Średnie oceny to przedział od -2(najbardziej negatywnej) do + 2 )najbardziej pozytywnej). I tak Beata Szydło uzyskała wynik O,O77, a jej rząd O,O52. Donald Tusk w pierwszej kadencji swoich rządów dostał ocenę O,O58, a jego ekipa O,O75).”
Podwawelska miękkość” prezydenta A. Dudy
Tak jak uważam wytypowanie B. Szydło na premiera przez J. Kaczyńskiego za znakomity wybór. tak z kolei wytypowanie przezeń A. Dudy na prezydenta jako największy polityczny błąd prezesa PiS w ostatnich kilku latach. Niejednokrotnie krytykowałem PiS za nadmierną miękkość (vide teksty w stylu : „PiS szczeka, a nie gryzie”). w zestawieniu premier B. Szydło z prezydentem A. Dudą widać wyraźnie, że to pani premier zachowuje się jak prawdziwy twardy mężczyzna, a A. Duda jak mięczakowaty zniewieściały jegomość, który jest tylko „mocny w gębie”. Pięknie mówi na pewno. Ale takich krasomowców - nieudaczników nie brakowało nam już w przeszłości. Najlepszym polskim mówcą w całym XIX stuleciu był skrajny demagog generał Ludwik Mierosławski, który przegrał wszystkie dowodzone przez niego bitwy w Polsce i we Włoszech, i był nazywany „generałem klęski”. A Duda na razie przegrywa prezydenturę. Czy przywódcy PiS to widzą? Różnice między premier Szydło a prezydentem Dudą wyrażają się już w odmiennościach ich rodowodów. Premier Szydło jest twardą córka górnika. Mięczak prezydent Duda jest synem eleganckiego, profesora Politechniki o wyraźnie miękkim charakterze.
Ponad rok temu, bo już 11 kwietnia 2016 r. pisałem na tym blogu w tekście pt. „Kto rozmiękcza prezydenta A. Dudę?” m.in.: „Po pierwsze zdumiało mnie i wręcz zaszokowało to, że w wywiadzie dla ‘Rzeczpospolitej” z 7 kwietnia 2016 r. prezydent A. Duda wycofał się z tak trafnego stwierdzenia o opozycjonistach modlących się „Ojczyznę dojną racz nam wrócić panie”. Prezydent nagle uznał, że „były to słowa niepotrzebne”, co było nawet zupełnie nieuzasadnioną formą przeprosin. Po co ? Po drugie, w dniu 10 kwietnia 2016 r. wystąpił w przemówieniu na Krakowskim Przedmieściu z apelem o wzajemne wybaczenie w słowach: „Wiecie wszyscy i mówię to z pochyloną głową, (podkr.-JRN) że było potem także tutaj wiele dramatycznych zdarzeń. Często gorszących zdarzeń, do jakich nigdy nie powinno dojść w Rzeczypospolitej. To te wydarzenia wlały w serca, wiele serc, dodatkową gorycz, dodatkowe rozżalenie, czasem i wiele gniewu. Dlatego zwracam się dziś do wszystkich z apelem - wybaczmy! Wybaczmy to wszystko sobie wzajemnie! Wszystkie niepotrzebne, przede wszystkim niesprawiedliwe słowa, wszystkie gorszące zachowania, wszystkie - także i momenty poniżenia. (Podkr. – JRN). Apeluję o wybaczenie, bo ono jest dzisiaj i nam, i Polsce, której przyszłość musimy budować, wspólnie, ogromnie potrzebne. Ono jest niezbędne”.
Nie rozumiem, dlaczego prezydent A. Duda apelował o wzajemne wybaczenie urazów w czasie, gdy władze dopiero zabierają się do tak długo hamowanych rozliczeń z różnymi być może nie tylko „zaniedbaniami” ze strony PO, które doprowadziły do tragedii w Smoleńsku. Czy nie za wielki pospiech w tym wybaczaniu tym wszystkim, którzy tak długo blokowali ujawnienie pełnej prawdę o przyczynach śmierci Prezydenta RP i 95 osób z polskich elit? I po co ta pochylona głowa Prezydenta RP, który cały czas walczy o dobrą sprawę, o Polskę? Dlatego bardzo dobrze się stało, że jeszcze tego samego dnia prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński konkretnie i dosadnie sprostował ten bardzo nieprzemyślany apel prezydenta A. Dudy o wzajemne wybaczenie, mówiąc : „ Polacy wielokrotnie mylili się, kiedy przebaczali zbyt łatwo. Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary”. (Podkr.- J.R.N.).
Redaktor Stanisław Michalkiewicz celnie skomentował w „Najwyższym Czasie:” z 29 kwietnia 2016 r. tak niefortunną wypowiedź prezydenta A. Dudy o wzajemnym wybaczaniu, pisząc: „W swoim przemówieniu pan prezydent Duda podkreślił potrzebę wzajemnego wybaczania. Ta wzajemność sugeruje, że jakaś wina jest po obydwu stronach sporu, podczas gdy wiadomo, że tak nie jest, że wina jest tylko po jednej stronie, po stronie zdrady i zaprzaństwa (podkr.-JRN), podczas gdy strona druga nie tylko jest w tej sprawie całkowicie bezwinna, ale w dodatku obrócono przeciwko niej cały „przemysł pogardy”.Czy prezydent A. Duda nie rozumie takich prostych rzeczy, czy po prostu nazbyt przesiąkł ideologią swej dawnej partii- Unii Wolności? Ręce opadają...
Dziś dodałbym do cytowanych wyżej moich słów z 11 kwietnia 2016 r. pytanie: „A za co właściwie mielibyśmy prosić o wybaczenie ludzi z SLD, Ruchu Palikota, PO czy Nowoczesnej? To nie ludzie obozu patriotycznego są winni zamordowania od 1989 r. przez tzw. Nieznanych Sprawców blisko 8o osób ze względów politycznych, w tym, m.in. księży: S. Niedzielaka, S. Suchowolca, S. Zycha, prezesa NiK-u W. Pańko, rzecznika „Solidarności” Ursusa A. Krzepkowskiego, europosła F. Adwenta i blisko 20 osób po zamachu smoleńskim. To nie ludzie obozu patriotycznego spowodowali upadek stopy życiowej milionów osób na skutek szokowej terapii w ramach Planu Sorosa- Sachsa -Balcerowicza i „złodziejskiej prywatyzacji”. Przedwczoraj rozmawiałem telefonicznie z panią Alicją Adwent, wdową po zamordowanym w rzekomej katastrofie europośle Filipie Adwencie (w katastrofie zginęło razem 6 osób, w tym cztery osoby z rodziny Adwentów). Jakże przydałaby się osobista konfrontacja tak łatwo wybaczającego za innych prezydenta A. Dudy z panią Alicją. Powiedziałaby mu na pewno wprost co myśli o jego tak niemądrym i fałszywym poczuciu miłosierdzia wobec osób,. które nigdy nie wykazały żalu za swe grzechy (zbrodnie) i nie dokonały zadośćuczynienia za nie.
21 listopada 2016 r. pisałem w tekście „PiS szczeka a nie gryzie” o szkodliwej delikatności prezydenta A. Dudy wobec wrogów przemian, iż: „Najskrajniejszym przykładem miękkości PiS-u wobec wrogów Dobrej Zmiany jest zachowanie prezydenta RP Andrzeja Dudy, (...) Parę dni temu jednak znów usłyszeliśmy kolejny nonsens ze strony p. prezydenta: wezwanie do przygotowania w przyszłości wspólnego marszu ze wszystkimi Polakami, niezależnie od opcji. A więc także z byłymi agentami i prześladowcami "Solidarności", z licznymi targowiczanami z KOD-u czy z PO, z chorymi na wściekliznę aborcyjną feministkami. Absolutnie nie podoba mi się m odel wszechwybaczającej prezydentury. Chciałbym prezydentury twardo reformatorskiej i rozliczeniowej. Powyższy pomysł, to kolejna bzdura, której najwyraźniej nie wyperswadowali p. .prezydentowi jego w większości niezbyt wydarzeni doradcy. To ci doradcy ponoszą też gros odpowiedzialności za fatalny dobór osób do Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie. Rady, w której obok niektórych świetnych osób, takich jak choćby profesor Andrzej Nowak, znalazło się wiele ludzi niepotrzebnych, czy wręcz szkodliwych. Takich jak stary PRL-owski karierowicz, powiązany z bezpieką (wg. opracowania Sławomira Cenckiewicza) i b. SLD-owski minister Adam Daniel Rotfeld, czy skrajny germanofil Piotr Buras, których natychmiast skrytykowałem po ogłoszeniu składu Rady. Ci dwaj na szczęście już sami z własnej woli opuścili Radę. Dalej siedzą w niej jednak różni lewaccy doradcy ekonomiczni spod znaku L. Balcerowicza, począwszy od Stanisława Gomułki po b. szefa doradców ekonomicznych Kwaśniewskiego - Witolda Orłowskiego, czy tak długo związanego z Unią Demokratyczną -Jerzego Osiatyńskiego. Kto podpowiedział prezydentowi Dudzie tak nieciekawe persony?”. Zdumienie budzą niektóre pominięcia we wspomnianej Radzie. Dlaczego pominięto np. b. wiceministra obrony Romualda Szeremietiewa, najlepiej znającego się na wojskowości prawicowego polityka. Znalazł się za to w Radzie gen. Edward Pietrzyk, który przez pięć lat od 2009 r. spędził na „zdobywaniu doświadczeń wojskowych” jako ambasador w Korei Północnej. Podziwiam faceta, który wytrzymał pięć lat bezbrzeźnej nudy w „imperium” Kima.
Ostatnie kilka miesięcy, poza fatalnymi bzdurzeniami prezydenta A .Dudy o rzekomym zagrożeniu antysemityzmem, przy całkowitym milczeniu o dużo większym zagrożeniu antypolonizmem, przyniosły kolejne przykłady miękkości i zaniechań prezydenta w bardzo ważnych sprawach. Zapytam np., dlaczego prezydent A. Duda, uchodzący za niezwykle nabożnego, nie potępił tak bluźnierczego i łamiącego prawo przedstawienia „Klątwy” w Teatrze Powszechnym w Warszawie ? Dlaczego nie zabrał głosu w czasie kilkutygodniowej anarchicznej okupacji mównicy sejmowej na przełomie 2016-2027 r. z potępieniem jej bezkarnych opozycyjnych, a raczej dywersyjnych organizatorów? Przykłady takiej bierności prezydenta A. Dudy wobec szalejącego zła są aż nadto liczne.
Kończy się bezkrytyczna „adoracja” p. prezydenta A. Dudy
Przerwane zostały miodowe miesiące bezkrytycznych panegiryków na część „naszego prezydenta” A. Dudy. Stopniowo mnożą się krytyki różnych aspektów jego „dokonań”. Do pierwszych tego typu krytyk należał tekst Witolda Gadowskiego, krytykujący prawdziwie kumoterskie włączenie Andrzeja Sabatowskiego do składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sabatowski poza tym, że jest ojcem byłej sympatii Kingi Dudy, „wyróżnił się” głównie jako pełnomocnik ds. etyki osławionego Hajdarowicza w czasie, gdy wyrzucał z „Rzeczpospolitej” tak wybitnych dziennikarzy jak Paweł Lisicki. Od dawna zgodna krytyka prezydenta A. Dudy za jego iście szabesgojowską stronniczość prożydowską występuje w tekstach Grzegorza Brauna, Stanisława Michalkiewicza i moich.
G. Braun o „gestach na pokaz i pustych frazesach” prezydenta A. Dudy
Przypomnę tu chociażby syntetyczny krytyczny osąd prezydenta Dudy przez Grzegorza Brauna w „Najwyższym Czasie” z 10 września 2016 r. ( wywiad Roberta Pazio z Braunem pt. „Trend konformistyczny”). Braun stwierdził tam m.in. : „Niedawno minął rok urzędowania prezydenta Dudy i to jest okazja do bardzo smutnych podsumowań (...) wyliczę: przymus szczepionkowy, sankcjonowany wysokimi karami, pełna wyprzedaż polskiego interesu narodowego i pamięci historycznej na kierunku ukraińskim i litewskim przy jednoczesnym pełnym podporządkowaniu własnej narracji wymogom politpoprawności na kierunku żydowskim. (... ) Bezpieczeństwo i obronność należą do wiodących tematów w retoryce propagandowej - ale i to nie ma pokrycia w w praktyce. Bo gdzież jest aneks do raportu o likwidacji WSI (...) Pozostaje w mocy ustawa 1066-legalizująca działania obcych służb na terytorium RP (...)_Co robi prezydent Duda w towarzystwie pana Poroszenki vel Walcmana? Dokonuje wyprzedaży polskiego interesu bez żadnych widocznych profitów (...) Czy Polska została kiedykolwiek z inicjatywy Kijowa dopuszczona do stołu rozmów międzynarodowych ? W Kijowie rządzą ludzie wyzbyci jakichkolwiek skrupułów i w związku z tym robią politykę z poważnymi imperialistami: Moskwą, Waszyngtonem, Berlinem i Londynem. Nawet z Paryżem od siedmiu boleści, ale nie z Warszawą, która wszystko daje darmo (podkr.-JRN), więc w gruncie rzeczy nie jest do niczego potrzebna”. Braun skrytykował również „bałamutną rewerencję wobec Wałęsy” w prezydenckiej gawędzie w stoczniowej sali BHP”, mówiąc : „To jest po prostu mącenie ludziom w głowach. Doprawdy mógłby pan prezydent skorzystać z okazji i polecić zebranym lekturę paru książek, także i kilku filmów, które przypadek TW „Bolka” naświetlają i wyjaśniają. Swoimi gestami na pokaz i pustymi frazesami pan prezydent przyczynia się do szerzenia zamętu”. (Podkr.- JRN).
A propos kontaktów prezydenta A. Dudy z L. Wałęsą. Przypomnę tu, że nie wiadomo po co prezydent Duda podszedł w kościele do Wałęsy i uścisnął mu rękę. Wałęsa szybko „odwdzięczył się” prezydentowi. Już kilka dni później zagroził oskarżeniem prezydenta Dudy w Strasburgu. Nie wiem czemu mimo woli przypomniało mi się stare powiedzenie z tekstów Mickiewicza „nikt krzyżackiego gadu nie ugłaszcze”.
Od dawna bardzo ostro krytykuje prezydenta A. Dudę na swym blogu Aleksander Ścios, podobno bliski współpracownik Antoniego Macierewicza. Do najostrzejszych wystąpień Ściosa na temat A .Dudy należał jego tekst na blogu z 30 kwietnia 2017 r. pt.
„Więcej i mniej wbrew radom nieprzyjaciół”. Ścios pisał tam m.in.: „Lista błędów i zaniechań prezydenta Dudy w kwestiach związanych ze sprawami bezpieczeństwa narodowego jest równie długa, jak rejestr werbalnych deklaracji, w których kandydat, a następnie prezydent III RP zapowiadał swoje zaangażowanie w ten obszar. Ponieważ wyborcom partii rządzącej odmawia się prawa do formułowania ocen i postulatów pod adresem pana prezydenta oraz wyłącza jego działania spod rzeczowej krytyki, wizerunek Andrzeja Dudy jest w tym zakresie obarczony potężną dawką demagogii, niewiedzy i fałszu (...) Wprawdzie pan prezydent wykazuje spore zdolności oratorskie i chętnie eksponuje się wśród tematów związanych z obronnością, to realne dokonania nie nadążają za medialnym wizerunkiem. Również dlatego, że w sprawie priorytetowej dla naszego bezpieczeństwa wewnętrznego – przecięcia wpływów rosyjskich na życie publiczne III RP, Polacy nie mogą liczyć na pomoc Andrzeja Dudy.
Publikacja Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI – to (jak w październiku 2015 roku zapewniał minister Szczerski) - „temat, którego nie ma". Zdaniem samego prezydenta Dudy – „to nie jest najważniejsza sprawa dla Polaków”. I choć wielu z nas może mieć odmienną opinię, a wzrost aktywności środowiska b. WSI potwierdza aktualność tego zagrożenia, pan prezydent nie pozwoli nam skonfrontować faktów z jego wyobrażeniami o potrzebach Polaków. Aneks nadal pozostanie tajny, co wyśmienicie ułatwia prowadzenie rozmaitych gier i kombinacji operacyjnych przez ludzi związanych z „długim ramieniem Moskwy”, a nas skazuje na nieznajomość prawdziwych mechanizmów III RP.
O sprawy poruszone w tym tekście, nie wolno pytać pana prezydenta. Podobnie, jak w przypadku jego poprzednika, wokół Andrzeja Dudy wytworzono medialny parasol ochronny i wykreowano fałszywe wyobrażenia, oparte na pustosłowiu i telewizyjnych obrazkach. Pan prezydent nie musi więc odpowiadać na niewygodne pytania i do prezentacji swoich opinii może wybierać media kreślące lukrowany wizerunek. Dzieje się to z krzywdą - dla nas, pozbawionych ośrodka prezydenckiego, jako gwaranta silnych struktur bezpieczeństwa, jak i dla samego Andrzeja Dudy, który przebywając w medialnym „azylu”, nie ma szans wyrosnąć na dojrzałego polityka i męża stanu.
Dziś, gdy widać szczególną aktywność środowiska prezydenckiego w podważaniu zaufania do Antoniego Macierewicza i sztuczne kreowanie pana Dudy na mocnego decydenta w sprawach Sił Zbrojnych, przypominam sobie o opinii wyrażonej onegdaj przez jednego z największych nieudaczników na stanowisku szefa MON. W lipcu 2016 roku, Tomasz Siemoniak sformułował wielce życzliwą recenzję - „Nie powiem złego słowa o działaniach prezydenta Dudy w kwestii bezpieczeństwa. Bardzo dobrze je oceniam".
Do tej, zaskakującej w ustach „opozycjonisty” pochwały, Siemoniak dodał propozycję: „Zawsze mówię: więcej Andrzeja Dudy, mniej Antoniego Macierewicza”.
Być może pan prezydent wziął sobie do serca radę działacza PO i owe „więcej” widzi tylko w kontrze do ministra Macierewicza, a jego samego postrzega jako zagrożenie dla swojej pozycji. Przyznam, że niespecjalnie obchodzą mnie ambicje polityczne Andrzeja Dudy. Ta prezydentura nie zapewnia nam poczucia bezpieczeństwa, zaś zaplecze polityczno-intelektualne pana Dudy nie jest zdolne do wypracowania koncepcji strategii narodowej. „Sugestie” ludzi pokroju Siemoniaka uważam więc za szkodliwe i zgubne dla Polski. Pochwały - za najgorszą rekomendację. Jeśli mamy być krajem bezpiecznym i wolnym od obcych wpływów, życzmy sobie na przekór radom nieprzyjaciół – więcej Antoniego Macierewicza, mniej Andrzeja Dudy”.
© Jerzy Robert Nowak
4 czerwca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
4 czerwca 2017
źródło publikacji:
www.jerzyrnowak.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz