Piotr Fronczewski urodził się 8 czerwca 1946 r. w Łodzi jako dziecko Władysława i Bogny z domu Duszyńskiej. Dzięki ojcu pracującemu wówczas w teatrze często przebywał w środowisku aktorskim i jeszcze jako 11-letnie dziecko zagrał po raz pierwszy w niewielkiej roli Kazika w spektaklu „Żołnierz królowej Madagaskaru” zrealizowanym dla TVP już w 1957 roku. Tam dostrzegł go Stanisław Jędryka, który kilka miesięcy później, podczas ustalania obsady do filmu „Wolne miasto” zaproponował Stanisławowi Różewiczowi obsadzenie młodego Piotra w roli Bogusia, syna jednego z bohaterskich obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku w 1939r.
Pan Różewicz zaakceptował rekomendację i praktycznie w tym momencie rozpoczęła się kariera aktorska pana Fronczewskiego. Dzięki sukcesowi filmu w następnych kilku latach Piotr wystąpił w kolejnych rolach dziecięcych spektakli Teatru Telewizji, po czym podjął naukę w warszawskiej PWST, którą ukończył w 1968 r. Będąc studentem ostatniego roku uczelni otrzymał swą pierwszą „dorosłą”, aczkolwiek niewielką rolę strzelca Mieczysława Krzaka w kolejnym wielkim filmie pana Różewicza, „Westerplatte” (1967).
Kabaret pod Egidą, 1971 lub 1972 |
Skąpiec, Teatr Ateneum |
Obdarzony głosem wręcz stworzonym do recytacji, aktor wielokrotnie udzielał go różnym postaciom w dubbingach filmowych oraz grach komputerowych. Z tego samego powodu był częstym gościem w Polskim Radiu, gdzie udzielał głosu wielorakim postaciom, a także był - podobnie jak w telewizji - często angażowanym narratorem.
Na początku lat 1980-ch, dzięki usilnym namowom ze strony swego przyjaciela, kompozytora Andrzeja Korzyńskiego, który koniecznie chciał, aby to właśnie Fronczewski udzielił głosu fikcyjnemu piosenkarzowi Frankowi Kimono, aktor ostatecznie zdecydował się na przyjęcie pseudonimu Franek Kimono i wydanie singla z muzyką disco p. Korzyńskiego okraszonej melodeklamowanymi tekstami. W założeniu twórców Franek Kimono miał być kpiną z subkultury disco, ale - jak wiele podobnych żartów - został wbrew intencjom potraktowany na poważnie i... entuzjastycznie przyjęty przez bywalców dyskotek.
Piosenka „Bruce Lee karate mistrz” w jego wykonaniu stała się w Polsce ogromnym przebojem 1983 roku. Nie mniejszym powodzeniem cieszył się też utwór „Dysk dżokej” zamieszczony na drugiej stronie singla. Idąc za ciosem duet Korzyński-Fronczewski wydał jeszcze kilka kolejnych nagrań, a cytaty pochodzące z tych piosenek bardzo szybko znalazły się w mowie potocznej (np. „nie rycz, mała nie rycz – ja znam te wasze numery”).
Pod koniec lat 1990-ch, na fali nostalgicznej mody na lata 80. aktor podjął próbę zdyskontowania sukcesu sprzed lat i jako Pan Kimono nagrał w 1998 r. (bez udziału pana Korzyńskiego) album „Toczy się życie – Powrót Mistrza”, jednak tym razem żadna z piosenek nie stała się przebojem, a całość była oceniana przeważnie bardzo negatywnie przez krytyków i słuchaczy.
Pod koniec 2007 r. pan Fronczewski pojawił się jednak ponownie jako jedno z wcieleń Franka Kimono w piosence „W aucie” wydanej przez zespół TPWC. Teledysk do tej piosenki stał się ogromnym przebojem, a jego kopia zamieszczona pół roku później na darmowym portalu YouTube w krótkim czasie osiągnęła ponad 20 milionów wyświetleń, stając się jednym z pierwszych polskojęzycznych wideo tego portalu z wielomilionową widownią.
W swej dotychczasowej karierze zagrał w ponad 100 filmach, tyleż samo spektaklach i ogromnej (jak dotąd przez nikogo nie policzonej) liczbie ról głosowych w filmie, telewizji i radiu.
Największe tuzy polskiej sceny - Tadeusz Łomnicki, Zbigniew Zapasiewicz oraz Gustaw Holoubek - jednogłośnie uznali podczas dyskusji w programie telewizyjnym emitowanym w 1990 roku, że wśród wszystkich studentów od 1965 roku Piotr Fronczewski należy do pierwszej trójki najwybitniejszych aktorów teatralnych i dramatycznych w Polsce (obok Andrzeja Seweryna i Wojciecha Pszoniaka).
Joanna Pacuła |
Gdy w 1974 r. ożenił się, w ówczesnej prasie pojawiły się jedynie lakoniczne wzmianki o tym wydarzeniu. O jego romansie z Joanną Pacułą prasa w ogóle nie wspominała, podobnie jak o związanym z tym kryzysem w małżeństwie. Nawet w tzw. „wolnej Polsce” obecnej III RP udało się aktorowi zachować swe życie prywatne w dużym stopniu odseparowane od życia zawodowego i gdy po 30 latach małżeństwa, wraz z małżonką Ewą zdecydowali się w 2014 r. na ponowne zawarcie ślubu (tm razem kościelnego), jego termin i miejsce były znane tylko najbliższym przyjaciołom i rodzinie. Prasa bulwarowa pisała o tym dopiero po fakcie.
Będąc tzw. „niedzielnym katolikiem” wyjaśnił wówczas decyzję o ślubie kościelnym w jednym z wywiadów:
– Myślę, że młodzi ludzie wygłaszający małżeńską formułę "i że cię nie opuszczę aż do śmierci" nie bardzo wiedzą, co mówią. Ta przysięga jest sformułowana moim zdaniem ekstremalnie ryzykownie i mocno na wyrost. Dopiero z czasem się do niej dorasta. Albo nie - dodał.
Jego wiara i rosnący udział Kościoła Katolickiego w życiu aktora, jak w wielu podobnych przypadkach, wraz z wiekiem mogła tylko narastać. Jednym z najpiękniejszych wyznań wiary były słowa pana Fronczewskiego wypowiedziane w 2008 roku w mowie pożegnalnej nad trumną Gustawa Holoubka podczas pogrzebu tego wielkiego aktora:
– W czasach, kiedy człowiek zastanawia się nad boskością Chrystusa, mówi o "bogu urojonym", próbuje przypisać historii kłamstwo i blef, a o miłości mówi jak o przedmiocie ewolucji, podobnej skrzydłom u ptaków i płetwom u ryb. Zastanawiamy się, czy przypadkiem nie zostaliśmy bezmyślnie rzuceni z nicości w nicość. Chcę powiedzieć teraz, bo nie wszystkie rozmowy udało nam się dokończyć, chcę powiedzieć jako przyjaciel, chcę powiedzieć za Ciebie, bo nie wiem, czy zdążyłeś, ponieważ byłeś zajęty żmudnymi i trudnymi przygotowaniami do podróży. Mam taką wolę i chcę powiedzieć: Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych…
Pod koniec 2015 roku ukazała się książka „Ja, Fronczewski” – obszerny wywiad-rzeka przeprowadzony z aktorem przez Marcina Mastalerza poruszający najważniejsze wątki biografii osobistej i zawodowej z życia aktora.
© DeS
(Digitale Scriptor)
8 czerwca 2013 / uaktualnienie: grudzień 2015
specjalnie dla FilmotekaPolska888 ☞ tiny.cc/fp888
(Digitale Scriptor)
8 czerwca 2013 / uaktualnienie: grudzień 2015
specjalnie dla FilmotekaPolska888 ☞ tiny.cc/fp888
☞ Pozycje dostępne w naszym Repozytorium
☞ IMDb (angielski)
☞ Wikipedia (polski)
☞ Filmografia (polski)
☞ Dyskografia (polski)
Teatr Telewizji, 1958 lub 1959
Pan Kleks
Państwo Fronczewscy
(Ewa, Piotr, Magda)
ARTYKUŁ PRZYWRÓCONY Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT ARTYKUŁU MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.
UAKTUALNIENIE: 2017-06-07-23:41 (aktualizacja niedostępnych ilustracji)
i jak zwykle ani słowa o tym że Fronczewski jest żydem i nazywa się Pinkus... a ja myślałem że jesteście trochę lepsi od reszty :(
OdpowiedzUsuńJuż raz przez to przeszliśmy kilka lat temu, gdy artykuł został pierwotnie opublikowany.
UsuńJak zostało przez samego autora powyższego artykułu dowiedzione, pogłoski o przynależności pana Fronczewskiego do narodu wybranego zostały wymyślone przez jednego z redaktorów nieistniejacej już witryny polonica.net (nazwijmy go panem X), który najprawdopodobniej z pobudek osobistych dodał pana Fronczewskiego do swego artykułu „Lista żydów w zniewalanej Polsce” (http://www.polonica.net/Lista_zydow_w_zniewalanej_Polsce.htm - artykuł już niedostępny, ale można znaleźć jego kopie w sieci).
Dla przypomnienia - w skrócie:
Autor powyższego felietonu (DeS) przypomniał podczas dyskusji, że według jego krótkiego „śledztwa” (w 2013 r. gdy powyższy felieton został pierwotnie opublikowany) aż do czasu opublikowania „Listy żydów...” (przez pana X) nikt wcześniej nigdy nie kwestionował „polskości” pana Fronczewskiego, a wszystkie pogłoski o tym, że p. Fronczewski jest kolejnym zakamuflowanym polskim Żydem datują się właśnie od czasu opublikowania „Listy żydów...” przez pana X.
Pan X nigdy nie krył się z tym, że nie lubił p. Fronczewskiego i niejednokrotnie pisał o nim bardzo negatywnie na polonica.net, blogu filmypolskie888 i innych witrynach. Źródłem animozji p. X do p. Fronczewskiego - jak przypomniał wówczas p. DeS - prawdodopodobnie było bardzo obcesowe potraktowanie pana X przez pana Fronczewskiego podczas przypadkowego spotkania w restauracji jeszcze w latach 90., o czym pan X sam wcześniej pisał. Według autora felietonu (DeS-a) p. Fronczewski najprawdopodobniej bardzo zbeształ p. X za przeszkadzanie mu w spożywaniu posiłku (według słów pana X miał on wtedy podobno prosić Fronczewskiego o autograf) i to właśnie z tego powodu pan X później źle pisał o p. Fronczewskim i złośliwie dodał go do swej „Listy żydów...”.
Ponieważ, jak już wspomniałem, przeszliśmy przez to już kilka lat temu, a także - a właściwie przede wszystkim - także dlatego, że nigdy nie publikujemy wyssanych z palca informacji nawet o największych wrogach Polski, stąd uważamy (piszę to w imieniu całej Redakcji ITP) że dalsza dyskusja na ten temat jest nie tylko zbędna, ale też niepożądana (gdyż jej kontynuacja tylko przyczyniłaby się do propagowania kłamstwa wymyślonego przez pana X).
Natomiast jeśli pan (lub ktokolwiek inny) nie ma do nas zaufania, to oczywiście najlepiej jest przekonać się o tym samemu dokonując własnego przeszukania sieci na ten temat, do czego pana ogromnie zachęcam.
Marek T. / Redakcja ITP
(poprzednią odpowiedź usunąłem, gdyż poszerzyłem ją teraz dopisując „przypomnienie - w skrócie”)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuń