Jaką rolę odegrał Czerwiec '56 w historii Polski?
Czerwiec '56 był pierwszym buntem społecznym na taką skalę, do jakiego doszło w Polsce po zdobyciu władzy przez komunistów. I był to też największy bunt w historii PRL, który przyniósł wielką liczbę ofiar. A patrząc od strony zaangażowania społeczeństwa, był to także najbardziej intensywny bunt. Na wydarzenia Czerwca '56 trzeba jednak patrzeć w perspektywie tego, co działo się w Polsce i wokół niej. A to był rok jak w filmach u Hitchcocka. Zaczęło się od trzęsienia ziemi, a później napięcie narastało.
Tym trzęsieniem ziemi były wydarzenia XX zjazdu Komunistycznej Partii ZSRR i słynny tajny referat Chruszczowa, w którym potępił Stalina. Czerwiec '56 był wyrazem buntu mieszkańców Poznania z powodów ekonomicznych i politycznych. Ten bunt, krwawo stłumiony, być może spowodował, że pod koniec 1956 roku, gdy wiele wskazywało, że w Polsce może dojść do krwawej rewolucji, Polacy jednak się od niej powstrzymali. Zupełnie inaczej niż np. Węgrzy. Czerwiec '56 zapoczątkował też proces przemian, do których doszło w Polsce w październiku 1956 roku i definitywny koniec stalinizmu.
Wspomniał Pan, że trzęsieniem ziemi był tajny referat Chruszczowa. Idąc tym tropem, nie byłoby Czerwca '56, gdyby nie wydarzenia w Związku Radzieckim?
Bunt poznański nastąpił wtedy, gdy system stalinowski zaczął wyraźnie słabnąć i się reformować. I to jest pewna prawidłowość. W systemach despotycznych dochodzi do zmian i reform, gdy one słabną. Oczywiście nie wiem czy byłby Czerwiec '56, gdyby nie było referatu Chruszczowa. Na to pytanie nikt nie odpowie. Na pewno jednak to, co stało się w Związku Radzieckim i pokazało, że system komunistyczny nie jest już tak silny, ośmieliło w pewnym stopniu ludzi. W 1956 roku Polacy mniej się bali systemu komunistycznego niż np. 3-4 lata wcześniej. Uległ obniżeniu społeczny poziom lęku. A w takim przypadku ludzie są bardziej skłonni, by wystąpić. Od 1955 roku w Polsce można było już zauważyć pewne rozluźnienie po śmierci Stalina. Ono było jednak jeszcze delikatne, a przyspieszeniu uległo od 1956 roku.
Jakie były nastroje społeczne w Polsce w 1956 roku?
Nie da się mówić o Poznańskim Czerwcu bez uwzględnienia czynników społecznych i ekonomicznych. Jeśli za jeden z istotnych czynników, które zdecydowały o poznańskim buncie, uznamy obniżenie lęku społecznego, to drugim jest kryzys ekonomiczny, do którego w Polsce doszło w 1956 roku. To była konsekwencja wdrożenia planu 6-letniego. On miał zgubne skutki dla polskiej gospodarki i doprowadził do nawarstwienia się różnych problemów, które pojawiały się także później, jak np. mała dostępność towarów czy długie kolejki. Trudna sytuacja ekonomiczna pogłębiała niezadowolenie społeczeństwa, a do tego dochodził jeszcze mniejszy lęk przed władzą. I mamy gotową receptę na bunt.
Dlaczego jednak padło na Poznań, a nie inne miasto?
Rzeczywiście Poznań miał stosunkowo małe tradycje buntowania się przeciwko władzy, nie licząc Powstania Wielkopolskiego. Byłoby pewnie bardziej prawdopodobne gdyby ten bunt wybuchł w Warszawie, Krakowie czy Lublinie. Poznań był jednak w sposób dość szczególny dotknięty konsekwencjami wprowadzania systemu komunistycznego w Polsce, zwłaszcza w wymiarze ekonomicznym i społecznym. Przed II wojną światową to był najzamożniejszy region w Polsce, gdzie ludzie żyli na wyższym poziomie niż w innych częściach kraju. Z kolei po wojnie ten cały program zmian ekonomicznych mocniej uderzył w Wielkopolan niż innych mieszkańców Polski. Spadek poziomu życia w Wielkopolsce był większy niż gdzieś indziej. Poza tym poznaniacy chyba mocniej odczuwali bezprawie, które rozprzestrzeniło się po zdobyciu władzy przez komunistów. Dla społeczeństwa wychowanego w duchu państwa prawa było bolesne to, co pojawiło się po 1945 roku. PRL był systemem zorganizowanego bezprawia.
To wszystko wybuchło 28 czerwca. Jednak ten wybuchł był trochę przypadkowy, bo nikt przecież tego dokładnie nie planował.
Ten bunt miał spontaniczny charakter, bo nie było żadnej grupy, organizacji czy struktury, która by go przygotowała i nadzorowała. W trakcie tych zdarzeń pojawiały się osoby takie jak Stanisław Matyja czy grupy, które starały się dowodzić tymi wydarzeniami. Ale one wyłaniały się spontanicznie podczas tych wydarzeń, a nikt tego wcześniej nie przygotował.
Odchodząc od przyczyn Poznańskiego Czerwca, chciałbym porozmawiać również o jego konsekwencjach.
To były przede wszystkim represje uczestników buntu poznańskiego. Około 250 osób zostało aresztowanych i wytoczono im procesy. Wśród nich było 200 robotników. Mimo bohaterskiej postawy mecenasa Stanisława Hejmowskiego, oni odczuli na własnej skórze konsekwencje buntu. Z kolei w skali ogólnopolskiej bunt poznański raczej obniżył poziom zaangażowania społecznego w takie działania jak np. wystąpienia uliczne. Poza tym można zestawić Czerwiec '56 z wydarzeniami z października 1956 roku, o których się zapomina. A to dopiero październik przyniósł istotne zmiany w Polsce, choć były one zorganizowane i kontrolowane przez partię komunistyczną. Wydaje się jednak, choć oczywiście nie można tego zweryfikować, że gdyby nie było zrywu poznaniaków i brutalnego stłumienia tego buntu, to w październiku 1956 roku w Polsce mogłoby dojść do podobnego zrywu, ale na znacznie większą, ogólnopolską skalę. A czym by takie wydarzenie się skończyło, to nie ma już żadnych wątpliwości. Skończyłoby się interwencją wojsk sowieckich. Zresztą kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy sowieckich stacjonowało w Polsce i w październiku 1956 roku opuściło już swoje koszary oraz rozpoczęło marsz w kierunku Warszawy. I tylko rozmowy między Gomułką, Cyrankiewiczem a Chruszczowem spowodowały, że cofnięto te oddziały do koszar. Gdyby jednak Polacy stanęli wtedy na barykadach, tak jak stało się to w czerwcu 1956 roku w Poznaniu, to prawdopodobnie mielibyśmy podobną sytuację, jaka w październiku 1956 roku wydarzyła się na Węgrzech – krwawą jatkę, interwencję sowiecką i setki ofiar.
Zmiany władzy z października 1956 roku na pewno mogą być traktowane jako jedna z konsekwencji Czerwca '56?
Myślę, że tak. Już pierwszą konsekwencją Czerwca '56 było słynne przemówienie Cyrankiewicza: „Kto podniesie rękę na władzę ludową, temu ta władza rękę odrąbie”. Pierwsza reakcja była bardzo negatywna. Jednak szybko pojawił się nowy wątek w partyjnej narracji głoszący, że oto słuszny bunt i niezadowolenie klasy robotniczej zostało wykorzystane przez cynicznych politycznych graczy, którzy dla swoich niecnych celów sprowokowali tych robotników. To już nie było całkowite potępienie. Poza tym wielu działaczom partyjnym wydarzenia z czerwca 1956 roku uwidoczniły, że bez reform w partii komunistycznej, Polsce może grozić bunt społeczny na ogólnopolską skalę. Nie oszukujmy się jednak, że tym działaczom chodziło o dobro o społeczeństwa. Oni interesowali się samymi sobą. Przecież było wiadome, że w przypadku ogólnopolskiego buntu społecznego, doszłoby do interwencji sowieckiej, a Edward Ochab, Józef Cyrankiewicz czy inni czołowi politycy nie ostaliby się na swoim stanowisku. Rozpoczynając reformy oni bronili nie tylko własnych stanowisk, ale może również własnego życia.
Kolejne protesty w Polsce, które miały miejsce w marcu 1968 roku, grudniu 1970 roku, czerwcu 1976 roku czy sierpniu 1980 roku były w jakimś stopniu inspirowane Poznańskim Czerwcem?
Nie da się tego określić jednoznacznie. Z jednej strony te polskie miesiące układają się w pewien cykl. Jednak z drugiej strony Poznański Czerwiec wyróżnia się pewnym elementem powstańczym. W czerwcu 1956 roku uczestnicy buntu w sposób świadomy nawiązywali do polskiej tradycji powstańczej z okresu XIX wieku, a także do Powstania Warszawskiego. W wielu relacjach o Poznańskim Czerwcu pojawia się motyw haseł antysowieckich, młodych ludzi z biało-czerwonymi opaskami, młodych dziewcząt, które udzielają pomocy medycznej i mówią o sobie, że są powstańczą służbą medyczną. To są w pewnym sensie kalki z Powstania Warszawskiego. I to całkiem świadome. Przecież nawet uczestnicy Czerwca '56 byli uzbrojeni i walczyli z Urzędem Bezpieczeństwa z bronią w ręku. To też jest inna sytuacja niż w kolejnych latach. W buncie poznańskim jest nieobecny później element powstania i romantycznej polskiej tradycji z XIX wieku, która potem nie funkcjonowała już w takim stopniu.
To był koniec polskiego romantyzmu?
Pod wieloma względami tak. A na pewno to był koniec rzucania się z motyką na słońce przez Polaków. Kiedy w sierpniu 1980 roku lub późniejszych miesiącach Solidarności mieliśmy w Polsce do czynienia z sytuacją rewolucyjną, nie doszło jednak do żadnych demonstracji ulicznych, ani buntu podobnego do Czerwca '56. To samoograniczenie się wynikało chyba z pamięci o Czerwcu '56 i Powstania Warszawskiego. Polacy zdawali sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje, jeśli ten bunt miałby charakter zbrojny.
Pamięć o Poznańskim Czerwcu była jednak wbrew pozorom zapomniana.
Ona zaczęła się odradzać dopiero po sierpniu 1980 roku, kiedy w Poznaniu zawiązał się społeczny komitet budowy pomnika, a w czerwcu 1981 roku dziesiątki tysięcy poznaniaków uczestniczyły w uroczystościach odsłonięcia tego pomnika. To wtedy ta pamięć została w świadomy sposób odbudowana.
A jak jest z tą pamięcią dzisiaj w wydaniu ogólnopolskim? Bo w Poznaniu chyba każdy słyszał o Poznańskim Czerwcu, lecz nie sądzę, by podobnie wyglądała sytuacja w pozostałych częściach Polski.
To jest nie tylko problem Czerwca '56, ale problem naszej całej najnowszej historii, która była traktowana w paskudny sposób w programach nauczania szkolnego. Poznański Czerwiec był pamiętany przede wszystkim lokalnie i trwał przez pamięć pokoleniową dzięki osobom, które uczestniczyły w tych wydarzeniach lub je obserwowały. A takich było najwięcej oczywiście w Poznaniu i Wielkopolsce. Poza Poznaniem Czerwiec '56 nie stał się obecny w świadomości polskiego społeczeństwa. A zasługuje na pamięć, bo to był największy bunt przeciwko komunistycznej władzy.
© Norbert Kowalski
8 marca 2016
źródło publikacji: „Czerwiec'56: Największy bunt przeciwko komunistycznej władzy”
www.poznan56.pl
8 marca 2016
źródło publikacji: „Czerwiec'56: Największy bunt przeciwko komunistycznej władzy”
www.poznan56.pl
Ilustracja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz