nim owocu, a tylko same liście. Po przybyciu na plac świątyni zobaczył kupców z towarami i bydłem i wypędził ich stamtąd.
W Wielki Wtorek Pan Jezus prowadził najgwałtowniejsze polemiki ze starszyzną żydowską, które zakończył wielokrotnym "biada", rzuconym na swoich zatwardziałych wrogów, co miało zapowiadać całkowite zniszczenie Jerozolimy oraz koniec świata, jaki zamknie dzieje ludzkości.
Wielka Środa ma już bezpośredni wpływ na wydarzenia Wielkiego Czwartku i Piątku. Sanhedryn na tajnej naradzie postanowił wtedy za wszelką cenę zgładzić Jezusa, a zdrajca Judasz zaofiarował Wielkiej Radzie Żydowskiej swą pomoc za pieniądze.
Poniedziałek, wtorek i środa Wielkiego Tygodnia są dniami szczególnie poświęconymi sakramentowi pojednania.
Do niedawna w Wielką Środę kapłani w kościołach katolickich odprawiali "Jutrznię", jednak dzisiaj zwyczaj ten można jeszcze spotkać już tylko w niektórych kościołach. Na pamiątkę ucieczki Apostołów w czasie aresztowania Chrystusa gasi się po każdym Psalmie jedną świecę, aż zostaje jedna. Tę bierze się z lichtarza i zanosi za ołtarz. Znika światło, symbol Chrystusa, zamordowanego przez ludzi. Po pewnym czasie kleryk ze świecą powraca zza ołtarza na znak Zmartwychwstania. Wtedy kapłani uderzeniami w pulpity brewiarzem dają znać o trzęsieniu ziemi, jakie zaistniało przy tajemnicy wyjścia z grobu Chrystusa.
Szczytem Wielkiego Tygodnia jest Święte Triduum Paschalne Męki i Zmartwychwstania Pańskiego. Obejmuje ono liturgię Mszy Wieczerzy Pańskiej, sprawowaną wieczorem w Wielki Czwartek, wielkopiątkową liturgię Męki Pańskiej oraz najbardziej uroczystą i najpiękniejszą ze wszystkich liturgii Kościoła - Wigilię Paschalną sprawowaną po zapadnięciu zmroku w Wielką Sobotę - w Wielką Noc.
Triduum kończy się wieczorem w Niedzielę Zmartwychwstania.
Jak widzimy z tego krótkiego streszczenia ostatnich dni Pana Jezusa, nie pojawiały się tam żadne zajączki, zaś to sympatyczne skądinąd stworzenie było w czasach starożytnych symbolem boga Ozyrysa, który miał wcielić się w postać zająca aby uniknąć śmierci.
W przedchrześcijańskich czasach zając był też symbolem nieśmiertelności, odradzania się przyrody i płodności. I przy odrobinie wyobraźni i dobrej woli właśnie i tylko to może symbolizować dzisiejszy wielkanocny zajączek, który przywędrował do Polski w XX wieku z Niemiec i tak na dobre zadomowił się przede wszystkim w telewizji, w zadziwiający sposób zastępując rzeczywiste symbole wielkanocne.
Niemniej nie ma o nic wspólnego ze świętem Wielkiej Nocy i religią chrześcijańską.
Podobnie jak „Santa Klaus” wymyślony kiedyś przez korporację Coca-Cola w celach marketingowych, tak i zajączek jest co najwyżej świeckim symbolem niby Wielkanocy, pojawiając się w umyślnie ateizowanych sklepach i marketach w postaci mięciutkich maskotek dla dzieci, czekoladowych figurek i rysunków na świątecznych kartkach, plakatach i reklamach. Jego zadaniem – podobnie jak „Santy” – jest tylko i wyłącznie zwiększenie świątecznej komercji, bez nawiązywania do wiary chrześcijańskiej (nie koniecznie jest to celowe, jednak każdy nawet najbardziej zatwardziały ateista przyzna, że dziwne jest świętowanie jakichkolwiek świąt religijnych poprzez wymyślanie i używanie zupełnie nie związanych z nimi symboli zastępczych).
Dlatego nie dajmy się ogłupiać.
Mam nadzieję, że największy ignorant rozumie teraz, że rozsyłanie pocztówek lub obrazków świątecznych z najmilszymi nawet zającami znoszącymi jaja (!) nie ma nic wspólnego ze świętem Wielkiej Nocy, niezależnie od wiary Czytelnika. Dla Chrześcijan jest to święto, podczas którego objawiła się Prawda, a jej symbolem jest Krzyż, na którym skonał Chrystus.
Zajęcy przy tym nie było.
Natomiast baranek jest jak najbardziej symbolem chrzescijańskim. Nie tylko symbolizuje on Chrystusa, ale to jego krew na drzwiach ocaliła Izraelitów od śmierci; podobnie krew wielkanocnego baranka ma zwyciężyć śmierć.
888, DeS
13 kwietnia 2014
FilmyPolskie888 (tekst skrócony i częściowo zmieniony przez 888)
tiny.cc/fp888
13 kwietnia 2014
FilmyPolskie888 (tekst skrócony i częściowo zmieniony przez 888)
tiny.cc/fp888
Artykuł wolny do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-ND 4.0
(Creative Commons Licence v.4.0 By Attribution, No Derivatives - polskie tłumaczenie tutaj)
(Creative Commons Licence v.4.0 By Attribution, No Derivatives - polskie tłumaczenie tutaj)
Ilustracja
ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.