Nie ma kim robić, a rewolucja bez wodza i komitetu zdolnego zarządzać tłumem, zamienia się w farsę, burdę pod tanim lokalem.
Pragnę po pierwsze uspokoić, po drugie pozbawić wszelkich złudzeń. Obecny stan rzeczy jedynie w połowie jest wynikiem inteligencji i politycznych talentów Jarosława Kaczyńskiego, druga połowa sukcesu to śmierć Kiszczaka i Jaruzelskiego. Siłą rzeczy sposobu na odwrócenie starych proporcji nie ma, niegdysiejsi wodzowie socjalistycznej rewolucji z grobu nie wstaną, bo byli niewierzący. Następców Bogu dziękować nie wychowali, co jest naturalną konsekwencją i ceną przyjętej przez nich strategii. Każdemu naczalstwu zależy na tym, żeby jak najtańszymi środkami uzyskiwać jak najlepsze wyniki. Zmieniły się realia i po 1989 roku ruszyła masowa produkcja idiotów gotowych kupić każdą blagę, dzięki czemu starzy towarzysze dystansowali zachowywali przewagę na kilka długości.
Okrągły stół oparł się o prostą regułę podziałów. Bierzemy pół na pół, wy sobie kapusie i „legendy” Solidarności weźcie władzę, my bierzemy banki, media, sądy, prokuraturę, stowarzyszenia literackie. O zerwaniu umowy nie mogło być mowy, bo przekazujący władzę mieli szafy wypełnione teczkami i w każdej chwili mogli tej atomowej broni użyć. Po obstawieniu najważniejszych instytucji i biznesów w „państwie”, sama władza sprowadzała się do spektaklu, kolejne gabinety miały bawić gawiedź i odwracać uwagę od miliardów lokowanych na tajnych kontach. Dlaczego w takim razie to wszystko padło na pysk i podnieść się nie może? Kadry, kadry i jeszcze raz kadry! Myli się, a mówiąc wprost, głupcem jest ten, który uważa, że Kiszczak, Jaruzelski i ich wychowankowie, ale jeszcze z czasów komuny, to grupa nieuków i miernot, która rządziła wyłącznie dlatego, że używała argumentu siły.
Po 1989 roku nie było żadnej siły, wszystkie przekręty i demokratyczne wizje sprzedano naiwnym, dosłownie sprzedano, bo jeszcze musieli za to zapłacić. Okrągły stół to była potężna i niezwykle inteligentna operacja, jakbyśmy dziś powiedzieli, logistyczna. Oczywiście, że z perspektywy czasu można powiedzieć, cóż to za finezja, przecież całość sprowadziła się do jednego wielkie złodziejstwa, a łupy podzieliły dwa gangi. Na tym polega inteligencja, aby przy takich operacjach przyjąć proste rozwiązania, ale skutecznie i niewidzialnie wprowadzić je w życie. Było to możliwe wyłącznie przy zachowaniu jakości kadr. Na czele stali zawodowcy od robienie polityki i ogłupiania mas – Kiszczak z Jaruzelskim. Obaj dysponowali odpowiednimi materiałami i ludźmi, którymi obstawili kluczowe przyczółki.
Wielu dziś pyta, czy nie dało się wcześniej wyrwać z PRLII, otóż w moim przekonaniu nie dało się i nadal by się nie dawało, gdyby nie zgon starej kadry, która zdobyła przewagę praktycznie nie do odrobienia. Wraz z odejściem Kiszczaka i Jaruzelskiego natychmiast ujawniła się mizeria następców. Peerelowscy generałowie chcieli wychować pokolenie bezmyślnych, cynicznych relatywistów, którzy dla kariery zrobią wszystko. Udało im się to doskonale, ale paradoksalnie jedynie we własnych szeregach. Zapomniał Kiszczak i Jaruzelski, że Polacy całymi wiekami budowali Polskę w podziemiu i była to Polska prawdziwa, nie ta rzucona motłochowi na pociechę.
Najłatwiej zrozumieć przemianę, która się dokonała porównując kadry. Popatrzcie sobie na Drawicza i Dworaka, a zrozumiecie, dlaczego Polacy zaczęli otwierać oczy. Porównajcie sobie prezesa Rzeplińskiego z towarzyszką Łętowska i w lot zrozumiecie skąd totalna kompromitacja TK. Posłuchajcie archiwalnych wywiadów Aleksandry Jakubowskiej i zaraz potem włączcie sobie Tadlę-Kret, Gozdyrę albo Michalik. Tylko popatrzcie na Sikorskiego i spróbujcie w nim dostrzec Geremka lub chociaż Olechowskiego. Weźcie takiego Kwaśniewskiego i tym razem nawet nie próbujcie ustawiać go przy Komorowskim, podobnie jak Schetyny przy Millerze. Mamy do czynienia z klasyczną kaleką sztafetą pokoleń, taką z życia wziętą. Dzieci „z dobrych domów” okazały się kompletnymi idiotami, nijak nie przystającymi talentem i inteligencją do swoich rodziców.
Takie dokładnie są współczesne dzieci rewolucji, które nie mają żadnego zaplecza, żadnego dowództwa, a całym zamieszaniem rządzi bełkot i przypadek. Po co się katować socjologicznymi analizami, zwyczajnie spójrzcie na te twarze Petru, Gasiuk-Pihowicz, Kijowskiego, Kierwińskiego, Siemoniaka, Kraśki, czy Lisa. Te twarze mają zastąpić Kiszczaka i Jaruzelskiego? Nie są tego w stanie zrobić ostatni żywi, jak Miller i Kwaśniewski, bo nie mają kim robić, próżno szukać choćby Leppera, żeby zajął się ulicą, o Wałęsie, chyba największym dowcipie i majstersztyku Kiszczaka, nie ma co wspominać. Kto robi wiece? Janda, Kondrat, Olbrychski? Wypasione, nażarte stare misie, które się przez te 25 lat oblały tłuszczem i wyglądają na wiecu jak Ryszard Kalisz na wybiegu haute couture. Tak wygląda szpica rewolucji, za masy robią emerytowani szeregowcy esbeccy i dawni kaowcy.
Na takiej mieliźnie ostatni żywi nic nie poradzą. Kwaśniewski i Miller to był drugi szereg, który potrafił doskonale odgrywać role, ale nie pisać scenariusze. O rewolucji można zapomnieć i leniwie przewracać się na drugi bok, z tymi ludźmi, z tymi „ideami”, Kaczyński ma co najmniej 8 lat królowania. Role się odwróciły, gdy stary układ zajmował się produkcją idiotów, którzy pójdą na rozkaz w obronie każdej afery, Pan Jarosław budował sztab i armię na starych zasadach. W sztabie elita, w armii wystarczą wierni. Dziś mamy prosto zdefiniowany front. Po jednej stronie zawodowa armia Jarosława, po drugiej zdemoralizowana partyzantka, która się ostała po rozbiciu wojsk Kiszczaka i Jaruzelskiego. Co ważne, takich zaległości nie odrabia się w jeden dzień, czy nawet rok, to jest praca na pokolenia. Gdyby nawet wysłać takiego Petru do rewolucyjnego Harvardu, to co najwyżej atrament wypije. Towarzyszu, rozejść się!
© MatkaKurka
10 grudnia 2016
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
10 grudnia 2016
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz