Postawienie zarzutów odbyło się z zaangażowaniem całego aparatu państwowego na najwyższym szczeblu, nie ma ministra „mundurowego”, który by się nie tłumaczył
dlaczego prokuratura zajmuje się ściganiem pospolitych przestępstw. Tak się składa, że byłem oskarżany i sam oskarżam za zniesławienie i znieważenie, ale dziwnym trafem nie pochylił się nad moimi sprawami Mariusz Błaszczak, że o Jarosławie Kaczyńskim nie wspomnę. Sprawom „puczowym” nadano nadzwyczajny charakter, bo to nie Adam Michnik oblał gnojem „kiboli”, ale jakiś Józek ze Zgierza utrudniał wyjazd i krzyknął do posła „idź w PiS-du”. W porządku, mimo wszystko do tego momentu prawo jest równe dla wszystkich, ale nagle pojawia się stara jak świat granica dla ścigania i egzekwowania. Granicą tą jest łąka „świętych krów”.
Państwo polskie prze półtora miesiąca zdążyło postawić zarzuty zwykłym szaraczkom i jeszcze zrobić przy tym show, ale nie udało się państwu polskiemu pozbawić immunitetu choćby jednego posła i odesłać do prokuratury za oczywiste łamanie prawa, co się odbyło z pełną bezczelnością na oczach całej Polski. Nie koniec kamieni kupy. Państwo, w osobie marszałka sejmu do dziś nie było w stanie nałożyć na posłów łamiących prawo zwykłych kar regulaminowych, chociaż tutaj procedura, w przeciwieństwie do prokuratorskiej, trwa ułamek sekundy. Skandal? Ależ skąd! Skandalem jest dopiero to, że marszałek sejmu przyznał zgodnie po 1000 złotych na łeb, aby posłowie mogli doinwestować swoje puste biura poselskie. Tutaj procedura zadziałała niczym Ferrari Testarossa. Taki mamy bilans i pokaz państwa zarządzanego przez PiS, co więcej ten wynik ogłoszono, zanim wybrzmiały ostanie pogróżki, że „winni posłowie pójdą siedzieć”.
Wiem, wiem, wszystko, co napisałem powyżej to jest populizm, efekt rozpalonej głowy i brak jakiegokolwiek rozeznania w polityce. Poza tym, Jarosław Kaczyński genialnie wycofywał się na z góry upatrzone pozycje i stamtąd lada chwila przypuści taki kontratak, że najgorszy sort się nie pozbiera. Wiadomą rzeczą jest i to, że najpierw trzeba zreformować sądy i do tego czasu nie ma sensu stawiać zarzutów posłom oraz grubym rybom, za to przy tych samych sądach można ścigać politycznych złodziei batoników, którzy zdradziecko pierdzą trąbkami i zakłócają relację na żywo „Wiadomościom” TVP. Szanowni Państwo ten kit można sprzedawać na wagę, ale ludziom specjalnej troski, nie myślącym Polakom. Prawda o stanie prawnym i funkcjonowaniu państwa jest brutalnie prosta. PO chroniła grube ryby, PiS zastąpiło egzekucję prawa gderaniem i pustymi pogróżkami, które przeplata ściganiem „Antykomorów”.
Dzieje się tak wyłącznie z jednego powodu i tym powodem jest strach. PiS cały czas się boi, tłumaczy i odgraża jak dziecko wytargane za uszy przez starszego brata. Reforma sądów stała się doskonałym alibi, które pozwoli jeszcze długie lata powtarzać „a co my możemy, przecież wiadomo, że resortowe kasty rządzą”. Strach, wyłącznie strach, nie żadna strategia, nie żaden racjonalizm, bo gdyby była strategia i racjonalizm, to PiS nie produkowałoby męczenników aresztowanych za „Kaczor matole”, przy jednoczesnym wypłacaniu 1000 złotych posłom blokującym mównicę. Wiem o czym piszę, od trzech lat walczę ze „świętą krową” oraz z sądami, które są, jakie są i długo się nie zmienią. Nigdy nie otrzymałem od państwa żadnego wsparcia i jednej złotówki, a tymczasem „święta krowa” w biały dzień biega po pastwisku i się coraz więcej pasie.
Skandal? Nie! Skandalem jest to, że państwo polskie w osobie prokurator Wioletty Stępnakowskiej-Januszewskiej z Prokuratury Rejonowej w Koszalinie, wysyła do mnie zakłopotanych policjantów, którzy zaraz po „Dzień dobry” oświadczają, że mają „takie trochę dziwne pytania od Pani prokurator”. Panie Piotrze, a pan to w ogóle policzył tych uczestników na „Przystanku Woodstock”, czy tyle pan wie, co w gazecie wyczytał? – pyta Pani prokurator. Panie Piotrze, czy to przypadkiem nie jest tak, że pan nie lubi Owsiaka i dlatego pan złożył zawiadomienie do prokuratury? Dalej było jeszcze „śmieszniej” i tak naiwni obywatele państwa w budowie, od blisko dwóch lat, w czterech prokuraturach toczy się „śledztwo” w sprawie organizacji „Przystanku Woodstock”. Zaczęło PO, przejęło PiS, jednak w ochronie „świętych krów” nic się nie zmieniło.
Owsiak kpił w mediach z Policji i wojewody (PO), którzy ratując mu tyłek podawali nie więcej niż 200 tysięcy uczestników spędu. Kpił i krzyczał, że lekko licząc przyjechało pół miliona, przy pozwoleniu na 100 tysięcy, a mnie Pani prokurator pyta, czy osobiście i jakimi narzędziami policzyłem tańczących w kałuży? Zaczynam mieć dość, PO przynajmniej nie robiła cyrków, wysyłała list „umarzamy” i do widzenia. Prokuratura za czasów PiS ściga nowych „Antykomorów” i kto wie, czy jeszcze mnie przypadkiem nie wsadzi za rękę podniesioną na Pana Jurka Owsiaka, bo strach Owsiaka ruszyć, tak wielki strach, że Kurski musi serduszka z kurtek wymazywać.
Nie wiem jak inni, ale ja mam po czubek gderania i oczekuję konkretów. Kary regulaminowe dla posłów to minimum przyzwoitości ze strony PiS, podobnie jak postawienie zarzutów organizatorom i burmistrzowi Kostrzyna za permanentne łamanie prawa. Tak się nieszczęśliwie składa dla PiS, że tę ostatnią sprawę znam od podszewki i w każdym detalu. Jeśli śledztwo POI DS. 139.2016 nie zakończy się postawieniem zarzutów, za OCZYWISTE i wielokrotne naruszenie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, PiS nie przekona mnie już żadną bajką, że potrafi coś więcej niż pod publiczkę ścigać politycznych doliniarzy z użyciem funkcjonariuszy na poziomie ministrów. Sprawdzam!
© MatkaKurka
27 stycznia 2017
źródło publikacji: „Wszyscy będziecie siedzieć, czyli dość „prawnego” gderania PiS! Sprawdzam!”
www.kontrowersje.net
27 stycznia 2017
źródło publikacji: „Wszyscy będziecie siedzieć, czyli dość „prawnego” gderania PiS! Sprawdzam!”
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz