Tymczasem inne lotniska są pilnowane znacznie gorzej – choć, na zdrowy rozum, żaden terrorysta nie będzie się pchał tam, gdzie już zamachu dokonano i spowodowano sporo zniszczeń...
Oczywiście: nikt nie mógł przewidzieć, że następnym celem będzie Nicea.
Możliwy jest wybór paru tysięcy lokalizacji – i wszystkiego nie da się upilnować. Stąd wniosek prosty: nie ma sensu pilnować stu obiektów, skoro terroryści mają do dyspozycji parę tysięcy innych.
Trzeba po prostu pogodzić się z tym, że życie jest niebezpieczne. Szansa, że zginiemy w zamachu jest jakieś tysiąc razy mniejsza od szansy, że wpadniemy pod samochód i tak zakończymy pobyt na tym padole. Tak więc pojawienie się terroryzmu zwiększyło nasze zagrożenie raptem o jedną tysięczną....
W ogóle nie ma o czym mówić i czym się przejmować. Trzeba „tylko”, gdy do zamachu przyznał się „kalifat”, posłać tam dwie setki samolotów i 50.000 żołnierzy – i wyrezać tę zarazę...
Ba! Amerykanie nie pozwalają. Nie pozwalają rozwalić „kalifatu” – bo „kalifat” atakuje również JE Baszszara al-Assada, który jest klientem JE Włodzimierza W.Putina.
No, i „kalifat” trwa. Nazywano go ISIL, potem ISIS, teras IS – ale jest to zgraja zwyrodniałych morderców! I tyle.
Jestem przekonany, że ten zamachowiec, to w ogóle nie miał nic wspólnego z „kalifatem”. Po prostu „kalifat” przyznał się do kolejnej zbrodni – bo zależy mu, by ludzie się go bali.
I właśnie tego życzenia morderców spełniać nie należy. Te 85 trupów należy potraktować dokładnie tak samo, jak 6 x 15 trupów ginących codziennie we Francji. Czyli: wzruszyć ramionami.
Na te 6 x 15 trupów reagujemy wydatkami na poprawienie bezpieczeństwa – a na te 85: hurtowym wysłaniem rzeczonych 50.000 żołnierzy.
I nie ma co liczyć, ile to kosztuje. Trzeba to zrobić – bo następnym razem zabiją nam 200 ludzi.
A teraz dlaczego Mahomet Lahouaiej Bouhlel, nie będąc szkolonym terrorystą „kalifatu”, dokonał tego, czego dokonał?
A dlaczego Herostrates spalił świątynię Diany w Efezie – choć wiedział, że go za to rozszarpią końmi? Dla sławy!!
Jeśli zamiast wzruszyć ramionami i robić swoje, tygodniami roztrząsamy sprawę tego zamachu – to jest to ogromna pokusa, by zostać KIMŚ! Mahomet Lahpuaiej Bouhlel był nikim, był wyobcowanym Tunezyjczykiem, którego żona chce porzucić. A w ten sposób zapewnił sobie SŁAWĘ!
Jak zdarzy się taki zamach, należy wszystkich dziennikarzy natychmiast wsadzić do aresztu, miejsce zamachu otoczyć prowizorycznym płotem – i udawać, że nic się nie stało. Nie należy robić tego, na czym tym szaleńcom zależy: zapewniać im rozgłosu. Pochować drania pod cmentarnym płotem, w nieznanym miejscu, bez wyrytego nazwiska. Wierzących islamistów wrzucać do chlewu ze świniami. I odechce im się szybko.
Ale żyjemy w d***kracji. L*d chce krwawych obrazów w telewizji. Rozpacz matki, która straciła syna... O, to te dziennikarskie hieny natychmiast pokazują.
A Abu Bakr al-Baghdadi (naprawdę urodził się w Samarze, a nie w Bagdadzie...) ogląda to w telewizji i zaciera ręce. Giaury sami kopią sobie grób.
Przed zamachem w Nicei nie wprowadzono w Polsce stanu podwyższonego ryzyka? Nie wprowadzono (i słusznie) choć po świecie krążyło pewno ze 300 terrorystów. Wprowadzono po zamachu w Nicei – gdy liczba terrorystów zmniejszyła się do 299...
Nielogiczne... Chyba, że przyjmiemy, że po każdym zamachu, świetnie opisanym w mediach, rośnie liczba chętnych na zostanie Bohaterem...
© Janusz Korwin–Mikke
27 lipca 2016
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
27 lipca 2016
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz