Światło na to zagadnienie rzucają m.in. raporty „Ubóstwo energetyczne a efektywność energetyczna. Analiza problemu i rekomendacje” oraz najnowszy dokument „Ubóstwo energetyczne w Polsce – definicja i charakterystyka społeczna grupy” wydane przez Instytut na rzecz Ekorozwoju.
We wstępie do pierwszego z wymienionych raportów Aleksandra Stępniak i Agnieszka Tomaszewska stwierdzają, że ubóstwo energetyczne występuje wówczas, gdy utrzymanie w domu odpowiedniej temperatury stanowi dla jego mieszkańców problem: brak im środków, by opłacić rachunki za ogrzewanie, naprawić niedziałający system grzewczy lub zainstalować nowy; w domu czy mieszkaniu jest ciągle zimno i wilgotno, co przyczynia się do częstszych chorób. Ubóstwo energetyczne wiąże się również z trudnościami z podgrzaniem wody, oświetleniem, niemożnością korzystania z lodówki, pralki, kuchenki gazowej lub elektrycznej, radia, telewizora, komputera i internetu. „Pojęcie to oznacza brak dostępu do energii rozumianej jako prąd, ciepło i gaz głównie z powodów finansowych, a także niemożność opłacenia rachunków, dokonania odpowiednich modernizacji, zakupu systemów czy urządzeń”.
Temat niezbadany
W Polsce badania dotyczące ubóstwa energetycznego to pionierska dziedzina. To zagadnienie nie występuje również jako wyzwanie polityczne – być może jest szansa, że przyjrzy mu się bliżej obecny rząd. Rodzimi badacze zjawiska sięgają przede wszystkim do angielskich ustaleń i propozycji. A to dlatego, że właśnie w Anglii najwcześniej dostrzeżono ten problem, rozpoczęto prace badawcze oraz zainaugurowano strategię na rzecz przeciwdziałania ubóstwu energetycznemu. W Wielkiej Brytanii przyjęto modelowy wskaźnik w tej kwestii – jest to stosunek kosztów paliw rozumianych jako iloczyn zużycia paliwa i jego ceny oraz dochodu gospodarstwa domowego.Z raportu „Ubóstwo energetyczne a efektywność energetyczna” wynika, że w naszym kraju w pierwszej dekadzie XXI w. systematycznie rosły ceny energii, co – wraz z kolejnymi falami kryzysów – wzmacniało procesy prowadzące do ubóstwa energetycznego części naszych rodaków. W latach 2000–2010 stopniowo wzrastały ceny gazu ziemnego – średnio o 6 proc. w skali roku – i energii elektrycznej – w średniorocznym tempie 4 proc. Co ważne: przed potencjalnymi i spodziewanymi rosnącymi kosztami zużycia energii bardzo często ostrzegają firmy grzewcze, operatorzy energii, wspólnoty mieszkaniowe itp., sugerując gospodarstwom domowym instalację najnowszego sprzętu grzewczego/pomiarowego. To znaczy, że problem zagrożenia rosnącymi opłatami za energię jest bardzo dobrze zaobserwowany na poziomie społecznym i biznesowym – natomiast politycznie wciąż stanowi temat nierozpoznany.
10 milionów biedaków
Przygotowany niedawno przez Dominika Owczarka i Agatę Miazgę raport „Ubóstwo energetyczne w Polsce – definicja i charakterystyka społeczna grupy” daje wgląd w opracowaną naukowo skalę zjawiska. Zdaniem autorów dokumentu w 2013 r. ubogich energetycznie było 44,4 proc. Polaków (17,2 mln osób). Ewentualna korekta metodologiczna zmniejsza liczbę ubogich energetycznie Polaków do 32,4 proc. (12,7 mln osób). Czego dotyczy korekta metodologiczna? Otóż gospodarstwo domowe uznawane jest za ubogie energetycznie, gdy jego wydatki na energię przekraczają próg 10 proc. dochodów. W wypadku korekty metodologicznej badacze podnieśli ten próg do 13 proc. Różnica jest znaczna, ale w obu wypadkach mówimy o ponad 10 mln Polaków.W jakich grupach społecznych ubóstwo energetyczne jest największe? Po pierwsze, są to jednoosobowe gospodarstwa domowe (58 proc.). Po drugie, gospodarstwa utrzymujące się z renty jako głównego źródła dochodu (56 proc.). Po trzecie, to gospodarstwa domowe zlokalizowane na wsi (51 proc.), w domu jednorodzinnym wolnostojącym (57 proc.), w budynkach oddanych do użytku przed 1960 r. (przed 1946 r. 35 proc.; lata 1946–1960 51 proc.), mieszkania o powierzchni od 91 do 120 mkw. (51 proc.), mieszkania mające system centralnego lokalnego ogrzewania (47 proc.).
Za liczbami – zwykli ludzie
Jednak zdaniem autorów raportu najlepszą miarą dla oceny ubóstwa energetycznego jest wskaźnik Low Income High Costs (LICH, relatywna definicja ubóstwa energetycznego), który zaadaptowany do polskich warunków wskazuje, że w 2013 r. ubóstwo energetyczne obejmowało 17,1 proc. Polaków (6,44 mln osób). Dzięki temu badaniu zyskujemy jeszcze inny wgląd w omawiane zagadnienie. Badanie pod kątem LICH wykazuje, że w największym stopniu w Polsce ubóstwem energetycznym zagrożone są rodziny wielopokoleniowe (22 proc.), następnie rodziny składające się z pięciu lub więcej osób (22 proc.), rodziny wielodzietne – z pięciorgiem i większą liczbą dzieci (26 proc.), gospodarstwa domowe rencistów (29 proc.) oraz rolników i osób utrzymujących się z samozatrudnienia (27 proc.).Jak zwykle trzeba pamiętać, że za takimi statystykami kryją się zwykli ludzie, polskie rodziny z trudnościami życiowymi, wpływającymi na liczne możliwe społeczne dysfunkcje i problemy osobiste. Mówi o tym współautorka raportu Agata Miazga, ekonomistka, analityk w Instytucie Badań Strukturalnych, w wywiadzie dla „Nowego Obywatela”: „Najbardziej bolesnymi skutkami są skutki zdrowotne. Ludzie, którzy mieszkają w niedogrzanych pomieszczeniach, mają obniżoną odporność, częściej chorują, szczególnie na choroby związane z układem oddechowym. Jest to szczególnie dotkliwe w wypadku dzieci, ponieważ mieszkanie w niedogrzanych pomieszczeniach może skutkować zaburzeniami przyrostu wagi. Możemy mieć również do czynienia z wykluczeniem społecznym, ponieważ gdy rodzina nie ma dostępu do energii elektrycznej lub ma dostęp ograniczony, dzieci nie mogą korzystać np. z internetu, może im to utrudniać naukę czy zdobywanie dodatkowych umiejętności”. Ubóstwo energetyczne wpływa również na wykorzystanie do ogrzewania nie tylko drewna opałowego, ale także spalania śmieci czy opon. To swoista szara strefa ogrzewania: „W najbardziej ekstremalnych przypadkach osoby mieszkające w niedogrzanych mieszkaniach rekompensują niską temperaturę w mieszkaniu ubierając się cieplej, w wiele warstw ubrań”.
Lepiej budować
Zapewne część moich czytelników spodziewa się, że w ramach wniosków z cytowanych raportów autorzy proponują wsparcie socjalne dla osób zagrożonych ubóstwem energetycznym. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Z dokumentu „Ubóstwo energetyczne a efektywność energetyczna” wynika, że jednym z istotniejszych sposobów walki z ubóstwem energetycznym jest poprawa kondycji energetycznej budynków. Mogłaby ona przynieść konkretne korzyści gospodarcze, dać impuls na rynku budowlanym, który w ostatnich latach został zachwiany przez kryzys. Firmy budowlane mogłyby się zająć termomodernizacją: „takie podejście sprzyjałoby także tworzeniu nowej oferty usług dla gospodarstw domowych – doradztwa energetycznego czy wymiany i montażu bardziej efektywnego energetycznie sprzętu, systemu ogrzewania albo urządzeń do kontroli zużycia energii”. Z kolei Agata Miazga uważa, że oferowanie zasiłków „na energię” nie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż nie likwiduje problemu. „Rekomendujemy politykę nakierowaną na termomodernizację, czyli ocieplanie domów, wymianę dachów, poprawę jakości mieszkań w taki sposób, by wykorzystywały one mniejsze ilości energii” – mówi.Na deser – paradoks
Ubóstwo energetyczne w Polsce zdecydowanie nasiliło się w czasach, gdy rządząca Platforma Obywatelska głosiła filozofię „ciepłej wody w kranach” i opiewała liczne modernizacyjne sukcesy, jakie odniosła. Ale w kontekście omówionych wyżej raportów po raz kolejny okazuje się, że przydałby się naprawdę solidny bilans zamknięcia ośmioletnich rządów partii Donalda Tuska.
© Krzysztof Wołodźko
16 lutego 2016
Pierwotnie opublikowano w: „Gazeta Polska” nr.1345
www.gazetapolska.pl
16 lutego 2016
Pierwotnie opublikowano w: „Gazeta Polska” nr.1345
www.gazetapolska.pl
ilustracja: © ADD Germany
źródło: niezalezna.pl/76402-inna-bieda-polska-bez-energii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz