Marta Klubowicz-Schembera urodziła się 8 lutego 1963 roku w Kłodzku.
– Kiedy przyszłam na świat, moi rodzice byli właściwie jeszcze dziećmi. Mama miała 20 lat, ojciec 22. Chyba skomplikowałam im życie – wspominała swoje dzieciństwo w jednym z wywiadów.
– Cała moja rodzina pochodzi spod Lwowa. Ojciec pracował na kolei. Był specjalistą od mostów i wiaduktów. Często był przenoszony [...] Urodziłam się w Kłodzku, mieszkaliśmy w Bardo Śląskim. Mieszkaliśmy w bliźniaku z ogrodem z całą rodziną mamy. Każdy miał swój pokój i jakoś się mieściliśmy, chociaż kiedy niedawno odwiedziłam ten dom, zachodziłam w głowę, jak było to możliwe. Prababcia, babcia, dziadek, brat mojej mamy z dziećmi, dwie siostry mamy i my.
Mój ojciec nie zarabiał kokosów. W domu się nie przelewało, ale mnie nigdy niczego nie brakowało. Zawsze miałam ciepły obiad, śniadanie do szkoły, imprezę z tortem na urodziny, prezenty pod choinką. Wszyscy mnie rozpieszczali, ale nie rozpuszczali. Byłam grzecznym dzieckiem i dobrą uczennicą. [Potem] przeprowadziliśmy się do Dusznik-Zdroju, potem znowu do Bardo, [a później] do Nysy. Policzyłam, że do dzisiejszego dnia mam za sobą czternaście przeprowadzek.
1982 |
Podczas nauki w szkole średniej recytowała oraz uczestniczyła w konkursach poetyckich. Dzięki tym osiągnięciom dostała się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego we Wrocławiu. Wrocławską PWST ukończyła w 1985 roku.
Na deskach teatru zadebiutowała w 1985 roku w sztuce Bertolta Brechta „Baal”, od razu u boku gwiazd - Zbigniewa Zapasiewicza i Janusza Gajosa. Było to w Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera w Warszawie, z którym aktorka następnie była związana w latach 1985-92, a później występowała w wielu innych teatrach warszawskich.
– Do wszystkiego, co robię, staram się podchodzić poważnie, zawodowo i robić to porządnie – mówiła w jednym z wywiadów, i nie ma w jej słowach nawet odrobiny przesady, bo Marta Klubowicz rzeczywiście znana jest z tego, że z każdego zadania jakiego się podejmuje zawsze wywiązuje się doskonale.
Dziewczęta z Nowolipek (1985) |
– W „Wakacjach z Madonną” zagrałam z Krzysztofem Kiersznowskim. To była przygoda. Pieniędzy prawie z tego nie było. Pamiętam, że za honorarium kupiłam parę płyt. Potem był serial „Przyłbice i kaptury”, film „Jajo”, potem „Dziewczęta z Nowolipek”, „Rajska Jabłoń”, pierwszy teatr telewizji "Mordujemy Vivaldiego" w reżyserii Jerzego Gruzy – cytował jej słowa „Super Express”.
We wszystkich tych filmach stworzyła niezłe, nierzadko niezapomniane kreacje aktorskie, ale dopiero dwa lata później, gdy na ekrany kin polskich weszła bijąca rekordy popularności komedia erotyczna „Och, Karol” (1985) w reżyserii Romana Załuskiego, Marta Klubowicz stałą się naprawdę znana i zachwycali się nią już wszyscy. Kiedy otrzymała rolę, miała zaledwie 22 lata, co czyni ją najmłodszą aktorką w gronie kochanek filmowego Karola Górskiego...
Jej sławę ugruntowała rola w kultowym dzisiaj serialu telewizyjnym „Tulipan” (emitowanym w 1987 roku), w którym zagrała postać Ani Zawadzkiej, jedynej prawdziwej miłości i konkubiny słynnego uwodziciela i oszusta.
Trzy lata później zagrała główną rolę w pierwszej polskiej telenoweli „W labiryncie” (1990-91) jako Dorota Wanat. Aż 16 milionów widzów śledziło kłopoty rodzinne i zawodowe pracowników filmowego instytutu naukowego.
– Jeszcze wtedy aktorzy mieli ambicje uczestniczyć wyłącznie w sztuce wysokiej i granie w komercyjnym serialu nie było prostą decyzją – mówiła w Super Expressie – Cała Polska płakała, jak mi zoperowano nogę. Ludzie bardzo długo jeszcze pytali mnie: „Jak nóżka?”.
Niestety, wraz z końcem serialu jej sława i popularność nagle urwały się.
W czasie rejsu na statku Marta poznała cudzoziemca. Starszy od niej mężczyzna został jej mężem. Wyjechała z Polski i zamieszkała w Austrii.
– Studiowałam, uczyłam się języka, grałam w austriackich filmach. Pisałam korespondencje i felietony do polskich gazet – opowiadała. Tam doskonale nauczyła się niemieckiego. Miała jeden dom w Wiedniu i drugi, ponad 200-letni w Alpach. Sądziła, że da się połączyć pracę z życiem w dwóch państwach, które dzieli tylko 700 kilometrów. Nie udało się. Potwierdziła się stara prawda, że nieobecni nie mają racji. Muszą zaczynać od początku jak debiutanci.
Jak sama wyjaśniła:
– Pierwsza opera mydlana się skończyła, a ja dostałam rolę w pierwszym prywatnym przedstawieniu, wielkim hicie, „Prostytutki” śp. Żeńki Priwieziencewa. Chyba za to wyleciałam z Teatru Powszechnego. I zamiast szukać sobie pracy w innym teatrze, obraziłam się na świat, załatwiłam sobie stypendium i pojechałam do Wiednia. [...] Do dzisiaj płacę za to cenę, dlatego nie wyjeżdżam z Polski na dłużej niż na urlop.
O swym byłym małżonku nie chce więcej wspominać.
– Żałuję tylko, że nie mam dzieci. [...] Coś pięknego mnie ominęło w życiu. Pocieszam się, że nie jestem tak fantastyczna, by koniecznie się rozmnażać – stwierdziła w rozmowie z magazynem „Rewia”.
Aktorka zajmuje się poezją: wydała zbiory wierszy „Wyznanie” (1989), „Emigracje z Aniołem Stróżem” (1991) oraz „Wiersze niepozbierane” (2005), a także tłumaczeniem literatury niemieckojęzycznej. Przetłumaczyła m.in. dramaty Freda Apke - niemieckiego dramaturga, aktora, reżysera, w których także zagrała, m.in. „Kura na plecach”, „Zimny prysznic”, „Pan baron przychodzi boso i płaci guzikiem”.
Za swą pracę literacką została w 2002 roku wyróżniona nagrodą im. Edwarda Hulewicza za stworzenie teatru jednego aktora i odkrywanie poetów zapomnianych
W 2015 roku wygrała konkurs na stanowisko dyrektora Nyskiego Domu Kultury. W swojej wizji rozwoju placówki kulturalnej zaproponowała stopniowe poszerzenie działalności domu kultury o teatr.
P.S.
Jak poinformowała nas pani Marta już po publikacji:
[…] Chociaż czuć, że dziennikarz się starał, informacje […] są nieaktualne, niepełne, nieścisłe, a niektóre nie zgadzają się z prawdą. […]
Marta Klubowicz, 10 lutego 2016
☞ IMDb (angielski)
☞ Wikipedia (polski)
☞ Filmografia (polski)
Wakacje z Madonną (1983) |
Rajska jabłoń (1985) |
Och, Karol (1985) |
Tulipan (1986) |
1988 |
Miłość w przejściu podziemnym (2006) |
Głęboka woda (2011) |
prywatnie, 2015 |
źródła:
(brak autora) „Marta Klubowicz”, www.kobieta.onet.pl, 22 marca 2004
kawi - „Marta Klubowicz: Przeprowadzałam się 14 razy!”, Super Express, 20 grudnia 2011
(brak autora) „Co słychać w haremie Górskiego?”, WP Film, 17 czerwca 2012
Grażyna Korzeniowska „Kim jest Marta Klubowicz”, www.mowimyjak.pl, 11 września 2012
(brak autora) „Marta Klubowicz”, www.wp.pl, luty 2015 (bez daty)
Krzysztof Strauchmann - „Marta Klubowicz nowym dyrektorem”, Nowa Trybuna Opolska, 14 kwietnia 2015
ilustracje:
fot.1 © Marta Klubowicz-Schembera / naszaklasa.pl
fot.2 © Roman Sumik / Filmoteka Narodowa
fot.3 © Krzysztof Wellman / Studio Filmowe „Kadr”
fot.4,5,10,11 © brak informacji / Google Images
fot.6,9 © Romuald Pieńkowski / Filmoteka Narodowa
fot.7 © Stefan Kurzyp / Studio Filmowe „Kadr”
fot.8 © Marcin Buczkowski
fot.12 © Krzysztof Strauchmann / nto.pl
Pani Marta jest piękną kobietą w każdym wieku. Szkoda że tak mało pojawia się w filmach :(
OdpowiedzUsuńTo była i ciągle jest piękna i atrakcyjna kobieta. Szkoda, że w życiu nie zaznała tyle szczęścia ile pragnęła, jednak dla Boga to co ziemskie i ulotne nie ma znaczenia, liczy się wnętrze a Pani Marta to bogate wnętrze ma :-)Pani Marto Pani życie jest wspaniałe! Tak trzymać! :-)
OdpowiedzUsuńSTO LAT PANI MARTUSIU! SZCZERE ZYCZENIA OD CALEJ RODZINY KACPERSKICH Z CHICAGO!
OdpowiedzUsuńP. S. SPOTKALISMY SIE KIEDYS W GDANSKU, KANAPKI NA DWORCU... PEWNIE PANI TEGO NIE PAMIETA, ALE OD TEGO CZASU JESTESMY PANI WIELKIMI FANAMI. STU LAT!
Powinniście poprawić nazwisko na samo Klubowicz bo pani Marta chyba tak się teraz podpisuje?
OdpowiedzUsuńPiękna i dobra twarz, i tak prawdziwie polska.
OdpowiedzUsuń100 lat pani Marcie!
100 lat!
OdpowiedzUsuńA co w tym tekście jest nieprawdziwego według pani Klubowicz? Wszystko jest znane i można znaleźć w innych źródłach, więc chyba chodzi tu o coś niewygodnego dla pani aktorki ;-)
OdpowiedzUsuństo lat sto lat niech żyje nam :-)
OdpowiedzUsuńChociaż pani Klubowicz jest z pokolenia moich rodziców to i tak dla mnie jest ulubioną aktorką bo jest zawsze kobieca, naturalna, pełna wdzięku i jak chce to nawet bardzo urocza az tym trzeba się rodzić - żadne dmuchane wargi i pompowane silikonem zadki i biusty wam w tym nie pomogą, drogie młode pseudoaktoreczki. Stu lat, zdrowia i pomyślności, pani Marto!
OdpowiedzUsuń