Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Ulica Zagranica Targowica

Abyście Państwo mogli w piątek wziąć do ręki „Warszawską Gazetę” musi ona trafić do drukarni już w środę wieczorem. Siłą rzeczy w ubiegłym tygodniu reakcja na dwa prezydenckie weta przynajmniej w moim przypadku była bardziej emocjonalna niż analityczna. Dlatego dzisiaj chciałbym przyjrzeć się bliżej nie tyle skutkom tej zaskakującej decyzji prezydenta, ile zastanowić się nad prawdziwymi motywami, którymi się kierował. Zrobię to bez znieczulenia, ponieważ nie jestem politykiem, nie należę i nigdy nie należałem do żadnej organizacji czy partii politycznej i mam ten komfort, że nie jestem publicystą partyjnej gazety, więc nie muszę zaciągać sobie żadnego hamulca.

Pierwszy sygnał, że coś jest nie tak otrzymaliśmy we wtorek 18 lipca, kiedy prezydent ku zaskoczeniu wszystkich wystąpił nagle przed kamerami szantażując rządzących groźbą, że nie podpisze ustawy, jeżeli nie będzie w niej zawarty zapis mówiący, że do Krajowej Rady Sądownictwa sędziowie nie będą wybierani zwykłą większością, ale kwalifikowaną 3/5 głosów, której jak wiemy obóz rządzący nie posiada.
Nie to mnie jednak najbardziej zaniepokoiło. Kilka godzin wcześniej media podały lakoniczny komunikat o tym, że do prezydenta Dudy zadzwoniła Angela Merkel, a ich rozmowa trwała 45 minut. Według strony polskiej rozmowa dotyczyła szczytu G20, wizyty prezydenta Trumpa i Trójmorza, ale już rzecznik niemieckiego rządu, Steffen Seifert wśród poruszanych przez Merkel i Dudę tematów wymienił „kwestie związane z państwem prawa”. Nie trzeba być człowiekiem wyjątkowo przenikliwym żeby domyślić się jakie „kwestie związane z państwem prawa” mogły być omawiane w dniu, w którym w polskim parlamencie trwała prawdziwa batalia o reformę sądownictwa. Jeżeli Berlin ośmiela się bezczelnie mieszać w proces legislacyjny innego państwa to chyba łatwo możemy sobie wyobrazić jak wyglądają rozmowy Merkel z alkoholikiem Junckerem i żałosnym dyspozycyjnym pajacem Timmermansem. Tam muszą padać krótkie żołnierskie rozkazy wykonywane natychmiast i w podskokach. Jednym słowem mogę uwierzyć prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że największy wpływ na jego decyzję o zawetowaniu ustaw miała kobieta, ale ja stawiałbym bardziej na Angelę Merkel niż Zofię Romaszewską, którą dziś jak przystało na prawdziwego mężczyznę i dżentelmena prezydent bohatersko się zasłania kierując na nią część medialnego artyleryjskiego ostrzału. Jakoś trudno mi uwierzyć, że absolwentka fizyki pani Romaszewska przekonała doktora prawa prezydenta Dudę. Co innego Merkel, która co prawda z wykształcenia też jest fizykiem, ale w wywieraniu wpływu na polityków innych państw ma bardzo duże doświadczenie.

A teraz przejdźmy do wystąpienie prezydenta, w którym ogłosił te historyczne już dwa weta. Jeżeli przyjmiemy za oczywisty fakt, że prezydent jest osobą niezwykle inteligentną i zdającą sobie sprawę, o co w Polsce toczy się gra to nie możemy wziąć na serio tych jego słów:
„Te ustawy muszą zostać naprawione tak, aby były do przyjęcia dla wszystkich ‒ również dla tych, którzy nie będą nimi zachwyceni”. 
Przypomnijmy sobie kampanię prezydencką. Andrzej Duda wykonał tytaniczną pracę, ale wygrał głównie dlatego, że przedstawił Polakom niezwykle śmiałą i bardzo mocną ofertę polityczną także dotyczącą reformy sądownictwa. Jak więc sobie wyobraża naprawienie ustaw tak, aby były „do przyjęcia dla wszystkich”, czyli jak rozumiem także dla „nadzwyczajnej kasty ludzi”? Czy prezydent nagle oślepł i przestał zauważać, że nowej Targowicy nigdy nie chodziło o Trybunał Konstytucyjny czy polskie sądownictwo, ale o obalenie legalnej władzy metodą „ulicy i zagranicy”? Czy doktor prawa Andrzej Duda zna ten fragment konstytucji?: „Sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”.
Czy nie zauważył, że ramię w ramię z politykami totalnej opozycji publicznie występują, a nawet przemawiają sędziowie z pierwszą prezes Sądu Najwyższego, Małgorzatą Gersdorf na czele? Dlaczego to właśnie ją, osobę ewidentnie łamiącą konstytucję po ogłoszeniu podwójnego weta jako pierwszą zaprosił na pogawędkę? Prezydent zapowiada szerokie konsultacje także z politykami opozycji. Czy doktor prawa Andrzej Duda pamięta jeszcze art. 128 § 3. kodeksu karnego mówiący: „Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”. A czym są groźby totalnej opozycji, która za wprowadzanie przez większość sejmową ustaw nie mówi, że te ustawy po odsunięciu PiS-u od władzy wycofa lub zmieni, ale wręcz grozi więzieniem przedstawicielom rządu i parlamentarzystom i wraz z tłumem wrzeszczy Będziecie siedzieć!? Czy nie jest są to ewidentne bezprawne groźby mające na celu wywieranie wpływu na konstytucyjny organ Rzeczpospolitej Polskiej?
Czy można uwierzyć, że Andrzej Duda jest na tyle niekumaty i nierozgarnięty, że uwierzył w możliwość likwidacji sędziowskiej mafii poprzez konsultacje i kompromis zawarty z głównymi mafiosami? No, bo czym są te jego słowa:
„Ustawy muszą zostać naprawione tak, aby były do przyjęcia dla wszystkich”.
Czym tak naprawdę będzie reforma, która okaże się być do przyjęcia przez Gersdorf, Żurka, Rzepińskiego, Łączewskiego i Tuleyę? Czy prezydent nie zna powiedzenia, że kto chce zadowolić wszystkich nie zadowoli nikogo? A teraz przejdźmy do kolejnego fragmentu wystąpienia Andrzeja Dudy:
„I dlatego w czasie tego weekendu, który minął od czasu uchwalenia przez Senat ustawy przede wszystkim o Sądzie Najwyższym, odbyłem jako Prezydent Rzeczypospolitej bardzo wiele konsultacji – z moimi kolegami prawnikami, z sędziami, adwokatami, ale rozmawiałem także z profesorami i prawnikami, i socjologami, filozofami, rozmawiałem również z politykami, rozmawiałem z bardzo wieloma osobami. Ale przede wszystkim rozmawiałem z panią Zofią Romaszewską ‒ osobą, której chyba nie trzeba prezentować – damą Orderu Orła Białego, ale przede wszystkim, kobietą, która jest symbolem walki z opresją, która jest symbolem walki o wolną, suwerenną Polskę, ale przede wszystkim o wolność człowieka i sprawiedliwość wobec człowieka. […] I pani Zofia powiedziała do mnie słowa, które we mnie uderzyły najbardziej ‒ poza wszystkimi wywodami prawniczymi, które realizowałem i o których dyskutowałem w ciągu tego weekendu. Pani Zofia powiedziała do mnie tak: „Panie Prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym Prokurator Generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko, i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać”. 
Jest to nic innego jak skandaliczne przyrównanie zaproponowanej przez PiS i zaakceptowanej przez Jarosława Kaczyńskiego reformy sądownictwa do komunistycznego prawa. Tymi słowami prezydent niejako uwiarygodnił dzisiejsze wyjątkowo kłamliwe i obłudne słowa obrońców PRL-bis z totalnej opozycji, którzy krzyczą w kierunku Jarosława Kaczyńskiego, Precz z komuną! i oskarżają go o cofanie Polski do czasów PRL-u. Prezydent potrafi mówić pięknie i z patosem, ale coraz częściej w jego przypadku sprawdza się chińska mądrość mówiąca, że: Prawdziwe słowa nie są piękne, a słowa piękne nie są prawdziwe.

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że prezydent Duda zawiódł sporą część swoich wyborców tchórząc i ulegając tym jawnym i co niepokoi tym mniej jawnym naciskom. Powtarzam, nie da się zlikwidować mafii pertraktując i szukając z szefami mafii kompromisów. Z mafią się nie dyskutuje tylko ją zwalcza. W latach 80. we Włoszech pojawił się człowiek, który z otwartą przyłbicą wypowiedział mafii wojnę i choć przypłacił to życiem ginąc wraz z żoną w zamachu bombowym na autostradzie koło Capaci na Sycylii to jednak uświadomił znacznej części włoskiego społeczeństwa, w jakim skorumpowanym i zbrodniczym bagnie oraz upokorzeniu godzi się żyć. On znając ryzyko nie zawahał się wydać mafii wojny. Tym człowiekiem był sędzia Giovanni Falcone. Chciałem zadedykować prezydentowi Andrzejowi Dudzie cytat zaczerpnięty z dramatu „Juliusz Cezar” Szekspira, którego często używał sędzia Falcone: „Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz”.


© Mirosław Kokoszkiewicz
14 sierpnia 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2