Te słowa przypomniały mi się w związku ze śmiercią Fidela Castro. Zgon sędziwego człowieka jest czymś jak najbardziej naturalnym, ale jeżeli umiera były ważny przywódca, który do ostatnich chwil życia wywierał przemożny – chociaż zakulisowy – wpływ na politykę swojego kraju, komentarzom nie ma końca.
Jest jednak zasadnicza różnica w ich tonie z uwagi na to, kim był zmarły. Jeśli kierował się ideami socjalizmu i stał na czele rewolucji, to nawet jeśli uczynił z rządzonego przez siebie państwa obóz koncentracyjny może liczyć na ciepłe wspomnienia ze strony większości światowych mediów. Co innego, gdy realizował wartości konserwatywne i prawicowe: wtedy zasługuje niemal wyłącznie na słowa potępienia, choćby podniósł kraj z ruin i zapewnił mu dostatnią przyszłość.
Nietrudno przewidzieć, jak komentowana będzie (już się to zaczyna) śmierć kubańskiego dyktatora mającego na sumieniu wiele ofiar, zniszczenie gospodarki, zmuszenie do emigracji milionów podwładnych, brutalne prześladowanie i represjonowanie opozycji. Nic dziwnego, że na wieść o jego śmierci z entuzjazmem zareagowali kubańscy wygnańcy w wielu krajach świata, a zwłaszcza na Florydzie, którą dzieli od Kuby tak niewiele kilometrów.
W komentarzach zachodnich mediów o nieludzkim obliczu dyktatury Fidela Castro, popieraniu go ze strategicznych względów przez Kreml, wspieraniu przezeń najbardziej godnych potępienia reżimów w Afryce będzie się mówiło i pisało oględnie, z widoczną wyrozumiałością. Bez umiaru i z przekroczeniem wszelkich granice przyzwoitości wychwalane będą natomiast jego młodzieńcza energia, liczne przygody miłosne, odwaga przeciwstawiania się Stanom Zjednoczonym, zamiłowanie do palenia cygar i gry w koszykówkę, długie przemówienia oraz partyzancki strój.
Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy polscy i wschodnioeuropejscy komentatorzy nie ulegną presji politycznego słuszniactwa (political correctness) i przedstawią żarliwego komunistę z Hawany rzetelnie, czyli opierając się na faktach, a nie dając wyraz jakże modnemu dzisiaj upodobaniu do lewactwa, nawet jeśli niesie ono ze sobą śmierć, cierpienie i ruinę materialną.
Uczciwie o Fidelu Castro i o jego ofiarach
Europoseł Zjednoczonej Prawicy Marek Jurek zaapelował do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza oraz wszystkich obecnych na sali o ogłoszenie minuty ciszy za ofiary reżimu Fidela Castro.
Była to jego odpowiedź na słowa przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckera, który po śmierci kubańskiego dyktatora napisał w przesłanych do Hawany kondolencjach:
„Fidel Castro był jedną z historycznych postaci minionego wieku i ucieleśnieniem rewolucji kubańskiej. Po śmierci Fidela Castro świat stracił człowieka, który dla wielu był bohaterem. Castro zmienił bieg jego kraju, a jego wpływy sięgały dużo dalej. Fidel Castro pozostaje jedną z rewolucyjnych postaci XX wieku. Jego dokonania będą oceniane przez historię. Przekazuję moje kondolencje kubańskiemu prezydentowi Raulowi Castro i jego rodzinie oraz mieszkańcom Kuby”.A oto co powiedział polski europarlamentarzysta, wywołując entuzjazm u części słuchaczy, a zaskoczenie u innych:
„Niedawno, w ostatnich dniach, przedstawione żałobne deklaracje pana przewodniczącego Junckera wywołały wiele protestów na tej sali i oczywiście ja się z nimi solidaryzuję. Ale biorąc pod uwagę, że mamy przysłowie: de mortuis nil nisi bene, uważam, że przede wszystkim dzisiaj, w czasie tych dni, gdy pewien dyktator jest tak powszechnie wychwalany, powinniśmy uczcić minutą ciszy tysiące ofiar kubańskiego komunizmu. Prosiłbym pana przewodniczącego o ogłoszenie tej minuty ciszy, żebyśmy mogli w ten sposób przypomnieć tych ludzi, którzy albo cierpieli represje, albo mieli przetrącone życie, z powodu tyranii w której musieli żyć”.
Warto przypomnieć, że hymny pochwalne wygłosiło po śmierci kubańskiego dyktatora wielu światowych przywódców i szefów lewicowych partii. Dobrze więc, że Jurek przywrócił właściwe proporcje w ocenie tyrana. W podobnym duchu wypowiedział się też tydzień temu prezydent elekt USA Donald Trump:
„Dziś ze świata odchodzi brutalny dyktator, który uciskał własny naród przez blisko sześć dekad. Dziedzictwo Castro to plutony egzekucyjne, kradzież, niewyobrażalne cierpienie, bieda i zaprzeczenie podstawowym prawom człowieka”.Potem dodał jeszcze, że ma nadzieję, iż „Kubańczycy wreszcie będą żyli w wolności, na którą tak bardzo zasługują”.
Brawo Marek Jurek, brawo Donald Trump!
© Jerzy Bukowski
29 listopada / 2 grudnia 2016
źródło publikacji: „Kraków Niezależny”
www.krakowniezalezny.pl
29 listopada / 2 grudnia 2016
źródło publikacji: „Kraków Niezależny”
www.krakowniezalezny.pl
Ilustracja © ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz