Nawet do najgłupszego „leminga - pożytecznego idioty” dotarła już wystarczająca ilość informacji, aby i on samemu mógł dostrzec, że 8 lat rządów PO było jedynie tuczeniem wybranych świń, pasionych z hojnego koryta państwowego, podczas gdy dla reszty z nich nawet okruchy z pańskiego stołu często nie docierały, będąc już w korycie wymiecione do czysta przez te same, wypasione przecież, a mimo to nadal zachłanne świnie.
Nie wspominając o reszcie społeczeństwa Polski, któremu w ciągu 8 lat ukradli połowę funduszy emerytalnych i podwoili zadłużenie każdego obywatela do takiego poziomu, że osławione długi gierkowskie to była naprawdę śmiesznostka w porównaniu z długiem pozostawionym przez Platformę Obywatelską. Po Gierku i jego długach pozostał przynajmniej „przestarzały” przemysł, który masowo produkował samochody, okręty, samoloty, a nawet czołgi - i utrzymywał Polaków jeszcze przez pierwszą dekadę III RP (a którego pozostałości PO wyprzedała za bezcen, ale to osobny temat). Co pozostało po Platformie Obywatelskiej? Gigantyczne długi i ... nic w zamian! (gdyż nawet ich największe oficjalne „osiągnięcie” - tych parę kilometrów tak zwanych „autostrad” - gdy przyjrzeć się bliżej, okazują się jedynie najdroższymi na świecie dwupasmowymi dróżkami jednokierunkowymi, jakich na każdym zachodnim zadupiu wszędzie pełno... ale to także osobny temat).
Schetyna próbował wierzgać jeszcze nóżkami, fukał i chrumkał z góry na kwiki i jęki swej przerażonej platfusiatej trzódki, będąc tak bardzo zajęty uspokajaniem swego chlewu, że przegapił nawet moment, gdy towarzysze z „frakcji niemieckiej” nagle wyciągnęli królika z kapelusza w postaci swego agenta lub współpracownika, czyli niejakiego „działacza oddolnego” Kijowskiego. Jak wspominaliśmy o tym w styczniu m.in. w noworocznym „Tak było”, już wtedy było wiadomo, że towarzysze z WSI „których nie ma” wypromują Rysia Petru na nowego przywódcę polskiej „demokracji”, a PO i jego skompromitowane towarzystwo (po prawdzie - tylko jego część) są w odstawce. Jednak od stycznia wydarzyło się kilka ważnych rzeczy. Przede wszystkim Petru w tym krótkim czasie przebił ilością swych spontanicznych impertynencji nawet największego dotychczasowego głupka naczelnego PO, a więc samego niezapomnianego Bronka „Bula” Komorowskiego. Rzecz, wydawałoby się, trudna do zrobienia, ale Petru jest jak widać równie zdolny co „Bul” - więc kto wie, czy z czasem nie przebije nawet największego przygłupa wiejskiego naszej globalnej wioseczki, czyli samego Kukuńka Wielkiego, który Bolkiem był tylko trochę („nie chem ale muszem”).
Kolejnym czynnikiem było uświadomienie sobie przez część samych lemingów i PO-płuczyn ogromu skali i rozmachu oszustw PO w latach sprawowania władzy i dla wielu z nich PO stało się takim samym synonimem obciachu jak dla reszty społeczeństwa.
Schetyna zaś, dobrze wiedząc, iż nie ma dla niego miejsca w „Nowoczesnej” towarzysza Petru, musiał oczywiście podtrzymywać przy życiu truposza PO jak najdłużej. Jednak po nieudanej antypolskiej akcji z komisjami europejskimi i z flekowaniem rządu PiS w propagandzie na arenie międzynarodowej pod nadzorem „frakcji niemieckiej”, nawet towarzysze z „frakcji ruskiej” agentury - jakże sprzyjającej im w tym zbożnym dziele wspólnego przeganiania „uzurpatorów PiS-owskich” od koryta - nawet oni stwierdzili już, że PO jest trupem i czas wyłączyć aparaturę podtrzymujące to zombie przy życiu. I stąd Platforma Obywatelska zostanie oficjalnie rozwiązana wkrótce, w ciągu tego lata.
Stąd tytułowe pytanie: kto zostanie wybrany nowym namiestnikiem agentur po rozwiązaniu PO?
Obecnie nie jest pewne kogo wybiorą obie największe frakcje agentur w Polsce na nowego namiestnika. Poparcie dla Kijowskiego, aczkolwiek niewielkie, jest jednak dorównujące takiej samej - równie niewielkiej - ilości wyborców „Nowoczesnej”, co w połączeniu z wcześniej wspomnianymi idiotyzmami kolejnego „yntelygenta” Petru i ogólnym śmiechem społeczeństwa z jego groteskowej persony, może jednak przechylić „szczęście” stania się oficjalnym reprezentantem interesów agentur w Polsce na korzyść Kijowskiego. Nauczone casusem błazeństw „Bula” agentury nie chcą już kolejnego, kompromitującego ich w obciachowy sposób agenciaka i dlatego Schetyna - jako najpoważniejszy z dostępnych im obecnie „liderów” - otrzymał po przegranych wyborach dodatkową szansę na reanimowanie zwłok PO i z całą pewnością robił to z błogosławieństwem „frakcji ruskiej” agentury. Ale plany planami, a fakty faktami - i jak pokazało ostatnie pół roku, na reanimację truposza PO było jednak za późno.
Nie jest więc już wcale tak pewne, że Petru - jako zaawansowany już błazen publiczny - zostanie namaszczony przez agentury na reprezentanta ich interesów w przywiślańskim kraju. Kijowskiemu, co prawda, brakuje do pełnienia takiej roli stanowiska przywódcy jakiejkolwiek oficjalnej partii, ale przecież towarzysze z dawnych WSI i jeszcze dawniejszych służb bezpieczeństwa PRL-u (których oczywiście „nie ma”) w ostatnim ćwierćwieczu nie takie „numery” potrafili wywijać, a już tworzenie nowych partii z powietrza to dla nich przysłowiowa pestka, co przecież już wielokrotnie udowodnili. Nowa partia Kijowskiego może więc powstać w każdej chwili, a z resztą sam „oddolny ruch” KOD mogą przecież błyskawicznie poddać oficjalnej transformacji w nową partię.
Dlatego dzisiaj nie ma pewności, czy błazen Petru i jego „Nowoczesna” przejmą pałeczkę oficjalnej reprezentacji agentur po truposzu Platformy Obywatelskiej, jak to wydawało się jeszcze pół roku temu, czy też będzie nim królik-z-kapelusza/alimenciarz Kijowski ze swym KOD-em - a może nawet ktoś zupełnie inny.
Możemy domyślać się, że „frakcja ruska” agentury z pewnością najchętniej widziałaby w tej roli swojego Petru, „frakcja niemiecka” swego Kijowskiego, natomiast nie wiemy, kogo chce najmniej liczna, ale przecież najważniejsza ze wszystkich „frakcja żydowska” agentury (niesłusznie nazywanej przez niektórych „frakcją amerykańską”; od około 25-30 lat polityką Stanów Zjednoczonych sterują osoby spożywające potrawy koszerne i ktoś, kto jeszcze nie zauważył tego przez nikogo nie ukrywanego faktu - nie powinien zajmować się polityką, a tym bardziej ubliżać wielce patriotycznym przecież służbom wywiadowczym USA przez nazywanie agentur „frakcji żydowskiej” w Polsce „frakcją amerykańską”).
Najbliższe miesiące odkryją przed nami plany „żydowskiej frakcji” agentury i najpóźniej we wrześniu wszystko już będzie jasne. Prywatnie uważam, że nastąpi to wcześniej - w dniach, lub najdalej kilku tygodniach po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, gdy opadnie już kurz i pył wrzawy, a publika i politycy zaczną zastanawiać się „co teraz?”.
I nie żartuję twierdząc, że przyszłość całej Europy zależy od wyniku tego właśnie referendum, ale to już osobna historia...
Ilustracja autora (© DeS)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz