Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

„Piłsudski Europy” groźnie kiwa palcem w bucie

Ach, tyle się ostatnio wydarzyło wydarzeń, że nie wiadomo, od czego zacząć. Bo to i piłkarze strzelają gole – w czym judeochrześcijański portal „Fronda” dopatruje się interwencji św. Huberta, do którego skierował kolejny „szturm modlitewny” - i „Angielczyków rzesza blada” nieznaczną większością głosów opowiedziała się za wyjściem Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej, na co natychmiast zareagował niemiecki minister spraw zagranicznych Walter Steinmeier, zwołując na spotkanie do Berlina „wielką szóstkę” ojców-założycieli Unii Europejskiej. Zacznijmy tedy od końca, to znaczy – od berlińskiego spotkania, zwołanego pod hasłem: „nie oddamy Europy!”. Najwyraźniej Niemcy uważają, że Europa już do nich należy i nie słychać było, by ktokolwiek z „wielkiej szóstki” im tego prawa zaprzeczał. Ojcowie-założyciele musieli chyba tylko nieco mitygować irytację ministra Steinmeiera, bo w komunikacie końcowym znalazły się sformułowania o „elastyczności” w traktowaniu krajów członkowskich, które nie wykazują dostatecznego entuzjazmu do „pogłębiania integracji”.

Bo właśnie „pogłębianie integracji” uznano za lek na całe zło, co w przełożeniu na język ludzki oznacza przywracanie pruskiej dyscypliny w Unii. Obejmuje ono nie tylko dyscyplinowanie uzależnionych od unijnych subwencji krajów członkowskich, ale też karcenie tych, którzy próbują uciec spod kańczuga. Ledwo bowiem ogłoszono wyniki brytyjskiego referendum, a już Szkocja oświadczyła, że ona chce do Unii należeć, podobnie jak Irlandia Północna.

Być może te separatyzmy to tylko taki spontan i odlot, niczym u „Jurka Owsiaka”, ale nie można też wykluczyć, że porusza je dyskretnie ukryta ręka niemiecka. W rezultacie może się okazać, że z Unii wyjdzie nie żadne „Zjednoczone Królestwo”, tylko Anglia bez Szkocji i Irlandii Północnej, które dochowają wierności Brukseli. Trzeba bowiem wiedzieć, że w następstwie referendum nowy brytyjski rząd (bo premier Cameron podał się do dymisji), powinien złożyć w Brukseli wniosek o wystąpienie ZK z Unii. Zgodnie z procedurą ustanowioną w traktacie lizbońskim, taki wniosek jest przedmiotem negocjacji co do warunków wyjścia zainteresowanego kraju z UE. Jeśli negocjacje doprowadzą do porozumienia, to jest ono przedstawiane do zatwierdzenia Radzie Europejskiej i Parlamentowi Europejskiemu, a jeśli one je zatwierdzą, to zainteresowane państwo opuszcza Unię na uzgodnionych warunkach. Jesli natomiast negocjacje do porozumienia nie doprowadzą, albo jeśli nie zostanie ono zatwierdzone, to zainteresowane państwo też może opuścić Unię, ale dopiero po 2 latach od złożenia wniosku. Jeśli dodamy, że na każdym etapie tej procedury rząd może swój wniosek w każdej chwili zwyczajnie wycofać, to widzimy, że wyjście Wlk. Brytanii z Unii Europejskiej nie jest jeszcze wcale przesądzone, że mogą jeszcze zdarzyć się różne niespodzianki.

Natomiast przywracanie pruskiej dyscypliny wydaje się przesądzone, chociaż prezes Jarosław Kaczyński, któremu chyba komplementy pochlebców (niedawno judeochrześcijański portal „Fronda” okrzyknął go „Piłsudskim Europy”) uderzyły do głowy, domaga się przeprowadzenia w Wielkiej Brytanii drugiego referendum i w ogóle – rewizji traktatów tworzących Unię Europejską, żeby więcej do powiedzenia miały tam „państwa narodowe”. Szkoda, że nie pomyślał o tym wcześniej, a jeśli nawet i pomyślał, to nic nie powiedział swoim wyznawcom – bo kierunek na „pogłębioną integrację”, czyli na budowę europejskiego imperium, został zatwierdzony jeszcze w roku 1993, kiedy to wszedł w życie traktat o Unii Europejskiej, potocznie zwany traktatem z Maastricht. Zatem uprzejmie zakładam, że stręcząc Polakom podczas referendum akcesyjnego w roku 2003 Anchluss do Unii Europejskiej, podobnie jak w roku 2009 ratyfikację traktatu lizbońskiego, który dodatkowo amputował Polsce ogromny kawał suwerenności, prezes Jarosław Kaczyński nie mógł tego wszystkiego nie wiedzieć, podobnie jak nie mogli tego nie wiedzieć przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa, którzy w tej sprawie postępowali identycznie.

Wprawdzie pan minister Waszczykowski natychmiast zainicjował spotkanie przedstawicieli państw „grupy Wyszehradzkiej” w Pradze – ale cały show skradł mu minister Steinmeier, który się do Pragi bezceremonialnie wprosił i to nie tylko wprosił, ale też poinformował wszystkich – jak ma być. Nie można tego wydarzenia skomentować inaczej, jak wulgarnym staropolskim porzekadłem: „jak wół pierdzi, to obora słucha!” Toteż na zwołane przez pana ministra Waszczykowskiego do Warszawy spotkanie ministrów spraw zagranicznych pozostałych krajów UE, przyjechało tylko kilku przedstawicieli i to nie zawsze w randze ministra, a charakterystyczna była nieobecność przedstawicieli Estonii, Łotwy i Litwy, gdzie w ramach „umacniania wschodniej flanki NATO” ma stacjonować Bundeswehra. Słowem – zarówno prezes Jarosław Kaczyński jak i członkowie rządu Prawa i Sprawiedliwości, na użytek swoich zachwyconych wyznawców, groźnie kiwają palcem w bucie.

Cóż innego bowiem mogą zrobić, skoro w poniedziałek Nasza Złota Pani w towarzystwie francuskiego prezydenta Hollanda (czyżby Francja pogodziła się już z rolą owczarka niemieckiego?) i premiera Włoch Mateusza Rienziego ogłosiła konieczność nadania Europie „nowych impulsów”? Co to za „impulsy” - tego możemy dowiedzieć się z niemiecko-francuskiego dokumentu, który jak raz „wyciekł” do mediów. Mowa jest tam o konieczności stworzenia europejskich sił szybkiego reagowania i marynarki wojennej – oczywiście z odpowiednio rozbudowanymi dowództwami, no i „międzynarodowej” straży granicznej, która obsadzi zewnętrzne granice Unii, a na deser – powszechną unię walutową. Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko budowę europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO, a więc realizację niemieckiego projektu wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli. Przypomnijmy, że w roku 1954 USA i Kanada oraz inne państwa, przyznały Niemcom prawo posiadania armii, ale bez dostępu do broni masowej zagłady. Zatem kiedy w roku 1955 utworzona została Budeswehra, USA zadbały o włączenie jej w struktury NATO by za ich pośrednictwem mieć na nią oko na wypadek gdyby Hitler zmartwychwstał.

Do tej pory Stany Zjednoczone zawsze sprzeciwiały się wszelkim próbom budowania europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO. Zatem „impulsy”, które właśnie „wyciekły” do mediów oznaczają, że coś się w tej sprawie musiało zmienić. Czyżby Stany Zjednoczone w ramach przekonywania Niemiec do porzucenia strategicznego partnerstwa z Rosją na rzecz udziału w antyrosyjskiej krucjacie pod amerykańskim kierownictwem wyraziły zgodę na militarną emancypację Niemiec, a więc na uchylenie przedostatniego skutku przegranej wojny? Jeśli tak, to tylko patrzeć, jak Niemcy podniosą poprzeczkę i zechcą anulować ostatni skutek przegranej wojny, w postaci postanowień konferencji w Poczdamie. Obietnica amerykańskiej zgody na rewizję tych postanowień mogłaby być argumentem przeważającym szalę, a gdyby jeszcze powiązać tę transakcję z wymuszeniem na szefie jakiegoś marionetkowego rządu w Polsce, na przykład – panu Mateuszu Kijowskim – realizacji żydowskich roszczeń majątkowych, to taka polewa umożliwiłaby Amerykanom łatwiejsze przełknięcie gorzkiej pigułki.

I cóż w tej sytuacji rozkaże zrobić pan prezes Jarosław Kaczyński, który właśnie wygłosił w Białymstoku wiernopoddańczą deklarację wobec Izraela? „Ach, żadna mnie muzyka dzisiaj nie pocieszy” - wzdychał Jan Lechoń i dodawał, że „chyba »Aria z kurantem« ze »Strasznego dworu«”. Obawiam się, że my i na to nie możemy liczyć, więc nie pozostaje nam nic innego, jak znieczulać się narkotykiem, jakiego w obfitości dostarcza nam właśnie przemysł rozrywkowy w postaci goli strzelanych przez piłkarzy – oczywiście za wstawiennictwem świętego Huberta, bo jakże by inaczej?


© Stanisław Michalkiewicz
3 lipca 2016
www.michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA





Ilustracja © brak informacji / www.fronda.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2