Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Z Chinami i przeciw Chinom

Gotowość Indii do przyjmowania amerykańskich okrętów w swoich portach wyraźnie wskazuje na strategiczne preferencje rządu indyjskiego. Nie oznacza to jednak rezygnacji z rozwijania gospodarczych stosunków z Chinami.

Wizyta sekretarza ds. Obrony USA Ashtona Cartera w Indiach zaowocowała deklaracją rządu w Nowym Delhi, iż „zasadniczo zgadza się’’ (agreed in principle) podpisać z Waszyngtonem umowę o nazwie Logistics Exchange Memorandum of Agreement (LEMOA).
Pokrótce: okręty i samoloty obu państw będą miały dzięki niej możliwość zatrzymywania się w portach i bazach drugiego kraju, tankować tam i przechodzić prace naprawcze w czasach pokoju.

Jeśli umowa zostanie ostatecznie podpisana – nie wiadomo czy dojdzie do tego podczas wizyty premiera Narendry Modiego w czerwcu Waszyngtonie – dla rywalizujących z Pekinem i wciąż jeszcze zaangażowanych w Afganistanie Stanów Zjednoczonych możliwość lądowania i okrętowania w Indiach przyniesie znaczne strategiczne korzyści. Azja Południowa leży nieopodal tras prowadzących ku Bliskiemu Wschodowi i wschodniej Afryce; subkontynent indyjski geograficznie niczym molo sięga głęboko w ocean, stąd z jego terenu można w razie czego bronić, atakować bądź blokować morskie szlaki.

Po drugiej stronie oceanu nie ma wątpliwości, że nowy prawicowy rząd Bharatiya Janata Party jest zwolennikiem zbliżenia z USA i szerszej współpracy wojskowej. Oba kraje pracują także nad rozwojem handlu technologią militarną (Defense Technology and Trade Initiative). Chociaż poprzedni rząd indyjski wybrał kupno francuskich myśliwców zamiast F-18, obecnie rozważa się koprodukcję: utworzenie fabryk amerykańskich myśliwców w Indiach.

Racje stanu Nowego Delhi i Waszyngtonu współgrają jeśli chodzi o kontrowanie działań Chin. Wpływy Indii i Chin ścierają się coraz ostrzej w Nepalu. Tak jak Chiny rozwijają strategię „sznura pereł’’ wokół Indii, wspierając Pakistan i budując porty w krajach takich Sri Lanka czy Bangladesz, Indie dbają m.in. o współpracę wojskową i sprzedaż sprzętu militarnego do Wietnamu.

Obecnie cztery indyjskie okręty są w drodze na morze Południowochińskie, gdzie mają zatrzymać się w portach Malezji, Wietnamu, Filipin, Korei Południowej, Japonii i Rosji i ćwiczyć z reprezentantami ich flot. Dla Chin ewentualna wojskowa współpraca Amerykanów i Indusów na Oceanie Indyjskim to koszmarny scenariusz, bo w razie konfliktu zbrojnego oznacza ona możliwość zablokowania dostaw surowców z Bliskiego Wschodu.

Nie oznacza to jednak, że Indie staną się jednoznacznym i bezwarunkowym sojusznikiem USA. Tak jak na dynamikę oceanu składa się wiele prądów, tak politykę zagraniczną Indii kształtują i będą kształtować rozmaite czynniki. Nie zapominajmy, że Waszyngton uważa rywalizujący z Indiami Pakistan za swojego sojusznika w wojnie w Afganistanie, sprzedaje mu sprzęt wojskowy i wspiera go finansowo. Indie zgadzają się z USA co do Chin równie mocno jak nie zgadzają się z Waszyngtonem w sprawie Pakistanu. Indie nabywają także surowce w Iranie, co nie jest zbytnio w smak Amerykanom.

Przede wszystkim zaś nie można zapominać o silnym i tradycyjnym partnerstwie Indii z Rosją.

Sygnały dyplomatyczne wysyłane z Nowego Delhi do Pekinu są również dalekie od jednoznaczności. Niedawno Indie wydały wizę ujgurskiemu działaczowi Dolkunowi Isie, którego Chiny uważają za separatystę i terrorystę; chwilę później jednak Nowe Delhi wycofało się z tego i jeszcze odmówiło wizy dwóm chińskim działaczom na rzecz demokracji (wszystkie z tych wiz miały umożliwić udział w konferencji w Dharamśali w indyjskich górach, gdzie ulokowany jest uchodźczy rząd Dalajlamy).

Ukłony w stronę Pekinu są równie widoczne jak ukłony w stronę Waszyngtonu. Chiny są zresztą wciąż największym partnerem handlowym Indii (jeśli liczymy państwa, a nie organizacje międzypaństwowe: w przeciwnym razie palma pierwszeństwa należy się Unii Europejskiej). USA są dopiero na drugim miejscu. Symbolem silnych więzi Nowego Delhi z Pekinem stała się statua Vallabhbhaia Patela, indyjskiego prawnika, polityka i działacza niepodległościowego, który przestrzegał Indie przed zagrożeniem ze strony Pekinu. Zlecenie na budowę satui dostała… firma chińska.

Indie przystąpiły także do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, a nawet jeśli nie staną się częścią ambitnego chińskiego projektu wskrzeszenia Jedwabnego Szlaku, to bardziej dlatego, że dostęp do Azji Centralnej blokują im niestabilność Afganistanu i wrogi Pakistan. Gospodarcza strategia premiera Modiego zasadza się między innymi na kampanii Make in India („Produkuj w Indiach’’), która zakłada sprowadzenie do Indii jak najwięcej firm zagranicznych, by otwierały tam swoje fabryki. Na tym polu bez wątpienia wiele do ugrania mają tak firmy amerykańskie jak i chińskie.

Reasumując, Stany Zjednoczone stają się wyraźnie silniejszym niż wcześniej strategicznym partnerem Indii, ale nie stanie to na drodze rozwoju gospodarczego partnerstwa między Nowym Delhi a Pekinem.

ARTYKUŁ POWSTAŁ DZIĘKI DARCZYŃCOM. ZOSTAŃ JEDNYM Z NICH!


© Krzysztof Iwanek
19 maja 2016
źródło publikacji:
„Nowa Konfederacja” nr.5 (71)/2016




Ilustracja © brak informacji / www.veteranstoday.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2