My się odcinamy od wolnego świata. Dryfujemy w stronę Rosji Putina - Agnieszka Holland o istocie rewolucji Kaczyńskiego i groźbie wojny w Europie.
Rozmawia Aleksandra Pawlicka
NEWSWEEK: Paryż, który jest pani drugim domem, zaatakowali terroryści. W Polsce pełnię władzy przejęło PiS. Smutek? Strach?
AGNIESZKA HOLLAND: Nie chciałabym patrzeć na zmianę władzy w Polsce, zakładając, że jeśli rządzą liberalni demokraci, to jest to moja Polska, a gdy rządzą narodowi katolicy, to śpiewam „Ojczyzną wolną racz mi wrócić panie”. Zmiany jednak rzeczywiście mogą zajść tak głęboko, że trudno będzie mówić o Polsce jako kraju, w którym można mieć elementarny szacunek dla władzy. Pierwsze powyborcze działania wskazują na daleko idącą „orbanizację” życia politycznego i nieliczenie się z ludźmi, którzy nie są wyborcami PiS, czyli w gruncie rzeczy z większością Polaków.
Zachodnie media alarmują, że Polska już wyprzedziła Węgry Orbana i przyczyni się do pęknięcia Europy.
- Bo Orban nie zdobył się chyba na coś takiego jak prezydent Duda ułaskawiający skazanego nieprawomocnym wyrokiem ministra w rządzie Kaczyńskiego... przepraszam rządzie pani Szydło. To jest wydarzenie bez precedensu nie tylko w historii polskiej demokracji. Oznacza cofnięcie się do najczarniejszych lat, kiedy jednoosobowo decydowano, kto powinien zostać skazany, zastraszano i ubezwłasnowolniano sędziów. Właśnie tego baliśmy się chyba najbardziej, wieszcząc przejęcie władzy przez PiS: autorytarnego i niemającego nic wspólnego ze sprawiedliwością i demokracją sposobu działania.
Tempo zmian jednak zaskakuje.
- Robią, co chcą, bo genialny strateg, który po ostatnich zwycięstwach uwierzył, że jest jeszcze bardziej genialny, uznał, że nie musi się już liczyć z nikim i z niczym. Tnie ostro, po całości. Część przekona, część ubezwłasnowolni, część zastraszy. Reszta jest nieistotna.
Prezydent Duda nazwał Kaczyńskiego wielkim strategiem, politykiem i wielkim człowiekiem.
- Nie chce mi się tego nawet komentować. Andrzej Duda jest po prostu dozgonnie wdzięczny prezesowi, że człowieka, który nic sobą nie prezentował w przestrzeni publicznej, uczynił prezydentem.
Będzie mu wdzięczny za to do grobowej deski. Przecież on sam nie wierzył, że taka operacja może się udać, więc dziś jego wiara w geniusz demiurga jest wręcz fundamentalna. Szczerze mówiąc, jest mi zupełnie obojętne, czy prezydent Duda będzie chwalić prezesa na okrągło, czy tylko w piątki, widzimy bowiem jasno - jeśli ktoś miał wątpliwości - że gra rolę jego cyngla na najbardziej wysuniętym przyczółku. Problemem jest to, że prezydent przy każdej okazji demonstruje pełną dyspozycyjność wobec jednej partii politycznej. Jak w sprawie ułaskawiania, Trybunału Konstytucyjnego, Smoleńska. Przecież już zapowiedział rewizję śledztwa, przy czym z góry wiadomo, w jaką to pójdzie stronę. Charakterystyczne jest wycofanie się prezesa z wieloletniej narracji PiS o konieczności umiędzynarodowienia śledztwa, bo wie, że skończyłoby się to monstrualną kompromitacją PiS-owskiej narracji. Teraz o tym, co jest prawdą, będzie decydować wyłącznie PiS, a prezydent przyklepie to odpowiednimi orderami.
Czekają nas procesy smoleńskie?
- Sądzę, że nie zawahają się oskarżyć Tuska, Arabskiego, Sikorskiego, czort wie kogo jeszcze. I nie chodzi tylko o igrzyska dla ludu. To będzie coś więcej niż spektakl. Coś więcej niż osobista zemsta. To będzie całkowite zerwanie z rzeczywistością. Matrix. Orwell.
Polacy to kupią?
- Może sprawa Smoleńska okaże się czerwoną linią? Ale na razie nie ma opozycji, zarówno tej parlamentarnej, jak i pozaparlamentarnej, społecznej, mogącej dać skuteczny odpór PiS. Uśpiło nas osiem lat ciepłej wody, a przecież było wiadomo, że zupełne odpuszczenie przestrzeni aksjologicznej grozi tym, że wieje się w nią najgorsze g... Ludzie, zwłaszcza młodzi, potrzebują poczucia wartości. Więc dostali: kukizowo-korwinowsko-pisowski nacjonalizm. Z takimi emocjami narracja o skomplikowanym, wielobarwnym świecie zdaje się przegrywać.
I na dialog chyba nie ma szans.
- Nasz świat wartości, zwolenników liberalnej demokracji, tym różni się od ich, że oni bez mrugnięcia okiem cynicznie manipulują, kłamią i wykluczają, a nasza strona ma z tym problem. Walcząc z totalnym kłamstwem, wydajemy się bezradni, bo nie używamy tych samych metod, tylko odwołujemy się do faktów i perswazji. Pojęcia prawa i sprawiedliwości nie są dla nas partyjnym szyldem, uznajemy wyroki wydawane przez sąd, a nie rządzących polityków. Co więcej, jeśli zrezygnowalibyśmy z tego, co jest dla nas wartością, stanęlibyśmy przed dylematem - jak Francuzi nieulegający terrorystom - czy przyjąć logikę wrogów wolności, równości i braterstwa? Musimy bronić wartości liberalnej demokracji, choć pozornie, w zderzeniu z autorytarną, chwilowo przegrywa. Jednak w długiej perspektywie czasowej zwycięstwo jest po naszej stronie. Pytanie tylko, jakim kosztem i ile to będzie trwało?
Czy Jarosławowi Kaczyńskiemu uda się uciułać konstytucyjną większość?
- Jestem przekonana, że to jego kolejny cel - wyłuskanie posłów innych formacji. Myślę, że jego ludzie już nad tym pracują, a wtedy grozi to zabetonowaniem Polski na długie lata. Platforma wygrywała kolejne wybory za pomocą strachu przed PiS, uzasadnionym, jak widać, ale ten argument był powtarzany do znudzenia, więc tracił skuteczność. Jednocześnie PO nie była w stanie przeprowadzić rozliczenia PiS za lata 2005-2007. To wszystko jest bolesne i smutne, ale, mówiąc szczerze, sytuacja w Polsce jest strasznie prowincjonalna wobec tego, co dzieje się i może się dziać na świecie.
Nowa władza może doprowadzić do zmiany sojuszy i pozycji Polski?
- W momencie gdy zagrożenie terroryzmem w Europie stało się wyjątkowo namacalne i jednocześnie Europa musi stawić czoło napływającym falom uchodźców, przełożonym polskich służb specjalnych staje człowiek będący polityczną marionetką jednej partii i na dodatek skazany przez sąd w wolnym, demokratycznym kraju za nadużywanie prawa do celów politycznych. Na czele sił zbrojnych staje człowiek szukający wszędzie spisków i kreujący alternatywne rzeczywistości. Łatwo sobie odpowiedzieć na pytanie, czy z takim państwem można współpracować. Obawiam się, że oznacza to dla Polski nową żelazną kurtynę.
PiS skazuje Polskę na ostracyzm?
- Pal licho ostracyzm. My się odcinamy od wolnego świata. Dryfujemy w stronę Rosji Putina. Międzymorze, o którym plecie PiS, to jest przecież fikcja. Stracimy umocowanie w świecie zachodnim. Stracimy to, o co walczyliśmy dziesiątki, jeśli nie setki lat. A to oznacza potworny regres, Oczywiście, można ludziom wmawiać, że Zachód jest zgniły i tonie, tylko że wtedy możemy się od razu zapisać do państwa islamskiego.
Członkostwo w NATO i UE przestaje być dla Polaków wartością?
- Mam nadzieję, że nie, choć dokonany wybór polityczny to przecież nie tylko zmiana władzy, to też pokazanie, że bardziej odpowiada nam narodowy fundamentalizm katolicki i autorytarny system władzy. Jednoosobowy, bo przecież nikt nie ma złudzeń, że o wszystkim decyduje dziś w Polsce jedna osoba, a reszta to tylko posłuszni żołnierze. Jeśli do tego zacznie się pranie mózgów jak w Rosji (a temu ma służyć nowa edukacja „patriotyczna” i rewolucja w mediach), to 90 proc. Polaków będzie zadowolonych z Kaczyńskiego, jak 90 proc. Rosjan z Putina. W tak skomplikowanym i niepewnym świecie, jaki dziś mamy, ludzie chcą się przytulić do ideologicznego cycka wielkiego guru. Polacy, z którymi się spotykam, mają zupełnie inne poglądy, ale może spotykam się z wymierającym gatunkiem? Chociaż sporo
jeżdżę po Polsce, rozmawiam z ludźmi i nie wydaje mi się, żeby większość chciała pakować kark pod jarzmo.
Sprawa uchodźców może pomóc PiS w praniu mózgów Polaków?
- To było widać już w kampanii wyborczej. Z jednej strony Platforma nie znalazła w sobie instynktu przywódczego, aby tę sprawę przedstawić w sposób zdecydowany i niepodsycający lęków, a z drugiej strony prezes Kaczyński, używając języka, który - jak się wydawało - jest skompromitowany, uwolnił demona nacjonalizmu i ksenofobii.
Klasyczne budowanie wspólnoty spajanej wrogiem.
- Bo taką łatwiej rządzić. Stara zasada: divide et impera. Trzeba podzielić społeczeństwo na naszych i zdrajców, a potem straszyć naszych, że wróg czeka u bram albo jest już w środku. Ludzie organizują się wówczas wokół władzy i mają nadzieję, że nie dopuści do zagrożeń. Tak działają systemy autorytarne i totalitarne. Poparcie wymuszane lękiem jest skuteczniejsze niż wymuszane siłą.
Polska ma Kaczyńskiego. Czy Francja będzie mieć na czele Marine Le Pen?
- Formuła duopolu wyczerpała się także we Francji. Ludzie szukają czegoś innego niż to, co oferują republikanie i socjaldemokraci, zwłaszcza że obie partie wobec terroryzmu są bezradne. A to jest dziś największe i najbardziej namacalne zagrożenie we Francji. Problem z ogromną mniejszością muzułmańską był tam przez lata lekceważony, stąd większe jest przyzwolenie na autorytarne rozwiązania, w których można dekretować różne, nawet pozaprawne działania. W sytuacji zagrożenia ludzie szukają łatwych gwarancji bezpieczeństwa, które w dłuższej perspektywie generują kolejne niebezpieczeństwa i nad którymi trudno już zapanować. Ale jesteśmy na etapie strachu, który wzmacnia Marine Le Pen. Czy na tyle, aby wygrać wybory? Jest to możliwe, a przynajmniej to, że w drugiej turze zmierzy się z Nicolasem Sarkozym, który próbując odebrać j ej wyborców, używa coraz częściej języka Frontu Narodowego. Zresztą Sarkozy, gdy był prezydentem i wybuchły wielkie zamieszki na przedmieściach Paryża, używał już tego języka.
Czy można powstrzymać rosnący w siłę nacjonalizm?
- Sprawa uchodźców, która przybrała w tym roku tak ogromne rozmiary, była do przewidzenia. Zachód wolał jednak lekceważyć konsekwencje upadku kilku państw i wojen na Bliskim Wschodzie i w Afryce. A trudno zakładać, że ich ofiary, mając Europę na wyciągnięcie ręki, będą latami żyć w urągających ludziom warunkach w obozach dla uchodźców. To normalne, że ludzie uciekają przed wojną, nędzą, chorobami, brakiem perspektyw i szukają lepszego świata. Można się było tego spodziewać. Nie podjęto jednak żadnych przygotowań, ani politycznych, ani ekonomicznych, ani społecznych, aby stawić temu czoło. I efekt jest taki, że uchodźcy spadli na Europę jak tsunami.
Ta fala wciąż płynie.
- I będzie płynąć, bo żaden z problemów tam, skąd uchodźcy są wypychani, nie został rozwiązany. I wciąż nie ma racjonalnych rozwiązań, poza próbami przekupienia Erdogana, aby zatrzymał falę w Turcji, albo budową murów na kolejnych granicach. Nie wiemy, co robić i jak o tym rozmawiać. Z jednej strony mamy ksenofobiczną mowę nienawiści, którą uprawia duża część klasy politycznej z prawej strony i ruchy populistyczne, które budują na tym swoją tożsamość, z drugiej humanistyczno-sentymentalny przekaz broniący praw człowieka. Jest mi oczywiście bliżej do tego chrześcijańskiego punktu widzenia, ale zdaję sobie sprawę, że kiedy przekracza się punkt krytyczny, to społeczeństwa o określonej tożsamości i tradycji zaczynają się degenerować. I niemożliwe jest, aby kolejne miliony osiedlały się w Europie bez poważnych konsekwencji zagrażających dotychczasowemu porządkowi.
Strach uchodźców zderza się z lękiem Europejczyków.
- I nie ma między nimi języka porozumienia. Są tylko dwa skrajne, wykluczające się i eskalujące problem języki. To największe niebezpieczeństwo, jakie spotkało Europę w sensie politycznym i społecznym od czasów II wojny - zanik konstruktywnej rozmowy na realny temat. Wszystko się ideologizuje albo sprowadza do gry populistycznych emocji.
To większe niebezpieczeństwo niż wojna na Ukrainie, gdy Rosja pokazała, że może robić, co chce, przy milczącej zgodzie reszty świata?
- W moim przekonaniu tak. Uchodźcy i państwo islamskie to zresztą woda na młyn Putina. Wykorzysta je do zakończenia sprawy z Ukrainą po swojej myśli. Zachodni świat cierpi na brak silnego przywództwa. Nie ma go ani w Europie, ani w USA. Kolejne rany leczymy plastrami, a przecież za pomocą miejscowych zabiegów nie da się uzdrowić poważnie cierpiącego organizmu.
Czy Europie grozi widmo Holokaustu?
- Czarno to widzę. Mówimy o uchodźcach, nie o państwie ISIS. Uchodźcy - żeby to było jasne - są efektem państwa ISIS, a nie jego przyczyną, czego nasi rodzimi geniusze nie raczą dostrzegać. Jeśli uchodźców nie sposób zatrzymać, bo są zdeterminowani, a przyjąć ich nie ma już nikt ochoty, to mogą zacząć być zabijani. Przez nas. Przez Europejczyków.
Uchodźca to nowy Żyd?
- Można tak powiedzieć. W odbiorze sytych Europejczyków uchodźca to nowy Żyd. Mówienie, że są nosicielami pasożytów i chorób Język pogardy, który słychać w Europie: „co oni sobie wyobrażają?”, „dlaczego nie siedzą w tych obozach?”, „to zaraza zagrażająca naszej kulturze europejskiej”, przygotowuje grunt do tego, żeby zacząć ich fizycznie likwidować. Nie chcę snuć łatwych analogii, ale trudno ich uniknąć. Od takiego języka zaczął się Holokaust, Ruanda, bałkańskie czystki etniczne. Mówimy o uchodźcach, jakby nie byli bliźnimi. To jest kompletna dehumanizacja. Tego się boję najbardziej. Tego, że będzie się topić łodzie z uchodźcami, strzelać do nich, gdy zaczną forsować mury, zamykać w obozach koncentracyjnych, gdzie będą ubezwłasnowolnieni. To nie jest science fiction. To jest naturalna konsekwencja tego, co funkcjonuje jako język oficjalnej przestrzeni publicznej.
W Polsce już pali się kukły Żyda i wypisuje na domach Romów: „Won z Polski szmaty”; „Szykujcie się na zagładę”; „Śmierć wrogom ojczyzny”.
- To jest oczywiste, że w momencie gdy daje się przyzwolenie na zło i przyzwolenie to płynie z kręgu władzy, autorytetów lokalnych czy Kościoła, to zło łatwo się w ludziach uwalnia. Właśnie to pokazał Holokaust, również na przykładzie części społeczeństwa polskiego. Element zła jest w naturze ludzkiej immanentnie obecny i nie trzeba wiele, by go wyzwolić. Przerabialiśmy to brutalnie w historii XX w. Właśnie na gruncie lęku przed tym, co w człowieku najgorsze, powstała Unia Europejska: jako próba zorganizowania społeczeństw we wspólnocie, w której przyzwolenie na powrót zła będzie niemożliwe. Niestety, sytuacja, której jesteśmy świadkami, może ten projekt wysadzić w powietrze, A jeśli chodzi o Polskę, w której uchodźców właściwie nie widzieliśmy, bo poza garstką Czeczenów i Syryjczyków uchodźca to u nas wróg wirtualny, nienawiść do niego hula w najlepsze.
Czy PiS stawiając na politykę historyczną, chce sobie przyznać wyłączność na osądzanie historii i tego, kto jaką odegrał w niej rolę?
- W polityce historycznej nie chodzi o nic innego, jak tylko o usypiające gloryfikowanie nas samych. Pokazywanie Polaków jako narodu wręcz przeanielonego, niesplamionego błędami czy winami. Narodu, który jest tylko niewinną ofiarą wszystkiego, co się w historii złego wydarzyło. To takie głupie. Żaden naród nie jest przecież anielski. Negowanie tego wynika z ogromnego kompleksu, zbudowanego częściowo na nieprzepracowanych fragmentach naszej historii, w których Polacy nie zawsze byli tylko i wyłącznie niewinnymi ofiarami. Podobnie jak inne narody mamy własną kolekcję grzechów. Miarą naszej dojrzałości było to, że zaczęliśmy sobie z tym radzić, że patriotyzm przestał być rozumiany jako kneblowanie samokrytycznej refleksji, że zaczęliśmy analizować błędy przeszłości, aby wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość. Prawda, nawet bolesna, wyzwala, daje społeczności siłę wewnętrzną i szacunek innych.
Dziś projekt PiS wydaje się lepiej przygotowany niż w latach 2005-2007.
- Przeżyliśmy PRL, to przeżyjemy i rządy PiS. Oczywiście boję się tych czarnych list, wyrzucania za poglądy, destrukcji aparatu sprawiedliwości, edukacji, mediów, zakładania knebla, bo to się będzie działo. Ale bardziej niż zaduchu będącego konsekwencją likwidacji kolejnych zdobyczy demokracji, co ma miejsce od dnia zero, boję się tego, co wydarzy się w świecie. Polska to jest średniej wielkości i nie najbardziej istotny kraj. Jeżeli rządzi tu jakiś watażka, to trudno, ale w momencie gdy Polska przyłącza się do gangreny, od której zaczyna gnić tak cenny projekt jak Unia Europejska, to może oznaczać koniec powojennego ładu w Europie. A w konsekwencji nową wojnę. Ona może wyglądać zupełnie Inaczej niż te znane z historii. Po rewolucji informatycznej może być to wojna punktowa, hybrydowa, terrorystyczna, ale poziom lęku, zastraszenia i przyzwolenia na uwalnianie zła pozostanie taki sam. Wojna zaczyna się stawać perspektywą realną i to martwi mnie bardziej niż przykre zamachy na swobody obywatelskie w Polsce.
ŹRÓDŁO
Ilustracja: © Sławek / wikipedia
Przecież to babsko ma tak nasrane we łbie że tego nawet stanami lękowymi w głebokim post-klimakterium nie idzie wytłumaczyc!
OdpowiedzUsuńJa rozumiem że zróżnicowanie poglądów i takie tam, ale żeby aż takie dno? Dajcie sobie spokój z artykułami z niusłików, wyborczych itp gówien!