Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

To tylko mafia

Mówimy mafia, myślimy: powiązania na styku gangsterów, służb tajnych i polityków. Bo mafia, to tak naprawdę wielki biznes.
To służby tajne infiltrują świat gospodarki, kontrolują każdy poważny kontrakt. Dlatego mamy tyle ustawianych przetargów, a w konsekwencji autostrady z półproduktów, mosty, które trzeba remontować po kilku latach, porty bez statków, rurociągi, które kończą się w lesie. Opłacają bądź szantażują wyższych urzędników, prokuratorów, sędziów, policjantów i wielu innych szacownych ludzi.
Najlepiej widać to na przykładzie, o którym kiedyś mówił mi jeden z informatorów: trzy firmy startują w przetargu na kontrakt o wartości miliarda złotych - jedna od lat działa na rynku, ma wieloletnie doświadczenie, druga dysponuje wielkim kapitałem i dostępem do fachowców o międzynarodowej renomie, trzecia została założona przez oficerów służb tajnych przed miesiącem. Przetarg wygrywa ta trzecia – to właśnie jest mafia.


Jarosław Sokołowski pseudonim „Masa” nigdy nie opowiedział o takiej mafii, zaledwie ją „musnął”, bo - jak sam przyznał w wywiadzie dla Onet wiosną br. - gdyby opowiedział o prawdziwej mafii, nie pomógłby mu żaden program ochrony świadka koronnego. Dlaczego zatem nawet tak „wybrakowane” zeznania „Masy” na wiele lat utajniono i nie pozwolono, by zapoznała się z nimi opinia publiczna? Odpowiedź na to pytanie otrzymałem przed laty, gdy uzyskałem obwarowane klauzulą tajemnicy zeznania Sokołowskiego i gdy po raz pierwszy grożono mi więzieniem - konkretnie groziła Prokuratura Okręgowa w Płocku - choć w tamtym czasie opublikowałem jedynie fragmenty opisów tajnych zeznań „Masy”, które m.in. dotyczyły powiązań – jak zeznał Sokołowski – przedstawicieli SLD i tzw. „Pruszkowa” w kwestii podziału rynku automatów do gier. Te zeznania, nawet „okrojone”, to i tak była bomba atomowa, bo do tego momentu wszystko, co mówił „Masa” i co udało się zweryfikować, sprawdzało się w stu procentach. Gdyby tak nie było i okazało by się, że „Masa” kłamie, straciłby status świadka koronnego, a tak się przecież nie stało. Resztę jego zeznań a priori uznawano za fakty.
„Zeznania Jarosława Sokołowskiego są wiarygodne” – publicznie stwierdził Marek Walczuk, przewodniczący składu sędziowskiego w procesie najgroźniejszego polskiego gangu i w oparciu o nie skazał na długoletnie wyroki więzienia cały zarząd „Pruszkowa”. Powstał więc poważny dylemat: jeżeli „Masa” był – jak dotąd uznawano – całkowicie wiarygodny, to, jak wynikało z zeznań najsłynniejszego świadka koronnego w Polsce, do więzienia powinni pójść także niektórzy przedstawiciele partii rządzącej wówczas krajem. Gdyby zaś zmieniono zdanie i „Masa” straciłby wiarygodność, należałoby uwolnić gangsterów z „Pruszkowa”. Ale to rozwiązanie niosłoby ze sobą katastrofalne skutki w odbiorze społecznym, bo przecież wcześniej politycy budowali swój wizerunek właśnie na „rozprawie z mafią”.
Ostatecznie wybrano rozwiązanie pośrednie uznając, że Jarosław Sokołowski jest wiarygodny, ale tylko w połowie. W tej dokładnie połowie, w której mówił o gangsterach. Czy jednak można być wiarygodnym do połowy, czy można być do połowy w ciąży? Prowadzący śledztwo – a raczej ich przełożeni i przełożeni ich przełożonych – uznali, że można i skupili się wyłącznie na wątkach kryminalnych, całkowicie pomijając wątki polityczne. Te ostatnie miały pozostać opatrzone klauzulą tajności i nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Ktoś się jednak zdenerwował na takie manipulowanie opinią publiczną i tak pełne, zatajane przed społeczeństwem, zeznania najważniejszego świadka koronnego w Polsce – o których on sam niechętnie mówi dziś publicznie – trafiły w moje ręce. Dokumenty te, wraz z innymi - dotyczącymi WSI, Bronisława Komorowskiego i śledztwa w sprawie nieznanych okoliczności śmierci księdza Jerzego Popiełuszki - zostały mi odebrane podczas przeszukania dokonanego przez funkcjonariuszy ABW w roku 2008. Wydawało się zatem, że te i inne materiały, utraciłem bezpowrotnie. Stało się jednak inaczej. Moi informatorzy zaufali mi po raz kolejny – przede wszystkim zaufali, że nauczony przykrym doświadczeniem będę trzymał dokumenty w bezpiecznym miejscu, nie we własnym mieszkaniu – i pomogli odtworzyć większość z utraconych materiałów..

Przez ostatnich kilkanaście lat setki osób zginęły w niewyjaśnionych i tajemniczych okolicznościach. Nie wykryto ani jednego sprawcy żadnego z licznych spektakularnych morderstw. Nie wyjaśniono ani jednego przypadku z wielu głośnych samobójstw. Nie odzyskano ani jednej złotówki ze zdefraudowanych i wytransferowanych za granicę miliardów złotych. A gdy ktoś ma odwagę zapytać, na jakim etapie jest śledztwo, odpowiedź brzmi: „tajemnica państwowa”.
Jaka tajemnica państwowa pozwala okłamywać własne społeczeństwo?
Brak odpowiedzi na to pytanie zmusza do stawiania kolejnych:
Ile jeszcze będzie politycznych morderstw uznanych za atak serca, wypadek samochodowy czy samobójstwo?
Ile pieniędzy zostanie wyprowadzonych do rajów podatkowych, ile zginie osób, nim otworzą się nam oczy?
Kto odpowie na te wszystkie pytania?

  
Kliknij w miniaturki aby otworzyć większe (powiększenia)

Prezentowane tu fragmenty zatajonych przed opinia publiczną materiałów odebranych mi przez ABW w roku 2008 - które w szerszej odsłonie prezentowane są w książce „Czego nie powie „Masa” o polskiej mafii” – stanowiące wstęp do poznania prawdy o prawdziwej mafii w Polsce są własnością społeczną i od dawna powinny być znane opinii publicznej…


© Wojciech Sumliński
Październik 2015
Artykuł opublikowano w „Salon24”
www.salon24.pl




Notatka: wszystkie ilustracje pochodzą od Autora, ppowiększenia wykonano w celu ułatwienia czytania, są to jednak wierne kopie oryginalnych (małych) fotografii dokumentów i nie zostały w żaden sposób edytowane bądź zmodyfikowane. Źródła oryginałów: fot.1 / fot.2 / fot.3 / fot.4 / fot.5
Fotografie © Wojciech Sumliński
W tekście oryginalnym redakcja ITP dokonała automatycznej korekty błędów ortograficznych, dodano też wszystkie pogrubienia tekstu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2