Ten pan Peter Vogel tak naprawdę nazywa się Piotr Filipczyński i też jest potomkiem ubeckiej dynastii – a w latach 70-tych został skazany na 25 lat więzienia za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem – ale w roku 1983, na przepustkę z więzienia, wyjechał do Szwajcarii, gdzie jako Peter Vogel został „finansistą”. Czy przypadkiem nie strażnikiem Skarbów Labiryntu, które RAZWIEDUPR za pierwszej komuny gromadził tam na wszelki wypadek, kradnąc obce waluty w PEWEXU, który w 1972 roku specjalnie w tym celu został utworzony? Rąbek tajemnicy na ten temat został nieopatrznie uchylony w związku z tzw. „aferą Oleksego”, kiedy to premier Józef Oleksy został przez własnego ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego z trybuny sejmowej oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. W ramach przekomarzań między okupującymi Polskę bezpieczniackimi watahami, walczącymi o lepszy dostęp do koryta, doszło do ujawnienia, ze PZPR, ale tak naprawdę, to RAZWIEDUPR, transferował do Labiryntu w Szwajcarii dewizy kradzione z PEWEXU. Informatorem dziennikarzy, którzy w tygodniku „Wprost”, w początkach roku 1996, odsłonili rąbek tajemnicy, był prawdopodobnie Marian Zacharski – wcześniej skazany na dożywotnie więzienie w USA za szpiegostwo, a potem wymieniony na amerykańskich agentów i po powrocie do Polski, na otarcie łez obdarowany posadą dyrektora PEWEXU, którą zajmował w latach 1988-1989. Z tych lat dziennikarze mieli informacje ścisłe, podczas gdy z poprzednich – tylko szacunkowe. I co z nich wynikało? Ano – że w latach 1988-1989 PZPR, ale tak naprawdę – to RAZWIEDUPR, wykorzystał 800 zezwoleń dewizowych, to znaczy, że musiał realizować więcej niż jeden transfer dziennie. A oto przykładowy transfer dzienny: 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów. I tak dzień w dzień przez co najmniej 18 lat! Do tej pory opinia publiczna w Polsce nie wie, kto tym Labiryntem zawiaduje, jaki użytek robi z tych pieniędzy – i tak dalej. Jesteśmy skazani na domysły, choćby na podstawie strzępków informacji, że oto na przykład latorośl ubeckiej dynastii Cimoszewiczów, przerwała studia na Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie, by wyjechać do USA, gdzie zaraz została „biznesmenem”. Inni emigranci zaczynają od harówki na budowach, czy sprzątaniu biurowców i tak się dorabiają – no ale – jak to mówił Klucznik Gerwazy - „Nie daj Bóg, abym rączki córy dygnitarskiej widział umozolone w pracy gospodarskiej” - a cóż dopiero – dygnitarskiego syna? A przecież szwajcarski Labirynt to tylko niewielki fragment rabunku, jakiego RAZWIEDUPR dokonał na naszej biednej Ojczyźnie. Pod koniec lat 80-tych rząd wpadł na pomysł nielegalnej operacji skupienia polskich długów na międzynarodowym rynku finansowym. Państwo wyłożyło na ten cel 1 700 mln dolarów. Długi skupiono tylko za 60 mln, a reszta rozeszła się – nie powiem, że bez śladu, bo powstało w rezultacie mnóstwo starych rodzin – w większości potomków ubeckich dynastii. Warto dodać, że tymi sprawami już nikt się nie interesuje, być może dlatego, że prezydent Kwaśniewski po ujawnieniu przez „Wprost” rąbka tej tajemnicy zagroził, że jeśli jeszcze jedno słowo na ten temat się ukaże, to on zarządzi „lustrację totalną”. Potwierdza to opinię poety Janusza Szpotańskiego w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”, że „Szmaciak chce władzy nie dla śmichu lecz dla bogactwa, dla przepychu, chce mieć tytuły, forsę, włości i w nosie przyszłość ma Ludzkości!”
Podejrzewam, że stacja telewizyjna TVN powstała właśnie z pieniędzy ukradzionych z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego – bo taki właśnie wniosek można wyciągnąć z fragmentu zeznań Grzegorza Żemka, który został skazany w sławnym procesie na 10 lat, które przykładnie odsiedział nie puściwszy farby. Otóż Grzegorz Żemek zeznał, że wezwał go jeden generał z RAZWIEDUPR, który kazał mu pojechać do Luksemburga w celu nawiązania kontaktu z panem Wejhertem, późniejszym właścicielem telewizyjnej stacji TVN – bo RAZWIEDUPR powziął właśnie decyzję utworzenia koncernu medialnego, który interesy ubeckich dynastii zabezpieczałby na odcinku propagandowym. Na pytanie Grzegorza Żemka, czy taki potentat, jak pan Wejchert, zechce w ogóle z nim na ten temat konferować, generał wyjaśnił, że to „nasz człowiek”, który w dodatku o wszystkim już wie. Czy w takiej sytuacji ktokolwiek może jeszcze się dziwić, że wśród gwiazd TVN i to nie tych, co mają ściągać przed kamerami majtki, tylko tych, co przeznaczone są do wyższych cwelów, jasnym światłem świeci pani redaktor Justyna Pochanke, córka Renaty Pochanke, zaufanej współpracownicy Janiny Chim, zastępczyni dyrektora generalnego FOZZ, skazanej wprawdzie na 6 lat wiezienia, ale po cichu wypuszczonej przed terminem, bo wprawdzie „czas zmienić politykę rolną lecz ludzi krzywdzić nam nie wolno!”
A do jakich wyższych cwelów przeznaczona może być pani red. Justyna Pochanke, legitymująca się tak znakomitymi korzeniami nie tylko po kądzieli, ale i po mieczu w randze pułkownika? A do jakich by innych, jeśli nie umiłowania wolności i wczesnego ostrzegania przed wszystkimi zamachami na jej źrenicę, w postaci ręcznego sterowania kluczowymi segmentami państwa przez starych kiejkutów, co to korzenie swoich rodowodów skrywają w mrokach okupacji niemieckiej i sowieckiej? Nawiasem mówiąc, kto raz był królem, ten zawsze zachowa majestat, toteż nic dziwnego, że potomstwo folksdojczów w czasów okupacji niemieckiej, na zew niemieckiej trąbki, bez wahania wskakuje w buty swoich antenatów i demonstruje – jak nie w obronie demokracji, to w obronie praworządności, jak nie w obronie praworządności, to w obronie konstytucji, a jak nie w obronie konstytucji - to w obronie „Jurka Owsiaka”, który też podłączony został do złotej żyły. Szkoda tylko, że o tym wszystkim nie ma pojęcia prostaczek Boży Paweł Hewson z zespołu U2, używający pseudonimu „Bono”, więc podczas występów w Amsterdamie wykonuje dla starych kiejkutów robotę pożytecznego idioty w przekonaniu, że oto podłącza się do tworzenia Historii.
Ilustracja własna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz