Rodacy w ogromnej większości nie dostrzegli, jak wielką szansę dawała im możliwość zmiany systemu wyborczego
Szansy na zmianę, której od początku nie wahałem się wręcz przyrównywać do bezkrwawej rewolucji.
Pewną zasługę w upadku tego projektu miały obecnie istniejące bandy złodziejskie (tzw. "partie"), którym oczywiście nie było na rękę, aby obywatele mogli swobodnie zgłaszać własne kandydatury i wśród własnych kandydatów wybierać (zamiast dotychczasowych osobników "z nadania" partyjnego, nierzadko mieszkających na drugim końcu Polski). System wyborczy bazujący na JOW-ach to przede wszystkim możliwość zgłaszania kandydatur i wyboru na naszych reprezentantów osób bez jakiegokolwiek wymogu przynależności do kumoterskich sitw i zalegalizowanych band złodziejskich! Dlatego też nie jest dziwne i tego należało oczekiwać, że wszystkie obecnie istniejące
Dlaczego więc Polacy po raz kolejny nie zadbali o własny interes?
Przyczyn jest wiele. Jedną z nich jest brak doświadczenia politycznego obywateli III RP, wśród których nadal ogromną większość wyborców stanowią ludzie skażeni komunistycznym praniem mózgu czasów PRL-u. Obecni dwudziestolatkowie, wychowani w tzw. "wolnej" Polsce, to przecież nadal jedynie nieliczna grupa obywateli uprawnionych do głosowania.
Najważniejszą jednak przyczyną braku woli zmian w Polsce jest - moim zdaniem - notorycznie pomijana przez większość komentatorów politycznych zależność i uwikłania rodzinno-socjalne dużej części obecnego społeczeństwa wywodzącego się z PRL-u.
Dla przypomnienia: PZPR miała ponad 3 miliony członków.
Wraz z rodzinami komuniści ci stanowią dzisiaj w III RP około 10-milionową rzeszę zdrajców i potomków zdrajców, jest to więc co najmniej aż 1/4 całego społeczeństwa polskiego (a prawdopodobnie nawet 1/3, licząc z ich dziećmi dzisiaj). Ludzie ci od 25 lat stanowią, niestety, ogromną większość obecnych pożal-się-Boże polskich "byznesmenuf" i "polytykuf". Jest więc zupełnie oczywiste, że 99% z tych ludzi nigdy nie zagłosuje na jakąkolwiek zmianę lub na cokolwiek, co mogłoby zaszkodzić im samym, ich ojcom, ich matkom, lub w jakikolwiek, choćby nawet najmniejszy sposób dopuścić możliwość weryfikacji legalności ich obecnego stanu posiadania i przywilejów (często już odziedziczonych po "czerwonych" rodzicielach-zdrajcach). Aby nie być gołosłownym: wystarczy przejrzeć dostępne rodowody większości
JOW-y stanowiły największe zagrożenie dla zagwarantowanego przez "okrągły stół" podziału ról, "kolejności dziobania" i ogólnego "dostępu do żłobu" nie tylko dla "polytykuf" z tych band, ale też pośrednio dla wszystkich pozostałych "byznesmenuf" i całej pomniejszej reszty, włącznie z np. ich dalekimi rodzinami i znajomymi poobsadzanymi na stanowiskach urzędników państwowych wszystkich szczebli.
Bez "swoich" polityków w rządach i Sejmie wszystkie bandy te zostałyby bez "dostępu do żłobu" (od dawna przecież wiadomo, że najbezpieczniej jest kraść "państwowe", a jeśli można zalegalizować taką kradzież jakąś ustawą - to z kumoterskiego złodziejstwa automatycznie robi się "poważny" biznes, prawda?).
Niestety zaś dla nich (dobrze zaś dla społeczeństwa) ogromna większość obecnych "polityków" - śmiem twierdzić, że aż 90-95% z nich - przy braku "list partyjnych" po prostu przepadłaby już w następnych, "JOW-owych" wyborach. Tylko idiota lub ten, kto ma w tym własny interes, głosowałby przecież na "przywiezionego w teczce" i narzuconego mu "reprezentanta".
Samo wprowadzenie JOW-ów oczywiście nie uzdrowiłoby w pełni tzw. "polskiej sceny politycznej" (w cudzysłowie, gdyż nic takiego nie istnieje w Polsce od 1939 roku). Jednak mógł to być pierwszy krok do stworzenia autentycznej sceny politycznej, składającej się z ludzi rzeczywiście wybranych przez społeczeństwo, pierwszy krok, który pozwoliłby w krótkim czasie (najdalej w ciągu jednej kadencji) zlikwidować uprzywilejowane pozycje i bezkrwawo pozbyć się obecnych band złodziei udających polityków i "reprezentantów" Polaków.
Kliki i sitwy partyjne, a dzięki nim możliwość przegłosowywania i ustanawiania praw korzystnych dla tych właśnie band i ich współpracowników - a nie dla obywateli (których oni przecież wcale nie reprezentują w obecnym systemie wyborczym: oni oficjalnie reprezentują daną "partię" w danym okręgu wyborczym, nigdy zaś obywateli danego okręgu) stanowią obecnie największy problem III RP i ten właśnie skorumpowany od samego początku system jest podstawą istniejącego obecnie nierządu w III RP. Proszę tylko przypomnieć sobie, ile tzw. "afer" było już w Polsce od 1989 roku? Setki wielkich oraz tysiące pomniejszych, o których wiemy oficjalnie! Ile zaś osób zostało w ich wyniku ukaranych - kilka? Być może nawet kilkanaście. Niechby ukarano nawet "aż" kilkudziesięciu, nie zmienia to faktu, że tak wielkie dysproporcje między ilością przestępstw a liczbą ukaranych przestępców nie istnieją nawet w większości krajów trzeciego świata. Trudno wręcz o lepszy dowód na ten przykry fakt (o którym przeciętny Kowalski "woli nie wiedzieć" lub po prostu w to nie wierzy), że od 1989 roku Polską rządzą zorganizowane grupy przestępcze wywodzące się z komunistycznej UBecji i ich PZPR-owskich kolesiów i współpracowników. W ostatnich 10-20 latach w system ten wprowadzane są nawet ich dorosłe dzieci (oczywiście już w postaci absolutnie pro-demokratycznych, oficjalnych "polityków" i różnych "pełną-gębą biznesmenów", nierzadko z doktoratami kupionymi za te same ukradzione wcześniej pieniądze).
Oczywiste jest więc, że te wszystkie bandy złodziejskie nigdy nie pozwoliłyby i nie pozwolą na żadną rzeczywistą sprawiedliwość w III RP, ani też na żadne rzeczywiste zmiany istniejącego od 1989 roku systemu wyzysku obywateli, który im - i tylko im - gwarantuje dostatni żywot. W rzeczywistym państwie prawa jakiekolwiek próby "kręcenia lodów" (jak oni sami nazywają "rządzenie Polską") nie byłyby możliwe.
Stąd właśnie tak niespotykana w historii III RP cisza w mediach głównego ścieku o Referendum JOW i brak jakiejkolwiek agitacji wyborczej we wszystkich
Jak było do przewidzenia, JOW-y upadły. Pomimo, że 3/4 głosujących w referendum było za ustanowieniem JOW-ów, wynik referendum jest niewiążący z uwagi na brak quroum. Bandy złodziejskie mogą spać spokojnie.
Przykre, że Polacy po raz kolejny w swej historii nie wykorzystali niezwykłej szansy na zmianę swego losu i nadal - aczkolwiek w ogromnej większości nieświadomie - popierają system zalegalizowanego okradania i maksymalnego wyzysku obywateli pod nadzorem tych samych, istniejących od 25 lat band złodziejskich (których nazwy co jakiś czas zmieniają się, ale nazwiska ich członków są wiecznie te same).
DeS
7 września 2015
© Digitales Scriptor
© Digitales Scriptor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz