Plotki, które nie tylko do mnie docierały, odnosiły się do spraw osobistego życia Andrzeja Dudy, na co Kaczyński jest wybitnie uczulony, ale nigdy nikt tego nie potwierdził.
Obojętnie o co poszło, fakt, że poszło było widać gołym okiem. Najbardziej Prezydentowi dostało się po słynnym przemówieniu, w którym mówił o przebaczeniu. Wtedy Kaczyński zareagował najmocniej, chociaż naprawdę trudno doszukać się w mowie Prezydenta rozgrzeszenia ludzi i czynów, jakie miały miejsce w sprawie Smoleńska. W tamtym czasie Kaczyński słuchał Macierewicza i nawet bronił Misiewicza, to też wskazówka do rozwiązania zagadki zgrzytów na linii Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda. Kaczyński jest niezwykle emocjonalnie związany ze Smoleńskiem, czemu nie można się dziwić, łatwo jest w związku z tym przekonać Prezesa, że każdy kto chce łagodzić przekaz jest podejrzany i o krok od trzymania z generałami WSI.
Biorąc pod uwagę to, że prawie rok Macierewicz na bezczelnego lekceważył wszelkie próby nawiązania kontaktu ze strony Prezydenta, można być niemal pewnym na kogo w tym okresie stawiał Kaczyński, a do kogo zachowywał dystans. Powyższą hipotezę potwierdza coś jeszcze, jak wiadomo wiele się zmieniło, w zasadzie wszystko. Teraz o chłodnych relacjach można mówić w układzie Macierewicz Kaczyński i tutaj nie ma już mowy o podejrzeniach, czy plotkach. Ludzie związani z Macierewiczem piszą wprost, że to wódz nieoceniony, którego podkopuje podejrzany obóz prezydencki. Gdy się Kaczyński starł z Macierewiczem, Andrzej Duda miał w końcu szansę na to, aby odzyskać to, co mu się od początku należało i niesprawiedliwie zostało odebrane, oczywiście chodzi o szacunek dla Prezydenta. Macierewiczowi dostało się publicznie za gierki, w które grał po cichu i się zaczęło produkowanie serii kretyńskich teorii o Prezydencie Andrzeju Dudzie.
Pojawiła się seria publikacji z jasno postawionymi tezami, w tym tą najbardziej głupią – Andrzej Duda został przebudzony przez WSI. W brudnych grach i teoriach spiskowych jest taka zasada, że im coś bardziej do siebie nie pasuje, tym więcej należy podejrzewać, z jaką potężną siłą czai się zdrada. Dlatego też, najbardziej żarliwi zwolennicy Macierewicza stają na głowie, żeby z Andrzeja Dudy zrobić Bronisława Komorowskiego i nie jest to walka o Polskę, ale o własne interesy. Wewnętrzna gra w PiS, to rzecz naturalna, nie ma partii, w której nie ścierałyby się polityczne ambicje jej członków, ale gdy walki frakcyjne przekładają się na cele nadrzędne, to ostatni moment na zastanowienie, w przeciwnym razie cała partia idzie na dno.
Trzeba uczciwie powiedzieć, że pierwszy sygnał deprecjonujący Andrzeja Dudę dał Jarosław Kaczyński, ale to stary wilk i doskonale wie, o co w polityce chodzi. Ponieważ nie wiem dlaczego to zrobił, podejrzewam, że miał mocny powód i nie działał pod wypływem chwili, kaprysu, czy dla zabawy. Ważne jest jednak to, że Kaczyńskiemu najwyraźniej przeszło, natomiast Macierewiczowi zdecydowanie nie. Wszystkie sprawy „domowe” PiS musi rozwiązywać w swoich komnatach i nie wywlekać brudnych gaci na światło dzienne. Chcecie się tłuc, to się tłuczcie w dowolnych konfiguracjach, jednak pod żadnym pozorem nie wolno Wam drwić, pomiatać i nawet rzucać głupich uwag pod adresem Prezydenta Andrzeja Dudy, bo takiej klasy polityka PiS nie miał dawno, a bez niego nie zrobicie nic, choćbyście nawet wygrali II kadencję.
© MatkaKurka
1 maja 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
1 maja 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz