Pozwoliłam sobie nie zgodzić się z moim adwersarzem. Jest wiele dziedzin, w których zaniechano badań ze względu na ich niemoralny czy wręcz przestępczy charakter. Na przykład nikt nie kontynuuje badań doktora Mengele nad bliźniętami czy nad mrozoodpornością gatunku ludzkiego, a nawet nie wolno korzystać z wyników tych badań gdyż były przeprowadzane w zbrodniczy sposób. Charakterystycznym dla XX wieku zjawiskiem socjologicznym jest jednak deifikacja nauki i sztuki, którymi usiłowano zastąpić religię w próżni aksjologicznej powstałej po jej wyeliminowaniu z życia społecznego. W imię nauki popełniano wiele zbrodni, niestety nie zawsze dotąd potępionych, tak jak potępione zostały zbrodnie hitleryzmu. Na przykład zbrodnicze były doświadczenia słynnego Kinseya nad reakcjami seksualnymi niemowląt i małych dzieci, których masturbowanie powierzał asystentom wyselekcjonowanym z grupy kryminalistów. Kiedy w swoim wystąpieniu powołałam się na książkę Judith A. Reisman pod tytułem „ Kinsey- Seks i oszustwo” wydaną w Polsce w 2002 roku przez wydawnictwo Antyk, Amerykanin bardzo się oburzył. Jak się okazało, powoływanie się na tą znaną książkę automatycznie wyklucza rozmówcę z grupy ludzi poważnych. Z takimi poglądami i takimi autorami w środowisku naukowym się po prostu nie podejmuje dyskusji. Tak właśnie działa w tym środowisku polityczna poprawność. Meritum sprawy, zasadność podnoszonych przez Reisman zarzutów, prawda i moralność nikogo tak naprawdę nie interesuje.
O bałwochwalczym i bezkrytycznym stosunku współczesnych społeczeństw do nauki świadczy miedzy innymi przeprowadzone w 1961 roku w USA słynne doświadczenie Miligrama, w którym przypadkowe osoby były skłonne w imię nauki razić bliźnich, pomimo ich krzyków i błagań o litość, prądem o wzrastającym napięciu.
Charakterystyczne jest, że zwolennicy wszelkich, w tym zbrodniczych utopii, nigdy nie widzą siebie w roli członka postulowanej przez siebie rzekomo idealnej społeczności. Hitler i jego pretorianie nie spełniali w najmniejszym stopniu kryteriów ustawy norymberskiej. Każdemu z wielkich i mniejszych zbrodniarzy, a także z większych czy mniejszych głupców wydaje się zawsze , że osobiście go nie dotkną skutki własnych decyzji, że dzięki wyjątkowej roli społecznej, koneksjom czy zgromadzonej fortunie zdoła się im wymknąć. Zwolennikom aborcji nie przychodzi do głowy, że sami też mogliby być „usunięci”. Zwolennicy eutanazji nie rozumieją, że ich też może dotknąć przymusowe zakończenie ich ziemskiej egzystencji. Wystarczy, że- jak w Holandii- komisja lekarska uzna, że pomimo dobrego stanu zdrowia komfort ich życia jest niezadawalający. Hitlerowi nie przychodziło zapewne do głowy, że gdyby poddano go ocenie zgodnej z jego własnym ustawodawstwem, przy jego aparycji jako element mniej wartościowy rasowo powinien zakończyć życie w obozie pracy.
Sowiecki agent, zastępca członka, a potem członek KC , wieloletni poseł na sejm PRL, Ignacy Loga –Sowiński , zwolennik zimnej wojny i wyścigu zbrojeń, a także energetyki jądrowej, w swojej willi przy ulicy Szarotki w Warszawie urządził schron przeciwatomowy, w którym on i jego rodzina dzięki zapasom żywności i wody mogliby przetrwać nawet rok. Wiem o tym bo przechwalał się swymi osiągnięciami przed sąsiadami , a nawet pozwalał im zwiedzać swój podziemny pałac. Optymizm Logi- Sowińskiego co do szans przeżycia ataku jądrowego może tłumaczyć fakt, że miał on tylko wykształcenie niepełne podstawowe, uzupełnione potem formalnie do wykształcenia średniego w bliżej nieokreślonej placówce oświatowej. Trudniej mi natomiast zrozumieć optymizm wykształconych zwolenników GMO w Polsce. Zapewne tak jak cytowany naukowiec i większość bogatych ludzi w USA uważają, że zaopatrując się w sklepach z drogą żywnością ekologiczną osobiście unikną zagrożenia, natomiast tania żywność modyfikowana przeznaczona będzie dla ubogich. Nie rozumieją, że w żadnym kraju nie da się wydzielić stref upraw GMO, gdyż pyłki roślin modyfikowanych mogą przenosić się na setki kilometrów zanieczyszczając inne uprawy. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że liberalizacja handlu z Kanadą czy z USA spowoduje napływ taniej modyfikowanej żywności do Polski i w konsekwencji likwidację upraw żywności zdrowej. Polska jest jednym z nielicznych krajów posiadających tradycyjne rolnictwo. Jest to jej ogromny atut ekonomiczny. Mieszkańcy krajów, które dopuściły do zniszczenia swego rolnictwa przez rolnictwo przemysłowe chętnie kupują produkty polskie. Dla producentów tych krajów polskie rolnictwo jest jednak niewątpliwie niepożądaną konkurencją i chętnie widzieliby jego likwidację.
Nie śmiem sugerować, że za poglądami zwolenników GMO stoi potężne lobby producentów żywności modyfikowanej podobnie, że na poglądy lekarzy mają wpływ producenci szczepionek. Wolę przyjąć, że są po prostu i po ludzku głupi. Uważają zapewne, że uprzywilejowana pozycja społeczna zapewnia im nietykalność, że mają swój prywatny pakt z Niebiosami. Zbyt często jednak lęki zwykłych ludzi uważane przez oświeconych za prymitywny przesąd okazują się usprawiedliwione.
© Izabela Brodacka Falzmann
3 października 2016
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
3 października 2016
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz