Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Grunwald 1410: fakty mało znane

W czasie trwania wielkiej wojny między zjednoczonymi siłami Zakonu krzyżackiego (ogromnie wspomaganego przez rycerstwo zachodnioeuropejskie) a Królestwem Polski, 15 lipca 1410 r. doszło do decydującej bitwy nieopodal miejscowości Grunwald (niem. Grünfelde, lit. Žalgiris / Griunvaldas).
Tego dnia potęga zakonu została zniszczona przez polsko-litewskie wojska pod dowództwem króla Polski Władysława II Jagiełły i jego brata, wielkiego księcia litewskiego Witolda.

Oto kilka mniej znanych i często przeinaczanych faktów o bitwie pod Grunwaldem.

        Przede wszystkim, wbrew obiegowym opiniom (spopularyzowanym w literaturze i filmie), Krzyżacy wcale nie wybrali starannie miejsca bitwy, ani też nie przygotowywali zasadzek.
Wojska polsko-litewskie i krzyżackie po prostu spotkały się pod Grunwaldem, gdyż maszerujące ku sobie wojska musiały w końcu gdzieś się spotkać, a Krzyżacy - oczekujący spotkania się z Polakami dopiero nazajutrz lub później - dowiedzieli się o bliskiej obecności polskiego wojska dopiero rankiem 15 lipca, czyli wtedy, kiedy obie armie nieomal jednocześnie przybyły w rejon Grunwaldu.
Pokazane w sławnym filmie „Krzyżacy” sceny zasadzki w postaci tzw. „wilczych dołów”, jakie Krzyżacy mieli jakoby zawczasu przygotować, w rzeczywistości nigdy nie miały miejsca. Wojska zakonu po prostu nie miały czasu na wykopanie żadnych dołów i ich ukrycie, zwłaszcza że natychmiast po wykryciu wojsk polskich musieli ustawić się w szyku bojowym (podobnie. jak uczynili to Polacy - co było zgodne z ówczesną sztuką wojenną).
Jedyne źródła, które wspominają o „wilczych dołach” to Kronika Bychowca napisana dopiero w XVI wieku, oraz film Aleksandra Forda zrealizowany w wieku dwudziestym…

        Mało kto wspomina też o tym, że tuż przed bitwą król Jagiełło polecił swoim wojskom założyć słomiane opaski w celu odróżnienia swoich od wrogów i wydał hasła bojowe „Wilno! Kraków!”, ponieważ wygląd obu armii, polskiej i krzyżackiej, był praktycznie identyczny. Jedynie bracia krzyżowcy - rycerze zakonu - wyróżniali się spośród wszystkich swymi białymi płaszczami z krzyżami, natomiast wygląd wszystkich pozostałych rycerzy i ich żołnierzy był nie do odróżnienia (po stronie Krzyżaków walczyło wtedy wielu przyjaciół Zakonu z Europy zachodniej, którzy także nie nosili białych płaszczy). Oczekując bitwy Jagiełło wysłuchał też dwóch mszy świętych. Nie wynikało to bynajmniej z jego nadmiernej pobożności. W sytuacji niepewności i napięcia, panującego wśród rycerstwa, które nieustannie dopytywało się o rozkazy, chciał działać rozważnie i spokojnie czekał na wieści od Witolda na temat aktualnej sytuacji jego oddziałów, nim sam wyda jakiekolwiek dyspozycje, a najlepszym wyjściem dla zabicia czasu oczekujących rycerzy polskich były modlitwy.

        W tym czasie, gdy walka już się rozpoczęła, część wojsk litewsko-ruskich (zwłaszcza oddziały tatarskie) uciekło z pola bitwy. Obecnie twierdzi się jakoby była to pozorowana ucieczka, chociaż historycy spierają się, czy rzeczywiście od początku do końca miała być pozorowana i większość uważa, że Tatarzy, w obliczu opancerzonych rycerzy zakonu na równie opancerzonych koniach, po prostu zrejterowali wiedząc, że w przypadku starcia - nie posiadając przewagi liczebnej - nie mają z nimi żadnych szans. Ich ucieczka pociągnęła jednak za sobą część wojsk krzyżackich, rozciągając i rozpraszając Krzyżaków zajętych pogonią za Tatarami  i tym samym przyczyniając się do ich późniejszego rozbicia. Jedynie trzy chorągwie smoleńskie dowodzone przez rodzonego brata Jagiełły, Semena Lingwena Olgierdowicza, pozostały na polu bitwy i dwie z nich dołączyły później do wojsk polskich.
Wielki Mistrz Krzyżacki chciał z zaskoczenia zaatakować prawą flankę wojsk królewskich, prowadzących - wtedy już zwycięską - walkę z wojskami zakonnymi. Zebrawszy swój hufiec, z jednostek biorących wcześniej udział w bitwie, i wykonując zaplanowany manewr, natrafił na niewielką grupę jeźdźców trzymających się na uboczu. Wśród nich był… sam Jagiełło, obserwujący przebieg bitwy. Oczywiście nie zaniedbano środków ostrożności i królewski proporczyk, zwyczajowo dumnie powiewający na widoku wszędzie tam, gdzie przebywał król - akurat tym razem był przezornie zwinięty.
Chorągiew nadworna, znajdująca się nieopodal, nie chcąc zwracać uwagi na osobę króla, od razu kontratakowała przeważającego liczebnie nieprzyjaciela i to wbrew rozkazowi właśnie przybyłego Zbigniewa Oleśnickiego, nakazującego im pozostać, aby chronić Jagiełłę. Jednak, podobnie jak z ucieczką sił tatarskich, także ta niesubordynacja rycerzy ostatecznie okazała się szczęśliwa dla wojsk polskich. Hufiec Wielkiego Mistrza, widząc tak niewielki oddział, nie miał ochoty tracić czasu na utarczkę z jakimś pozostającym na uboczu niewielkimi wojskami i po prostu ich zignorował. Jedynie niemiecki rycerz z Łużyc, Dypold von Kökeritz, wyłamał się z szeregów i pogalopował w stronę rycerza we wspaniałej zbroi. Prawdopodobnie nawet nie wiedział, że atakuje samego króla. Jagiełło bez żadnego słowa obronił się celnie prowadząc swą kopię w hełm napastnika, czym zranił go w twarz, a Oleśnicki natychmiast powalił rycerza na ziemię i dobił.
W czasie bitwy król Polski ochrypł od wydawania rozkazów i zagrzewania rycerzy do walki do tego stopnia, że podobno bardzo trudno było go zrozumieć nawet z bliska jeszcze następnego dnia.

        W bitwie brał udział m.in. ojciec Jana Długosza – autora Roczników, czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego, w których m.in. opisywał przebieg bitwy. Swą relację mógł opierać właśnie na opowieściach ojca oraz na wspomnieniach swego stryja – księdza przebywającego wtedy w obozie wojsk polskich, a także na relacji samego Zbigniewa Oleśnickiego, przebywającego przy osobie króla. Stąd w Długoszowym opisie bitwy jest zarówno wiele luk, jak i wiele szczegółów na temat przebiegu bitwy, albowiem każdy ze wspomnianych świadków opowiadał mu to, co działo się wokół niego, np. to, że walczący na lewym skrzydle Marcin z Wrocimowic upuścił trzymaną przez siebie chorągiew ziemi krakowskiej, a Krzyżacy tryumfalnie zaśpiewali wtedy na znak zwycięstwa Christ ist erstanden, ale nie wiadomo, czy coś podobnego miało miejsce na prawym skrzydle.
Bazujący m.in. na Długoszowym opisie bitwy malarz Jan Matejko posiadał ogromną wiedzą historyczną i wiedział, że Heinrich von Plauen w tym czasie zmierzał do Malborka, aby na wypadek przegranej przygotować twierdzę do obrony przed polsko-litewskimi wojskami. Matejko w swym obrazie przedstawił jednak von Plauena jako uczestnika bitwy pod Grunwaldem. Jak wyjaśniła kustosz Galerii Malarstwa Polskiego w Muzeum Narodowym, Ewa Micke-Broniarek:
- Obecność tego wojownika krzyżackiego na obrazie zazwyczaj jest interpretowana jako chęć podkreślenia przez Matejkę, że wielkie zwycięstwo przyniosło nikłe rezultaty i nie zostało w pełni wykorzystane, czego wyrazem był zawarty w roku 1411 pokój toruński.
Po przejęciu dowództwa nad Malborkiem von Plauen powstrzymał ofensywę wojsk Jagiełły, chroniąc w ten sposób Zakon przed zupełną klęską i jego likwidacją.



        Po dziś dzień największą zagadką pozostaje, kto zabił Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulricha von Jungingena. Źródła zgodnie milczą na ten temat. Między bajki można włożyć teorię o tym, iż przyczyniła się do tego piechota chłopska. Jan Matejko umieścił na swym płótnie włócznię św. Maurycego, którą jeden z niższych rangą wojowników razi Wielkiego Mistrza. W rzeczywistości włócznię otrzymał od cesarza niemieckiego Ottona III w 1000 roku Bolesław Chrobry. Wręczając prezent Otton III zapraszał do europejskiej rodziny chrześcijańskiej państwo polskie oraz dawał mu prawo do prowadzenia misji chrystianizacyjnej na wschodzie. Już wtedy była ponad 400-letnim orężem symbolicznym, nigdy nie używanym w rzeczywistym boju.
- Na obrazie Matejki włócznia zwrócona przeciwko Wielkiemu Mistrzowi być może przedstawia fałsz Zakonu, który uzurpował sobie prawo do prowadzenia chrystianizacji, tym samym tłumacząc swoją obecność w tej części Europy - wyjaśnia kustosz Ewa Micke-Broniarek.
W bitwie pod Grunwaldem raczej nie brano jeńców, pokonany był zabijany od razu. Takie nierycerskie zachowanie nie było powodem do chluby. Istnieją jednak pewne przesłanki, dla których można wskazać rycerza, z ręki którego mógł zginąć Wielki Mistrz. Otóż był nim Mszczuj ze Skrzyńska z rodu Łabędziów. Zgodnie z panującym zwyczajem zwycięzca otrzymywał w posiadanie ekwipunek pokonanego. Nie bez znaczenia może pozostawać fakt, iż właśnie pachołek Mszczuja, Jurga, miał odnaleźć zwłoki Wielkiego Mistrza, przynosząc swemu panu złoty pektorał z relikwiami. Poza tym w kościele w Kijach, związanym właśnie z rodem Łabędziów, miał znajdować się ornat uszyty z szaty Urlicha von Jungingena, w którym celebrowano msze.

        Mistrz Matejko inaczej przedstawił także losy Konrada Białego, księcia na Oleśnicy, który na obrazie jako jedyny z rodu piastowskiego walczył przeciw Polakom po stronie Zakonu Krzyżackiego.
- Namalował księcia jako zabitego, spadającego już z konia zdrajcę, który za zdradę kraju zapłacił własnym życiem - powiedziała Micke-Broniarek - Jednak w bitwie pod grunwaldem Konrad Biały wcale nie stracił życia, lecz trafił do niewoli - dodała.

        Jednym z największych przekłamań historycznych niemieckiej propagandy o bitwie pod Grunwaldem jest jakoby ogromnie przeważająca liczebność sił polskich nad wojskami zakonu. Fakty jednoznacznie pokazują, że po stronie Zakonu Krzyżackiego walczyło co najmniej 51 chorągwi, wśród których znajdowało się przyjazne zakonowi rycerstwo z Anglii, Francji, Luksemburga, Niemiec, Szwajcarii, Śląska, i byli to w ogromnej większości zaprawieni w bojach rycerze.
Po stronie polskiej walczyło natomiast co najwyżej 50 chorągwi, wśród których rycerze stanowili mniejszość wręcz nieporównywalną do sił krzyżackich, wliczając w to walczących po stronie polskiej rycerzy zaciężnych z Czech, Moraw, Śląska, Szwajcarii, oraz niewielkiej ilości rycerzy przysłanych królowi Jagielle od lenników polskich (m.in. Hospodarstwo Mołdawskie, Księstwo Mazowieckie, Księstwo Płockie, Księstwo Bełskie, Podole). Prawie połowę sił Jagiełły stanowili nieopancerzeni i - w porównaniu z Krzyżakami - bardzo słabo uzbrojeni woje litewscy księcia Witolda. W ramach wojsk litewskich walczyły także chorągwie złożone z Tatarów, którzy uciekli ze Złotej Ordy i przyłączyli się do wojsk polsko-litewskich, oraz oddziały przyprowadzone przez Lingwena z Republiki Nowogrodu oraz z Republiki Pskowskiej.
Tak więc siły polskie w bitwie pod Grunwaldem w rzeczywistości nie były ani wielokrotnie liczebniejsze od niemieckich, ani też nie dorównywały im jakością uzbrojenia czy doświadczenia bojowego. Dlatego też zwycięstwo Królestwa Polskiego nad Zakonem Krzyżackim w tej bitwie było tak wielkim wydarzeniem, które ogromnym echem odbiło się w całej Europie.

        Ostatnim mało znanym faktem jest faktyczne zaniechanie zniszczenia Zakonu i podboju ziem krzyżackich przez króla Jagiełłę, który mógł po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem praktycznie zlikwidować cały Zakon Krzyżacki zajmując jego tereny  (tymczasowo pomijając jedyną silnie bronioną twierdzę w Malborku, której zdobycie nie wchodziło w rachubę, ale która sama poddałaby się po jakimś czasie nie mając zaplecza) i tym samym na zawsze włączyć ziemie zakonu do Polski. A jednak ten jeden z najmądrzejszych królów Polski tego nie uczynił i pozwolił Zakonowi na dalsze trwanie, pomimo, że musiał przecież wiedzieć, że istnienie Zakonu i związanego z tym osadnictwa niemieckiego na północnych rubieżach Polski prędzej czy później musi doprowadzić do ponownego zagrożenia Polski z ich strony.
Dlaczego więc podjął taką decyzję?
Absolutnej pewności nigdy nie będziemy mieli, ale odpowiedź na to pytanie wydaje się tyleż oczywista, co mało popularna: Jagiełło był królem Polski, ale przede wszystkim był Litwinem. Z całkowitą pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że zupełna likwidacja Zakonu Krzyżackiego i przejęcie jego ziem przez Polaków, oraz wynikający z tego faktu brak zagrożeń dla Polski z północy i północnego zachodu, uczyniłoby Królestwo Polskie absolutnym hegemonem środkowej i wschodniej Europy, a być może nawet dałoby to podwaliny pod powstanie Imperium polskiego. I tym samym, niestety, najprawdopodobniej skierowałoby to ekspansję tak wielkiej i silnej Polski na wschód, co z kolei - raczej prędzej niż później - zagroziłoby istnieniu jego rodzimego Księstwa Litewskiego... ale to już całkiem inna historia.


© Lange / Kowalik / DeS i inni
Opracowanie całości: DeS
15 lipca 2017
specjalnie dla: Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2



Film „Krzyżacy” (reż. Aleksander Ford)
Bitwa pod Grunwaldem (Wikipedia)


Polska za panowania króla Władysława II Jagiełły
(kliknij w obrazek po większy)



Źródła, cytaty, fragmenty:
Stefan Maria Kuczyński – „Bitwa pod Grunwaldem” / Wydawnictwo Śląsk, 1985
Andrzej Nadolski – „Grunwald 1410” / Wydawnictwo Bellona, 1993
Adam Kowalik – „Grunwald 600 lat później” / 15 lipca 2010 / FilmotekaPolska888
brak autora – „Co Matejko zmienił w "Bitwie pod Grunwaldem"?” / 16 lipca 2010 / Polska Agencja Prasowa
Malwina Lange – „Mało znane fakty o bitwie pod Grunwaldem” / 15 lipca 2016 / www.historia.org.pl

Ilustracje:
Wojciech Kossak – „Grunwald”, 1931 © domena publiczna
Jan Matejko – „Jagiełło z Witoldem modlący się przed bitwą pod Grunwaldem”, 1855 © domena publiczna
Japoński plakat filmu „Krzyżacy” z 1962 roku © brak informacji
Jan Matejko – „Bitwa pod Grunwaldem”, 1878 © domena publiczna
nieznany – „Koronacja Władysława Jagiełły”, XV wiek © domena publiczna
mapa „Polska 1386 - 1434” © Poznaniak / www.wikipedia.org (licencja CC3.0)




UAKTUALNIENIE: 2017-07-16-00:19

3 komentarze:

  1. Zawsze gdy widzę ten obraz Matejki to przypomina mi się, jak ktoś w Alternatywach stwierdził że taka sama zadyma jest pod mięsnym!
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też tak mam, ale serial, jak i same kolejki do mięsnego, to dla większości jest już tak "zamierzchła" historia, że nie różni się od okresu stalinizmu czy okupacji niemieckiej (nie żartuję, sami pogadajcie z kimś poniżej 30-tki to się też zdziwicie). A gdy wymrze ostatnie pokolenie Polaków urodzonych w PRyLu (czyli ludzi jeszcze cokolwiek pamiętających z tamtych lat, czyli dzisiejszych conajmniej 45-latków), to poza dociekliwymi historykami nie będzie nikogo, kto by rozumiał co tak śmieszyło widzów w serialu "Alternatywy 4" . . .

      Usuń
    2. To był nie byle ktoś, a sam Józef Balcerek czyli Witold Pyrkosz

      Usuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2