Przyjęcie trzech ustaw sądowniczych: KRS, sądy powszechne, Sąd Najwyższy, to jest mistrzostwo świata i olimpijskie razem wzięte.
Nie ukrywam, że jestem pod olbrzymim wrażeniem wyczynu, którego głównymi konstruktorami są Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro. Ponieważ oglądałem do 1.00 w nocy relację z Sejmowej Komisji Sprawiedliwości, muszę dołożyć cichego bohatera – Stanisława Piotrowicza. Nie wiem, co zrobią inni, ale dla mnie ten człowiek nie tylko odkupił swoje winy z czasów PRL, ten człowiek z nawiązką naprawił błędy z przeszłości. Podział na komuchów naszych i waszych jest żałosny, istnieje jednak bardzo proste kryterium rozpoznawania ludzi przyzwoitych z przeszłością w PRL-u i najgorszego sortu, który z PRL nie wyszedł. Wystarczy przeczytać, co pisze GW i nadaje TVN, a dla pewności sprawdzić za jakimi zmianami człowiek się opowiada, a za jakim utrzymaniem patologii jest najgorszy sort.
Kaczyński i Ziobro stworzyli to gigantyczne dzieło, Piotrowicz przeprowadził przez sejm i komisję dwa największe projekty, wyczyszczenie Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. W mojej ocenie są to główni bohaterowie. Oczywiście sukces ma milion ojców i każdy może sobie dodać swojego cichego, czy głośnego bohatera. Nie będę się spierał, zwłaszcza, że takich ludzi jest sporo. Odwagą wykazał się Prezydent, który podlegał i nadal podlega olbrzymiej presji. Ciężką pracę w Polsce i za granicami Polski wykonała Premier Beata Szydło. W kluczowym momencie refleksem i spokojem zaimponował marszałek Joachim Brudziński. A przecież są jeszcze dziesiątki, setki Polaków, którzy walczyli o oczyszczenie sądów bez partyjnych legitymacji. Wielki dzień, wielki czwartek i chociaż czeka nas jeszcze przeprawa przez senat i podpisy Prezydenta Andrzeja Dudy, to już teraz można powiedzieć, że to krótkie formalności.
Gdy się przychodzi na gotowe i gdy wszystko dookoła posprzątane, łatwo sobie marudzić, że można było posprzątać lepiej, szybciej, ciekawiej, z mniejszymi emocjami. Takie tyrady najczęściej wygłaszają amatorzy teoretycy, praktyka i życie brutalnie weryfikują podobne recenzje. Biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięcia i realne zagrożenia utraty wszystkich nadziei, łącznie z powrotem do władzy dobrze znanej patologii, nie pisnę jednym słowem. Nie mam żadnych krytycznych uwag do wyczekiwanej reformy. Jeśli już to jestem zaskoczony jej rozmachem i tempem. Czegoś podobnego nie był w stanie dokonać nikt przez blisko 30 lat po „upadku komunizmu”. Pozostaje pytanie, na ile te konieczne zmiany przełożą się na sądową codzienność?
Łatwo na pewno nie będzie i z dnia na dzień cudów nie zobaczymy, ale między wierszami można wyczytać, że nowe składy sędziowskie będą rekrutowane z sędziów rejonowych i prokuratorów. Nic mądrzejszego wymyślić się nie da. Hierarchia w sądach zawsze była jasna, im wyżej tym gorzej. Po prostu nie ma sędziów w sądach apelacyjnych, którzy dostali się tam bez określonego klucza wyboru. Z doświadczenia wiem, że jeśli mowa o przyzwoitych sędziach to takich najwięcej jest w sądach rejonowych, niewielu w sądach okręgowych, pojedyncze sztuki w apelacjach i nikogo w Sądzie Najwyższym. Życie pokaże, jak to wszystko będzie wyglądało, ale za te cuda, które stały się faktem, głęboki szacunek i niski pokłon dla wszystkich cudotwórców.
© MatkaKurka
20 lipca 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
20 lipca 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © Agencja Gazeta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz