Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Cholewy wystają spod płaszcza

Felieton radiowy Stanisława Michalkiewicza:

Szanowni Państwo!

Kiedy ulicami Warszawy przeciągał kondukt pogrzebowy Stefana Żeromskiego z udziałem wojska, policji, szkół powszechnych i średnich oraz pocztów sztandarowych licznych społecznych organizacji, jakaś stojąca na chodniku kobiecina powiedziała, że „biednego by tak nie chowali”. Tu akurat się pomyliła, bo Stefan Żeromski bogaty nie był, ale w tej uwadze coś jest na rzeczy.
Na przykład teraz rozmaite środowiska podnoszą alarm z powodu zagrożenia demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju. Wśród bijących na alarm są również tak zwany „byli ludzie”, jak na przykład pan Włodzimierz Cimoszewicz, z porządnej, ubeckiej rodziny, którzy za pierwszej komuny, jako członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, nie tylko uczestniczyli w tłumieniu demokracji, ale w dodatku na wdeptywaniu w ziemię wszystkich walczących z totalniactwem, zbijali polityczne i nie tylko polityczne kapitały.



Skoro tak, to czy dzisiaj rzeczywiście zależy im na obronie demokracji, czy też obrona demokracji jest tylko pretekstem, rodzajem kostiumu, który ma zakrywać rzeczywiste przyczyny mobilizacji? Pomijam już konfidentów, których przecież w naszym nieszczęśliwym kraju nie brakuje, bo ci mobilizują się na rozkaz oficerów prowadzących, jak nie z tej, to z innej bezpieczniackiej watahy – jednak w obronę demokracji włączają się nie tylko konfidenci - chociaż kto ich tam wie? - ale również, a może nawet przede wszystkim ludzie będący pieszczochami reżimu na poprzednim etapie. Zwłaszcza w przypadku tych ostatnich nasuwają się podejrzenia, czy rzeczywiście zależy im na obronie demokracji, czy raczej dają upust irytacji z obawy utraty sutych alimentów, do których zdążyli się już przyzwyczaić, bo człowiek bardzo łatwo przyzwyczaja się do dobrego.

Weźmy na przykład niezależne media głównego nurtu. Zatrudnieni tam funkcjonariusze są o stan demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju najboleśniej zatroskani i na każdym kroku dają temu wyraz. Czy jednak nie chodzi im przypadkiem o zmniejszenie wpływów finansowych, jeśli na przykład spółki Skarbu Państwa w nowej obsadzie personalnej przestaną futrować ich reklamami? Wprawdzie zmiany kadrowe w spółkach Skarbu Państwa rzeczywiście wiążą się z procedurami demokratycznymi, ale identyfikowanie finansowych korzyści z obroną demokracji wydaje się mimo wszystko naciągane. Ale to jeszcze nic w porównaniu z zamieszaniem, jakie wynikło w związku z modernizacją naszej niezwyciężonej armii. Pierwotną przyczyną tego zamieszania są oczywiście zmiany etapów. Otóż przygotowania do modernizacji naszej niezwyciężonej armii rozpoczęły się jeszcze na etapie poprzednim, to znaczy – kiedy amerykański prezydent Obama 17 września 2009 roku dokonał słynnego „resetu” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, wycofując Stany Zjednoczone z aktywnej polityki w Europie Wschodniej. Niezależnie od innych skutków, wycofanie USA z aktywnej polityki w tej części Europy, wytworzyło polityczną próżnię, którą natychmiast wypełnili strategiczni partnerzy, to znaczy – Niemcy i Rosja. Przygotowania do modernizacji naszej niezwyciężonej armii rozpoczęły się akurat wtedy, więc nic dziwnego, że wszystkim wydawało się, iż przy planowaniu przetargów należy brać pod uwagę interesy niemieckie, czy francuskie tym bardziej, że taka spostrzegawczość mogła być nie tylko zauważona, ale nawet wynagrodzona. Ale w połowie roku 2013 prezydent Obama swój poprzedni reset zresetował, Stany Zjednoczone wróciły do aktywnej polityki w Europie Wschodniej, etap się zmienił, a na tym nowym etapie zaczęły obowiązywać nie tylko całkiem inne mądrości, niż na etapie poprzednim, ale również całkiem inne priorytety. Obecność u steru koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego do czasu trochę sytuację łagodziła, ale kiedy rządy objęła inna ekipa, która nie czuje się związana siuchtami poprzedniego etapu, sytuacja stała się nieprzyjemna. Wyobraźmy sobie tylko, że ktoś za obietnicę pilotowania francuskiego śmigłowca wziął pieniądze, a tu nowa ekipa powiada, że cały pogrzeb na nic. Na dobrą sprawę trzeba by zwrócić forsę, ale jakże tu ją zwrócić, skoro już została wydana? W tej sytuacji nie ma innej rady, jak do upadłego „bronić demokracji” przed podnoszącym głowę „faszyzmem”. Więc nic dziwnego, że szeregi obrońców demokracji rosną, niczym młode kadry związku kombatantów, a pan Tomasz Siemoniak daje do zrozumienia, że wybory mogą odbyć się wcześniej, niż nam się wydaje. Obrońcy demokracji chętnie drapują się w płaszcz Konrada, ale cóż z tego, skoro spod płaszcza wystają znajome, ubeckie cholewy?

Mówił Stanisław Michalkiewicz


© Stanisław Michalkiewicz
Grudzień 2015
Felieton emitowano w „Radio Maryja”
www.michalkiewicz.pl ☞ WSPOMÓŻ AUTORA


Ilustracja: © Radio Maryja / YouTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2