Dlaczego nie odwołano winnych uczestnictwa w gorszących zajściach koło mównicy sejmu wicemarszałkiń Sejmu Małgorzaty Kidawy Błońskiej i Barbary Dolniak pozbawieniem ich funkcji wicemarszałkiń. Dlaczego nie zabrano kierownictw komisji sejmowych awanturującym się posłom PO i Nowoczesnej. Szczególnie szokującym jest fakt, że kierownictwo komisji spraw zagranicznych Sejmu, które PiS oddał wielkodusznie w 2015 r. Grzegorzowi Schetynie, nie zostało mu wreszcie zabrane. Powody : głoszenie zasady „totalnej opozycji” w kraju i słanie „donosów na Polskę” do Brukseli. Dlaczego nic nie zrobiono dla usunięcia ze stanowiska rzecznika praw obywatelskich tak niegodnego tego urzędu rzecznika antywartości Adama Bodnara? Dlaczego rząd nie naciskał na rzecz odwołania tak niekompetentnej i wręcz głupiej Elżbiety Bieńkowskiej, świadomie szkodzącej interesom narodowym Polski z funkcji komisarza? Dlaczego PiS śpi ? I wreszcie, dlaczego w sytuacji bezprecedensowych brutalnych nacisków czołowych luminarzy UE PiS nie zdecydował się na zorganizowanie wielkiej publicznej manifestacji przeciw naciskom UE. Jest pod tym względem piękny wzór Węgier Orbana , gdzie już w styczniu 2012 r. doszło do wielkiej 400 tysięcznej (na niecałe 10 mln. Węgrów) manifestacji przeciw naciskom Brukseli pod hasłami „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela!”, „ Nie będziemy kolonią”. W efekcie tej manifestacji presja UE na Węgry znacząco osłabła. A za miękkość tylko się płaci.
Czy J. Kaczyński rozliczy się z kanaliami?
Od dawna apelowałem, aby głównym podziałem w Polsce był, tak jak na Węgrzech podział na patriotów i targowiczan, a nie anachroniczny podział na prawicę i lewicę Czas powiedzieć wprost, że kibicujący dziś w wielu sprawach polityce PiS stary lewicowiec profesor Kazimierz Kik, nie mówiąc o stanowczo popierającym PiS Tadeuszu Fiszbachu są nam dużo bliżsi niż szkalujący polskich patriotów „łże prawicowcy” Niesiołowski, Michał Kamiński czy Rulewski. Dlatego tak ucieszyłem się, gdy prezes PiS-u Jarosław Kaczyński wypowiedział w dniu 18 lipca wreszcie gorzką prawdę o kanaliach z PO: „Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami!” (Podkr.-JRN).
Nie da się ukryć, tylko absolutne antypolskie kanalie mogą donosić na własny polski rząd do Brukseli I tych, co to robią trzeba traktować tylko jako kanalie, i nic więcej. Nie uważam, żeby było coś złego w słowach Kaczyńskiego o kanaliach. Przeciwnie jego jedynym błędem było to, że użył tego zwrotu zbyt późno! I tu wracam do szerszej sprawy. Przy obecnym kierownictwie PiS , po zdziesiątkowaniu PiS-owskich elit w Smoleńsku tylko Jarosław Kaczyński zdolny jest do zachowania godnego twardego męża stanu, który może zrobić zdecydowany porządek z antynarodowymi politykami. Piszę tak pochlebnie o J. Kaczyńskim, mimo, że nie jestem jego bezkrytycznym fanem, a wręcz przeciwnie. Od lat zarzucam mu skłonność do kształtowania PiS jako partii wodzowskiej, brak szerszego otwarcia na inne siły patriotyczne .Niewątpliwie najlepszy strateg polityczny w Polsce, J. Kaczyński cierpi niestety od dziesięcioleci na brak szerszego zainteresowania sprawami ekonomicznymi, co skutkuje błędnymi decyzjami w gospodarce (vide nominacje na ster gospodarki liberałki Z. Gilowskiej, a ostatnio bankiera M. Morawieckiego).
Nieraz śmieję się ,gdy czytam krytyczne uwagi na mój temat w części komentarzy pod moimi wystąpieniami na You Tube ,etc. Z satysfakcją stwierdzam , że przeważająca część tych komentarzy popiera mnie. Jedna czwarta komentarzy zarzuca mi jednak zbytnie idealizowanie Kaczyńskiego i PiS-u. Otóż nie idealizuję ani trochę Kaczyńskiego. Dam temu pełny wyraz w obszernym pogłębionym szkicu na jego temat w drugim tomie „Alfabetu Jerzego Roberta Nowaka”, który specjalnie będę odkładał na później, aby dać Kaczyńskiemu czas na realizację najważniejszych spraw. M.in. przeprowadzenie tak koniecznego audytu (czystki) w PiS-ie, usunięcie tak dużej ilości niekompetentnych pazernych działaczy i lizusów. Tych ostatnich zaś jest ciągle za wielu w otoczeniu Prezesa .Nie mamy jednak dzisiaj wyjścia. Musimy poprzeć Kaczyńskiego, choć naciskając nań, na dużo bardziej stanowcze zrywanie z układami III RP. Musimy to zrobić w konkretnej sytuacji, tu i teraz, gdy przy władzy jest rząd Zjednoczonej Prawicy, a niestety ciągle jeszcze nie ma na prawo, tak jak marzę, prawdziwie silnej radykalnej partii prawicowej, która naciskałaby na PIS w duchu szybszych i mocniejszych reform. Zbyt dużo płacimy za upadek LPR zniszczonej przez jej własnego „wodza” R. Giertycha.
Uważam, że w ostatnich kilku latach J. Kaczyński dał dowody, że w szeregu sprawach zdobył się na coś, co wcześniej nie wydawało się do pomyślenia w kontekście jego natury. Przede wszystkim Kaczyński zdobył się w końcu na porozumienie z ziobrystami i gowinowcami (za tymi ostatnimi nie przepadam-vide: Bielan czy Kowal) i odpowiednie uhonorowanie ich w rządzie, a więc na coś, co się wydawało nie do pomyślenia w przypadku „dawnego” Kaczyńskiego. Przypomnę, że przez parę lat wciąż naciskałem w moich programach w Telewizji Trwam i w Radiu Maryja na pogodzenie się z ziobrystami, co bardzo nie podobało się niektórym PiS-owcom w stylu superlizusa A. Hofmana, który całą swą karierę w PiS-ie zrobił na oskarżaniu Ziobry i ziobrystów o zdradę PiS-u. Po drugie to Kaczyński w końcu przeciął karierę tak wielkiego szkodnika jak Hofman, popieranego przez niegdyś drugą osobą w PiS-ie Adama Lipińskiego. Jako kolejną zasługę Kaczyńskiego uważam jego stanowcze uderzenie w ministra skarbu D. Jackiewicza i skupione wokół niego lobby ( w tym znowu A. Hofmana).
Dobrze również, że Kaczyński zdobył się w końcu na tak bolesne dlań usunięcie tak zaprzyjaźnionego z nim Lipińskiego, faktycznego zastępcy prezesa PiS-u, do drugiego szeregu. Mam jak najgorszą opinię o Lipińskim, i oskarżam go o poddawanie tyłów przez PIS zarówno wobec PO w regionie wrocławskim, jak i w negocjacjach telewizyjnych z SLD (niechlubnie poświęcił wówczas nawet red. A. Gargas). Grzegorz Braun oskarżał Lipińskiego wręcz o udział w jakże szkodliwym „ układzie wrocławskim”, ktoś inny o to, że był „kretem” w najbliższym otoczeniu Kaczyńskiego. (Szerzej napiszę w moim „Alfabecie” o moich zastrzeżeniach co do Lipińskiego, nieprzypadkowo chwalonego przez tak obrzydliwą postać jak W. Frasyniuk.) Przypomnijmy, że Lipiński od dziesięcioleci należał do starego zakonu PC, więc odsunięcie go było czymś na prawdę trudnym dla lidera PiS. Chwała mu więc za to, że się w końcu zdobył na taki krok.
Jest wreszcie jeszcze jedna rzecz bardzo istotna w postawie Kaczyńskiego, która go mocno różni od innych polityków PiS, w tym szefów gospodarczych na czele z wicepremierem M. Morawieckim. Tylko Kaczyński wielokrotnie od czasu powstania nowego rządu krytykował eksploatację Polski z zagranicy, co nigdy nie przeszło przez usta M. Morawieckiemu, związanemu z lobby bankierskim. W czasie, gdy w czołowych kręgach PIS-u jest aż nadto wielu proukraińskich iluzjonistów (Waszczykowski, Morawiecki, Duda, Kuchciński) Kaczyński jako pierwszy stanowczo powiedział, późno, bo późno: że Ukraina nie wejdzie z Banderą do Europy. Ważne wreszcie było to, że Kaczyński udzielił zdecydowanego poparcia Z. Ziobrze w najtrudniejszym i najważniejszym zarazem działaniu reformatorskim - gruntownym zmienianiu sądownictwa. W tej chwili obok PiS-u tylko w Ziobrze widzę dostatecznie twardego polityka, bardzo wątpiąc w Gowina, który wciąż spiskuje z Dudą i Morawieckim. Stąd, i tylko stąd płynie w obecnej chwili moje bardzo realistyczne, bez złudzeń, poparcie dla Kaczyńskiego, bo niestety tylko w nim widzę szanse twardych działań w interesie PiS i Polski. Musi jednak ostatecznie przeciąć ślady dawnych powiązań okrągłostołowych i wydać nieubłaganą walkę pozostałościom Unii Wolności, PO i Nowoczesnej w różnych sferach życia. Ciekawy, choć anonimowy komentarz w związku z moimi ostatnimi wpisami na blogu przesłał jeden z internautów, pisząc m.in.: „Smutny przykład Dudy każe uważniej przyjrzeć się innym politykom rządowym powiązanym z UW/PO/ lewactwem, np. Gowinowi, Glińskiemu i przede wszystkim Morawieckiemu. Skoro D. potrafi się tak haniebnie zachować, to przestaje dziwić antypolska postawa wymienionych osób. Jeśli JK tego nie ogarnie, to rządy PiS-u można uznać za zakończone: żadnych poważnych reform, serwilizm wobec zagranicy, propaganda sukcesu zamiast realnych zmian na lepsze”.
Histeryczne ataki notorycznych jędz z PO i Nowoczesnej
Ostatnie miesiące stały pod znakiem niebywale ostrej antyrządowej kampanii ze strony rozjuszonych agresywnych babsk z Nowoczesnej i Platformy. Przez lata zdawało się, że nic nie przebije głupot tępawych babsk z Platformy w stylu J. Pitery , E. Kopacz czy Śledzińskiej- Katarasińskiej. Nowoczesna szybko obaliła to przekonanie, występując z całym tabunem kobiet zajadłych, jazgotliwych i niekompetentnych, które mogłyby szybko doprowadzić do upadku, nawet samorząd szkolny, a cóż dopiero Sejm. Opowiadała mi jedna świetna merytorycznie posłanka PiS z Lublina, że nie mogła wprost przejść do siebie po pierwszym posiedzeniu Sejmu z udziałem posłanek z Nowoczesnej, które od razu zademonstrowały całą skalę niepowstrzymanej agresji z magla rodem. Trzeba przyznać, że Klub Nowoczesnej, poza jednym wyjątkiem - wybranką R. Petru, rzeczywiście niebrzydką Joanną Schmidt, prawdziwie celuje w ilości brzydkich pyskatych babsk typu Kamili Gaziuk-Pichowicz czy Joanny Scheuring-Wielgus. Można powiedzieć o niektórych kobietach „brzydkie, brzydsze i te z Nowoczesnej”. Posłanka Pichowicz ostatnio wszędzie gwałtownie pcha się do dyskursów, przekrzykując innych. Posłanka Pawłowicz nazwała ją, chyba zbyt pieszczotliwie „myszką agresorką”. To nie jest żadna myszka, lecz drapieżny złośliwy gryzoń. Zdecydowanie najbardziej odrażającą ze wszystkich babsk w „Nowoczesnej” jest jednak Joanna Scheuring-Wielgus. Zabawne. że ta pyskata zrzęda nader przebiegle próbowała zareklamować swą wyimaginowaną „urodę”. Np. poskarżyła się w jakiejś bulwarówce, faktycznie chwaląc się, że jakiś z posłów powiedział o niej, że jest „ładną dupeczką”. Facet miał chyba niebywałą wadę wzroku. Bo w rzeczywistości Scheuring-Wielgus to kobiecina z typu tych , o których moi Węgrzy mówią, że jest „brzydka jak druga wojna światowa”.
Jakiś mój znajomy powiedział, że takiej Scheuring-Wioelgus za nic nie pocałowałby, chyba, że po kilku głębszych. Przypominam sobie jak Dana W., żona pewnego znajomego pułkownika Andrzeja W. mawiała: „Dla Andrzeja nie ma brzydkich kobiet ,może być za mało wódki”.
Słynny kobieciarz biskup Ignacy Krasicki pisał w kontekście takich pań: „Kto z brzydką zgrzeszy, dwa razy zgrzeszy ,Boga obrazi i siebie ośmieszy”. Cóż, można nie być ładną, ale pociągać miłym stylem bycia. Posłanki z Nowoczesnej zaś zaskakują właśnie tym, że są strasznie antypatyczne, agresywne i pyskate, zmieniając Sejm w małpiarnię.
Ciekawe, że również w czasie różnych KOD-owskich manifestacji też głównie przeważają jakieś straszliwie brzydkie, za to stare i zajadłe raszple, babochłopy, maszkarony i sekutnice. Wygląda na to, że część tych osób to babska niezaspokojone i zakompleksione. Chwytają się więc za każdą okazję, aby choć na sekundę pojawić się na wizji TVN 24, Superstacji czy Polsatu. Stąd starają się błysnąć jak ekshibicjonistki co najbardziej wulgarnymi wyzwiskami antyrządowymi, czy odpowiednio nienawistnymi plakatami. Może trochę poniosło mnie przy tym pisaniu. Jest jednak akurat około 3 nad ranem, a ja wciąż boję się zasnąć. Wszystko przez to, że oglądam w telewizjach wszystkie antyrządowe manifestacje. Nie tracę przy tym czasu, bo równocześnie czytam - mam wielka podzielność uwagi. Tyle, że boję się usnąć , bo w ostatnich dniach po naoglądaniu się tabunów tych koszmarnych „manifestantek” (tyle brzydoty na raz) mam co i rusz niemiłosiernie koszmarne sny. To jest doprawdy nie do zniesienia. Dlaczego figiel Opatrzności skazał nas teraz na oglądanie tylu jędzowatych babsk. a przedtem przez cztery lata skazywał na oglądanie tak straszliwej baryszni, żony bucowatego ból B. Komorowskiego. Za jakie grzechy?
W każdym razie zastanawia mnie skąd opozycja wytrzasnęła aż tyle brzydactw naraz w Polsce, kraju słynącym z piękna i przede wszystkim, urokliwości kobiet. Patrząc na te „manifestanki” z KOD-u mam trochę takie wrażenie jak w pierwszych dniach pobytu w Anglii. Wciąż natrafiałem na jakieś Angielki z ogromniastymi zębiskami i siekaczami, niemal kłami. I wtedy zrozumiałem , dlaczego w Anglii nakręcono tak wiele filmowych horrorów! Szczególnie groteskowy był protest tabuna bab, które 20 lipca położyły się pokotem przed Sejmem, rozstawionymi nogami waląc co sił w barierki. Na miejscu policjantów te kopiące w barierki kobieciny natychmiast obdarowałbym mandacikami za niszczenie mienia publicznego. Policja by się nieźle obłowiła! Słyszałem, że w szpitalach psychiatrycznych są osobne oddziały dla furiatek wyżywających się kopaniem w łóżka czy w ściany. Może część z nich uciekła i zabawiała się tak aktywnie w manifestacji.
Podstarzała aktorka Stalińska w roli KOD-owskiej ”rewolucjonistki”
Podczas opozycyjnej manifestacji przed Sejmem w dniu 16 lipca 2017 r. wyróżniła się szczególnym awanturnictwem swego wystąpienia antyrządowego (nazwała rząd „garstką opętanych”) ponad 60-letnia aktorka Dorota Stalińska. Z zawodu komediantka, niegdyś szczególnie udanie wcielała się w role podstarzałych wulgarnych prostytutek, czasem w bardzo trzeciorzędnych filmach ( „Ga,ga. Chwała bohaterom” Piotra Szulkina -dojrzała prostytutka, „Temida” (serial telewizyjny), prostytutka Rączka, „Męskie sprawy”- prostytutka Róża, „Eucalyptus”- prostytutka Shella”. (Według Marcina Boruty: La Passionaria opozycji, czyli nowa rola Stalińskiej, „Warszawska Gazeta” z 21 lipca 2017 r.)) Jak pisał Boruta Stalińska „kiedyś gwiazdorzyła u boku porucznika Milicji Obywatelskiej Sławka Borowicza”. Jak się zdaje ze względu na wiek Stalińska niezbyt nadaje się teraz nawet do roli podstarzałych prostytutek, więc zdecydowała się zabłysnąć w roli lewackiej furiatki -„rewolucjonistki” na antyPiSowskiej manifestacji, z pasją wykrzykując pełne zajadłej nienawiści hasła.
A swoją drogą szkoda, że siły obozu patriotycznego, o wiele większe od PO, Nowoczesnej, KOD-u, etc., (vide najnowszy sondaż) od dawna nie zdobyły się na zorganizowanie prawdziwie dużej manifestacji ulicznej, która przesłoniłaby uliczne wystąpienia rozhisteryzowanej opozycji. W tej sytuacji do wrogich nam luminarzy-cymbałów z Brukseli płynie z Warszawy jakże pocieszający ich złudny przekaz, że w Polsce prawdziwe znaczenie ma tylko opozycja. Kiedyż ten PiS się obudzi?
I znów ten „niewdzięczny” Duda. Czy Duda knuje przeciw J. Kaczyńskiemu?
Szczerze mówiąc trochę się już znudziłem pisaniem o prezydencie A. Dudzie. Postać to bowiem faktycznie nie nazbyt interesująca, o intencjach aż nadto łatwych do rozszyfrowania. Niestety aktualne sprawy znów zmuszają mnie do pisania o tym niewydarzonym „mężu stanu”. W związku z usiłowaniami Dudy na rzecz zabrania ministrowi sprawiedliwości wielkiej części kompetencji i obdarzenia nimi urzędu prezydenta RP warto przypomnieć przedrukowany w „Polsce Niepodległej”z 19 lipca 2017 r. smakowity cytat z publikowanego na twitterze tekstu Leszka Millera: „Prawo o ustroju sądów powszechnych z 1926 r. Art .71 : „Naczelny nadzór nad wszystkimi sądami i sędziami sprawuje minister sprawiedliwości.”.Koniec, kropka I po co ten Duda tak nachalnie się pcha, chcąc na swoją rzecz uszczuplić kompetencje ministra Z .Ziobry, swego byłego dobroczyńcy, który wyciągnął go w 2005 r. z całkowitego niebytu politycznego na urząd wiceministra sprawiedliwości. Przecież ludzie co nieco pamiętają. W dzisiejszym „SuperExpressie”, (nr z 22 lipca 2017 r.) w wywiadzie Marka Migalskiego, udzielonym Mirosławowi Skowronowi pt. „Andrzej Duda zaczynał jako ziobrysta” Migalski przypomina: „Andrzej Duda był ziobrystą. Za początkami jego kariery stał Ziobro i Duda „zdradził” Ziobrę w 2011 roku.”. A teraz zdradza PiS i Kaczyńskiego poprzez swój szantaż w sprawie Sądu Najwyższego. Ciekawy komentarz publicystki Magdaleny Rubaj na ten temat zamieścił „Fakt z 21 lipca 2017 r. pt. „Duda knuje przeciw Kaczyńskiemu. Prezydent tworzy własny obóz”. Rubaj pisze m.in.: „ Siedzibie PiS jednak rośnie konkurencja - Pałac Prezydencki. Już od dłuższego czasu właśnie to miejsce odwiedzają m.in. wicepremierzy : Mateusz Morawiecki i Jarosław Gowin. Jak dowiaduje sie „Fakt”, te konsultacje są przyczyną niepokoju prezesa PiS (...) Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, ostatnio w gorących dniach wojny o Sąd Najwyższy u prezydenta był wicepremier Morawiecki. Co ciekawe, to właśnie on pierwszy z PiS pochwalił Andrzeja Dudę za zgłoszenie poprawki, by to 3/5 Sejmu decydowało o składzie Krajowej Rady Sądownictwa. Głowa państwa jest też w stałym kontakcie z wicepremierem Gowinem”.
Osobiście uważam, że te „knucia” nieudolnego Dudy są z góry skazane na przegraną, a prezes Kaczyński je dobrze zapamięta! Posłanka Krystyna Pawłowicz stwierdziła w kontekście poprawek prezydenta Dudy do projektu reformy sądownictwa: „Jest mi tym bardziej przykro, że prezydent swoimi działaniem pokazał, że chyba nie bardzo nam ufa”. (Por. wywiad Przemysława Harczuka z K.Pawłowicz : Prezydent chyba nie bardzo nam ufa, „SuperExpress” z 21 lipca 2017.) A ja zamiast delikatnego sformułowania posłanki Pawłowicz użyłbym raczej sformułowania: po związanych z szantażem wobec PiS poprawkach prezydenta nie mamy żadnego powodu, by mu dalej ufać. Sam sobie podłożył nogę. Och, ten nieporadny Duda! Na dodatek wygląda na to, że ostatecznie to Kaczyński przechytrzył Dudę, a nie odwrotnie. KS w „SuperExpressie” z 22 lipca napisał pt. „Kaczyński wykiwał Dudę: „PiS oszukał Andrzeja Dudę, a Kaczyński go wykiwał. Jeśli prezydent podpisze ustawę o Sądzie Najwyższym, to minister Ziobro zadecyduje, których sędziów SN dostanie do zatwierdzenia prezydent, czyli został on sprowadzony do roli długopisu” Z kolei Anna Wojda napisała w tekście Gra do jednej bramki, „Rzeczpospolita” z 21 lipca 2017 r.: „Bitwę o Sąd Najwyższy wygrał jednak Zbigniew Ziobro. To on przygotowuje listę sędziów, którzy nadal będą mogli orzekać i choć nazwiska z listy ma opiniować Krajowa Rada Sądownictwa, a ostatnie zdanie w tej sprawie będzie miał prezydent, nikt nie ma wątpliwości, że nie będzie dzierżył realnej władzy nad SN. Nawet, jeśli odrzuci kilku sędziów z ministerialnej listy, nie będzie mógł dopisać do niej ani jednego, którego chciałby tam umieścić”.
To Ziobro „odkrył” Szydło
Według informacji „Polska the Times” (tekst Zbigniewa Bartusia z 21 lipca 2017 r.), to Zbigniewowi Ziobrze zawdzięczamy „odkrycie” talentu politycznego obecnej premier Beaty Szydło. Jak pisze Bartuś: „Przywódcy lokalnego PiS (w Oświęcimiu -JRN) w ogóle nie chcieli jej (Szydło-JRN) przyjąć do partii. Potencjał dostrzegł w niej dopiero Zbigniew Ziobro, ówczesny lider PiS w Małopolsce, dał drugie miejsce na liście. Zdobyła najwięcej głosów w okręgu, bijąc lokalnych liderów PO i PiS”. Ziobro ma w ogóle szczęśliwą rękę przy doborze osób, poza nieszczęsnym promowaniem na wiceministra sprawiedliwości niewdzięcznego nieudacznika A. Dudy. Przypomnijmy bardzo udaną grupę dobranych przez Ziobro wiceministrów sprawiedliwości na czele z Patrykiem Jakim, zdecydowanie najlepszym w wszystkich prawie stu obecnych wiceministrów, czy znakomitego zastępcę prokuratora generalnego Bogdana Święczkowskiego.
© Jerzy Robert Nowak
22 lipca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
22 lipca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz