„Władku, piszę do ciebie jak do przyjaciela, z którym łączą mnie lata walki o wolną Polskę, miesiące więzienia w Łęczycy. […] Kilka dni temu wezwałeś do otwartego buntu, by ludzie wyszli na ulicę i obalili ten rząd.
I nie daj Bóg spotkamy się na tej ulicy, bo będziemy tego rządu bronić. A władzę oddamy tylko w wyniku demokratycznych wyborów, jeśli taka będzie wola moich rodaków. Jesteśmy gotowi na tę wypowiedzianą wojnę. Ja jestem gotowy. Jestem gotowy stanąć również przeciwko Tobie, mojemu przyjacielowi. Właśnie w imię obrony demokracji. Wiesz dobrze, że nie rzucam słów na wiatr. Tak zwany list byłych prezydentów, który podpisałeś, to współczesna Targowica. Potocki, Branicki, Rzewuski też w imię obrony zagrożonych praw szlacheckich pielgrzymowali do Sankt Petersburga i innych stolic. Czym to się skończyło dobrze wiesz. Na szczęście prezydent najjaśniejszej RP Andrzej Duda, prezes Kaczyński i polski rząd to nie zniewieściały Stanisław August Poniatowski ze swoim dworem, a pani kanclerz Merkel w Berlinie, i urzędasy w Brukseli to nie caryca Katarzyna w Petersburgu.”
Adam Borowski to opozycjonista i antykomunista niezwykle bojowy i zasłużony, który za tę swoją opozycyjność płacił więzieniem oraz licznymi szykanami ze strony reżimu. Należał do „Solidarności” i „Solidarności Walczącej”. Jest także społecznikiem i wspaniałym niepoprawnym idealistą, który otaczający go świat uważa za lepszy niż jest nim on w rzeczywistości. Ja doskonale rozumiem, że ktoś jest zaskoczony, a nawet wstrząśnięty haniebną i zdradziecką postawą swojego dawnego opozycyjnego druha. Panie Adamie nie wszyscy ludzie przynależą do tak rzadkiego ludzkiego gatunku jak pan. Proza życia najczęściej niewiele ma wspólnego z platońskimi ideami. Władysław Frasyniuk już od lat nie jest tym człowiekiem, którego pan znał lub tylko tak się panu wydawało. On już lata temu wzywał do stawiania pomników Jaruzelskiemu i kapusiowi bezpieki, „Bolkowi” Wałęsie. Frasyniuk już od dawna zachowuje się tak jakby to o nim śpiewał zespół „Perfect”: Hej prorocy moi z gniewnych lat / Obrastacie w tłuszcz / Już was w swoje szpony dopadł szmal / Zdrada płynie z ust.
Być może haniebna postawa dawnego przyjaciela wstrząsnęła Adamem Borowskim, ale przecież w naszej historii, nawet tej najnowszej, takich zaprzańców, którzy przechodzili do obozu zdrady, nie brakowało. Przypomnę, że stalinowski sędzia i komunistyczna kanalia, Mieczysław Widaj był kiedyś dzielnym żołnierzem września 39 i aż do wiosny 1945 roku aktywnym członkiem i oficerem AK w okręgu lwowskim. Jednak mimo to poszedł na żołd zdrajców Polski i posłał na śmierć 106 dawnych towarzyszy broni walczących w antykomunistycznym podziemiu niepodległościowym. Przypomnę, że były żołnierz Kedywu AK znany z odwagi i udziału w brawurowych akcjach wymierzonych w niemieckiego okupanta, Jarzy Vaulin stał się w 1946 roku agentem UB o pseudonimie „Mewa” i to on podstępnie zamordował majora Antoniego Żubryda ps. „Zuch” z Narodowych Sił Zbrojnych oraz jego żonę Janinę będąca w ostatnim miesiącu ciąży. Warto dodać, że zadania i rozkazy wydawał Vaulinowi oficer z rzeszowskiego UB, Władysław Pożoga, późniejszy przyjaciel Jaruzelskiego i Kiszczaka, generał Milicji Obywatelskiej oraz członek Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Proszę spojrzeć panie Adamie na postawę części hierarchii kościelnej, która nie ma odwagi stanąć w obronie młodego kapłana, Jacka Międlara, choć za postawę wierną Bogu Honorowi i Ojczyźnie dziś nie grozi im już nic, nawet zatrzymanie paszportu. Im noga lata ze strachu na samo zmarszczenie brwi przez politycznego lewackiego bankruta Michnika i jego ideowych towarzyszy. Niech pan uwierzy, że na pisanie listów do takich ludzi jak Frasyniuk szkoda papieru, tuszu i energii wkładanej w stukanie palcami po klawiaturze. Im wszystkim już wkrótce zbiorową cenzurę wystawi polski naród.
© Mirosław Kokoszkiewicz
9 maja 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
9 maja 2016
źródło publikacji:
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja i wideo © TVP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz